mar
19

Nie „odkryję Ameryki” twierdząc, że internet stworzył pole działania osobom chcących publicznie wyrazić swoją opinię na najróżniejsze tematy. Oczywiście ta nowa forma przekazu jest zarówno dobrodziejstwem jak i przekleństwem współczesnych czasów: Link. Zauroczeni możliwością nieskrępowanego wypowiadania się, często przekraczamy granice przyzwoitości. Przywołani do porządku zasłaniamy się hasłami typu „precz z cenzurą”, „ograniczanie wolności słowa”, „zamach na swobodę wypowiedzi”, itp. W końcu, gdy zabraknie nam argumentów przyjmujemy postawę cierpiętniczą, stosując sprytny wybieg psychologiczny, w którym z kata stajemy się ofiarą. Mam nadzieję, że nie muszę podawać konkretnych przykładów takiego zachowania. Dla zainteresowanych Czytelników, o problemach zachowania kultury podczas wypowiadania swoich opinii w internetowych dyskusjach, wspominałem już dawniej: Link 

Niestety cytowanego artykułu zapewne nie czytała Ewa Wójciak, aktorka i szefowa poznańskiego Teatru Ósmego Dnia. A szkoda. O publicznym zachowaniu pani Wójciak wspomina redaktor Michał Danielewski w swoim artykule pt. „Argentyna to nie Polska”, zamieszczonym w Gazecie Wyborczej z dnia 18 marca 2013 roku. Dowiedziałem się z niego ze zdumieniem, że Ewa Wójcik na swoim profilu na Facebook-u zamieściła sformułowanie dotyczące nowego papieża: „No i wybrali  ch…, który donosił wojskowym na lewicujących księży”. Według słów redaktora Danielewskiego, we wspomnianym wpisie zwrot „ch…” był zapisany bez skracania.

Na reakcję nie trzeba było długo czekać, gdyż prezydent Poznania Ryszard Grobelny wyraził swoje oburzenie zachowaniem pani Wójciak, a poseł Solidarnej Polski Tomasz Górski złożył odpowiednie doniesienie do prokuratury. Zresztą administratorzy Facebook-a szybko zablokowali konto Ewy Wójciak. Natomiast ta tłumaczyła się rozbrajająco, że: „Przecież prywatne wpisy nie powinny być przedmiotem dyskusji. Nie zamierzałam tego ogłaszać publicznie, to była moja wypowiedź dla grona znajomych”. Skoro pani Wójciak pragnie zachować swoje wypowiedzi dla kręgu znajomych, to powinna zrezygnować z zamieszczania ich na publicznym portalu, który z prywatnością, dyskrecją i ograniczeniem dystrybucji informacji ma tyle wspólnego co przysłowiowy „piernik z wiatrakiem”. Częstym błędem jest zamieszczenie na publicznym portalu jakiejś wypowiedzi czy zdjęcia pod wpływem impulsu, czego później bardzo się żałuje bo „internet nie zapomina”. Ale „odkręcić” całą sprawą jest już bardzo trudno, a czasami jest to wręcz niemożliwe. Pozostaje powszechny niesmak i gorzka nauczka na przyszłość.

Nie jestem zwolennikiem „zamiatania pod dywan” różnych drażliwych problemów, ale jeżeli takie są, to pragnąłbym aby dyskusja o nich przebiegała w kulturalnej atmosferze, a nie pod hasłem wyzwisk i wulgaryzmów. Ale o to można prosić, prosić i prosić. Mogę podać odpowiednie linki dla zainteresowanych. Znamienne jest zakończenie artykułu redaktora Danielewskiego. Pani Wójciak skarży się, iż po zamieszczeniu wpisu na Facebook-u zaczęła otrzymywać różne niecenzuralne określenia pod swoim adresem. Stwierdziła więc: „Dziwię się, że niektórzy postanowili stanąć w jednym szeregu z tym rynsztokiem. To raczej świadczy o nich, a nie o mnie”. Czyli typowe „przekręcanie kota ogonem”, tak aby wobec braku argumentów na swoją wątpliwą obronę, kreować się na ofiarę rzekomej nagonki na nią.

Skąd ja to znam…?

Krzysztof Kledzik

URL Trackback

Trackback - notka

Dodaj komentarz

Musisz sięzalogować aby móc komentować.

  • Szukaj:
  • Nadchodzące wydarzenia

  • Odnośniki

  • Skąd przychodzą

    Free counters! Licznik działa od 29.02.2012
  • Ranking FIDE na żywo

  • Codzienne zadania

    Play Computer
  • Zaprenumeruj ten blog przez e-mail

    Wprowadź swój adres email aby zaprenumerować ten blog i otrzymywać powiadomienia o nowych wpisach przez email.

%d bloggers like this: