Moje spojrzenie na współczesne szkolenie w szachach zawodników z ambicjami sportowymi wyrażałem wielokrotnie w różnych publikacjach.
Dalej twierdzę, wbrew temu co głoszą inne autorytety krajowe – zwolennicy końcówek, że bez silnej fazy początkowej oraz solidnie opracowanego repertuaru debiutowego nie ma szans na osiąganie większych sukcesów turniejowych.
W przeszłości zwracałem kilkakrotnie uwagę w moich komentarzach, że najsłabszą stroną w grze Mateusza Bartla jest stadium debiutowe. Ostatnio oglądając partie tego bez wątpienia zdolnego zawodnika stwierdziłem poprawę gry w otwarciach.
Bardzo istotne jest to, że Polak wprowadza do swej gry nowe elementy. W trakcie turnieju Aerofłotu (Moskwa 2016) Bartel zastosował przeciwko systemowi Najdorfa rzadko spotykaną w arcymistrzowskiej praktyce kontynuację 6.Sb3.
Przypominam jego świetne zwcięstwo przeciwko rosyjskiemu talentowi Artemiowowi: Link.
Natomiast w najnowszej Panoramie Szachowej opublikowałem pojedynek Mateusza Bartla z Gelfandem z następującym wstępem:
„Miguel (Mieczysław) Najdorf (1910–1997) popularyzując w praktyce turniejowej 5…a6 w obronie sycylijskiej (po raz pierwszy ruch ten zagrał Tartakower przeciwko Yatesowi w Budapeszcie w 1926 roku) zapewne nie przypuszczał, że to będzie najczęściej stosowany system we współczesnej praktyce turniejowej. W międzyczasie próbowano obalać ideę naszego rodaka różnymi sposobami. Ostatnio popularne stało się 6.h3, ale i tutaj czarne doskonale sobie radzą w fazie debiutowej. Mateusz Bartel w trakcie turnieju Aerofłotu zastosował dwukrotnie w 6-stym posunięciu odskok skoczkiem na b3 i uzyskał 1,5 pkt. Szkoda, że Polak nie wykorzystał swoich szans na zwycięstwo w przedstawionej partii. Wtedy wygranie turnieju w Moskwie i tym samym bilet na superturniej w Dortmundzie byłby w jego zasięgu.”
Wczoraj w 5 rundzie mistrzostw Polski Mateusz Bartel pokonał w tym samym wariancie lidera polskich szachów Radosława Wojtaszka.
Tak dalej Panie Mateuszu!