Gość napisał:
Często porusza Pan problem spadku poziomu szkolenia w polskich szachach. To niestety prawda. Może o tym również świadczyć bardzo mała liczba nadawanych tytułów międzynarodowych. Paweł Weichold jest jedynym Polakiem, któremu nadano w tym roku tytuł IM. To bardzo zły wynik! Inne nacje mają po kilka-kilkanaście tytułów nadanych rocznie:
http://ratings.fide.com/title_applications.phtml?pb=39
http://ratings.fide.com/title_applications.phtml?pb=40
A przecież współcześnie jest o wiele bardziej łatwo zdobyć międzynarodowy tytuł, inflacja rankingowa i wielka liczba turniejów wszelakiej maści bardzo to ułatwiają. Nie ma nawet porównania do czasów, gdy Pan aktywnie grywał w szachy, prawda?
Regresja jest widoczna. W jubileuszowym 50. festiwalu pamięci Akiby Rubinsteina nie odbył się turnieju arcymistrzowski. Po prostu nie mieści mi się to w głowie…
Solidne szachy kobiece prawie nie istnieją, mężczyźni są daleko w trzeciej lidze światowej, zdolni juniorzy rezygnują z kariery szachowej, spada ilość tytułów międzynarodowych, kluby szachowe upadają – wniosek?
Uczcie się końcówek, bo tak powiedział Capablanca.
Mierne zarobki w sporcie jakim są szachy skutecznie odstraszają większość młody i zdolnych. Perspektywa utrzymania się z niedzielnych turniejów to raczej mrzonki. Dopóki w Polsce nie zostanie zbudowana liga zawodowa (obok ligi amatorskiej), w której będzie można dobrze zarobić to poziom polskich szachów będzie niski. Program szkoleniowy jest tylko jednym z czynników do budowy sukcesu danego zawodnika a jego wartość szybko została by zweryfikowana przez zawodowców.