Na temat przeskakiwania przez Magnusa Carlsena fazy debiutowej dyskutowaliśmy wielokrotnie na tym blogu. Nasz końcowy wniosek jest ostateczny: ta ocena jest całkowicie błędna i niezgodna z prawdą!
W czerwcowym numerze czasopisma „Magazyn Szachista” m.in. napisałem:
Mistrz świata Magnus Carlsen jest, jeśli chodzi o początkową fazę partii, uniwersalnym szachistą. Jego repertuar debiutowy jest bogaty w różnorodne warianty i otwarcia. Norweg bardzo często eksperymentuje stosując nowe i rzadkie idee. Potrafi często zadowolić się minimalną przewagą w początkowym stadium partii, aby dopiero w środku gry lub nawet końcówce wykorzystać swoje atuty pozycyjne. Dlatego często mówi się o przeskakiwaniu przez niego debiutu, co nie odpowiada prawdzie. Mistrz świata jest genialnym szachistą i praktycznie może grać wszystko i to w różnych odsłonach…
W niedawno zakończonych w Dubaju mistrzostwach świata w grze szybkiej i błyskawicznej Magnus Carlsen zwyciężył w obu konkurencjach: Link. Zawdzięcza to nie tylko swojemu wyjątkowemu talentowi, lecz także świetnemu przygotowaniu repertuaru debiutowego.
Na stronie mistrzostw są opublikowane partie, które zalecam dokładnie przeanalizować. Warto porównać grę i wiedzę debiutową naszych arcymistrzów oraz czołówki światowej.
Przedstawiam interesującą partię Karjakin-Carlsen z turnieju w szachach szybkich, w której rozegrano ostre otwarcie. Jest to dowód na to, że mistrz świata gra również skomplikowane warianty, które trzeba znać dokładnie i to niemalże do końca. Zaprzecza to całkowicie rzekomej tezie o przeskakiwaniu przez niego fazy debiutowej.
Kto ogląda partie, ten widzi, że to Carlsen pracuje nad debiutem więcej, niż jego konkurenci. Aronian i Kramnik mają wąski repertuar debiutowy, a Carlsen i Anand bardzo szeroki jednym i drugim kolorem, przy czym doskonale opracowany (nie jest to pobieżna znajomość wielu debiutów). Dlatego to Anand i Carlsen walczą o mistrzostwo świata po raz drugi.
M.Carlsen mówił że głównie trenuje debiuty, a resztę szlifuje w partiach praktycznych. Wszyscy współcześni wielcy szachiści pracują nad fazą debiutową. To, że w Polsce usiłuje się obniżyć znaczenie tej fazy gry i studiów debiutowych wynika z próby usprawiedliwienia niechęci do pracy, znaczy się, lenistwa i braku parcia na sukces. Prawdziwy sukces, a nie wygrane ze średniakami w słabych openach. Efektem jest to, że nasi kadrowicze nie są w stanie przekroczyć rankingu 2650, 50% punktów w grupie B oraz progów superturniejów. Ale w PZSzach-u nikt od nich tego nie wymaga, więc nie dziwmy się że nasza kadra od lat nie progresuje i poza kilkoma przypadkami nie jest w stanie podjąć rywalizacji z bardziej liczącymi się przeciwnikami. Szczerze życzę JKDudzie aby w najbliższych latach pokazał naszym kadrowiczom co to znaczy grać dobre, ambitne szachy. Pomimo że nie piję alkoholu, kupię szampana gdy przy szachownicy JKDuda rozgromi Wojtaszka, Gajewskiego i innych zawodników z naszej kadry narodowej.
To jest kwestia czasu, gdy Janek pokona tych leniuszków, którzy nie trenują i tylko mędrkują. Poważny problem to nasi trenerzy MASZ, którzy słabo znają debiuty i z młodzieżą szkolą przważnie końcówki. Ten temat już wałkowaliśmy i nie widać, aby się coś tutaj zmieniło.
Nic się nie zmieni, bo nikt nie chce zmian, ani działacze ani kadrowicze. Działacze związkowi nie postawią warunku im i ich trenerom: „albo w ciągu najbliższych 2-3 lat wygrywacie turniej B i kwalifikujecie się do grupy A w Wijk aan Zee, albo wylatujecie z kadry. Następnie macie 2-3 lata na zdobycie połowy punktów w grupie A aby potwierdzić że możecie zostać w kadrze,itp.”. Nie ma parcia na sukces, jest parcie na utrzymywanie przeciętności.
To są wszystko dobrzy znajomi, a niektórzy kadrowicze mają rodzinę w Pzszach. Kto ma od nich wymagać wyników?
Dokładnie tak jest i jak długo ten klan będzie u władzy, to nie ma co myśleć o szachach wyczynowych w Polsce.
Karjakin: nie dla każdego Carlsenowska metoda „przeskakiwania debiutu”
http://others.sport-express.ru/reviews/44505/