Przedstawiam Państwu kolejny interesujący felieton znanego publicysty i szachisty z Sydney Marka Baterowicza.
////////////////////////////////////////////////
Perspektywa zatopienia w morzu syryjskiego arsenału broni chemicznej ponownie zwraca uwagę na problem zatrucia wód w sercu Europy, a jest nim Morze Śródziemne. Stan jego niepokoi od dawna, pierwsze książki o zanieczyszczeniu Mare Nostrum ukazały się w Barcelonie: „Śmierć Morza Śródziemnego” ( Ganica Editores, 1973) francuskiego specjalisty Claude Marie Vadrot oraz „Morze Śródziemne umiera!” ( Bruguera, 1979) katalońskiego badacza Mariusa Lleget’a. A zatem problem zatrucia mórz nie jest nowością, Lleget wspomina nawet że już w r.1953 Japończycy odkryli cynk 65 w rybach, gromadzony zwłaszcza w żołądkach i wątrobach. Wiadomo też powszechnie, że ryby skażone są rtęcią,a w morzach jest tyle plutonu czy ropy, że starczyłoby na wytrucie ludzkości. Narazie wyginęły algi u wybrzeży Anglii, a występowały tam w pięciu gatunkach. Niedawny zgon dwóch Australijek na Bali po spożyciu ryby, jak dotąd niewyjaśniony, niepokoi. A jednak jakaś zabójcza substancja musiała być przyczyną. Na morzach i oceanach trwa zbrodniczy proceder zatapiania odpadów, nawet radioaktywnych, a nieraz zatrucie wywołują katastrofy tankowców lub zatonięcia statków jak w r.1977 jugosłowiańskiego „Cavtat” w pobliżu Otranto. Niestety na dno poszedł tam ładunek 900 baryłek ciężkiego ołowiu, które rozkładają się zaledwie osiem mil od brzegów Italii. Cousteau w wywiadzie dla tygodnika „L’Europeo” powiedział wówczas, że Włochom grozi koszmar Minamaty, japońskiej zatoki, gdzie ludzie umierali jak muchy po zjedzeniu ryb zatrutych rtęcią. Koszt wydobycia baryłek w okolicy Otranto był jednak astronomiczny.
Zdaniem wielu ekspertów Morze Śródziemne stało się kloaką, strefą powolnej śmierci dla ryb i ludzi. Zatopienie syryjskiego arsenału tylko przyśpieszy dramatycznie ten proces, natura zapłaci straszliwą cenę za nasze grzechy, a potem narody zamieszkujące śródziemnomorski basen. Alarmy organizacji ekologicznych są ignorowane, co jedynie potwierdza opinie, że gatunek ludzki jest po prostu samobójczy, oślepiony wyścigiem technologii i żądzą zysku. Poeta ekwadorski Jorge Carrera Andrade ( 1903-1975) nazywał nas „prymitywnym plemieniem śmierci”, a w wierszu „Ziemianie” pisał:
…nasz wiek jest niewiarygodną baśnią,
Zmierzchem Człowieka
osaczonego przez tysiące ziemian,
ślepych na piękno obłoków i kwiatów,
głuchych na muzykę świata,
karmionych złotem jedynie
pojętnych larw bliskiego Automatu…
Oczywiście za tak cierpką diagnozę nie przyznaje się nagrody Nobla, chociaż poeta pracował w dyplomacji, w ONZ i UNESCO, wykładał na prestiżowych uczelniach, przyjaźnił się z Eluard’em i innymi twórcami we Francji, gdzie ostatecznie osiadł.
Czytając książkę o katastrofie ekologicznej Morza Śródziemnego można przyznać rację ekwadorskiemu poecie, że jesteśmy jak „przeczące słońcu pomroczne istoty”.
Lleget opisuje też katastrofę ekologiczną Bałtyku, morza o głębokości średniej zaledwie 60 metrów, choć w pobliżu wyspy Gotland sięga 515 metrów. Wymieranie ryb zauważono w latach 60-tych po zainstalowaniu pierwszych elektrowni atomowych jak w Farsta, niedaleko Sztokholmu. Jednak przyczyną pierwszą hekatomby ryb było zatrucie Bałtyku ropą i chemicznymi ściekami, które wpadały do morza przez ujścia rzek. W wodach Bałtyku nie ma już prawie tlenu. Być może – sądzi Lleget – do katastrofy przyczyniły się oprócz odpadów z elektrowni atomowych rejsy nuklearnych okrętów podwodnych pod banderą Sowietów. Klęskę ekologiczną Bałtyku znamy z innych opracowań, wróćmy więc do zasadniczego tematu książki czyli do katastrofy Morza Śródziemnego. Zamieszczone fragmenty i wniosku raportu Klubu Rzymskiego alarmują w najwyższym stopniu, także wykaz katastrof ekologicznych nękająych europejskie rzeki. Czy naprawdę musimy pozostać bierni i bezradni ?
Z refleksji Arnolda J.Toynbee autor przytoczył te słowa: „ Musimy zdać sobie sprawę, że postęp technologiczny nie jest celem samym w sobie (…) i że musimy zorganizować globalną obronę przeciwko agresji technologii we wszelkich jej przejawach”. Klub Rzymski obejmuje grupę futurologów, którzy alarmują świat od r.1972 jak dotąd z miernym skutkiem. Klub jest finansowany przez Fiat, Olivetti i Volkswagen, co jest dowodem, iż nie wszyscy potentaci przemysłu lekceważą problem zatrucia środowiska naturalnego. A zatrucie postępuje, gdyż do morza wpadają wody skażonych chemią rzek, a zbierają one ścieki z przemysłu wielu krajów. Do morza wpada też z deszczami to, co atmosfera stopniowo zatruta unosi ponad ziemią. Wreszcie wszelkie nieczystości ze statków trafiają do mórz i oceanów, a nieraz były to poważne skażenia wód po katastrofach tankowców. W tych dniach mogło dojść do nowej tragedii ekologicznej, ponieważ terroryści grozili zatopieniem północnokoreańskiego tankowca, który z niezbyt jasnych powodów zmalazł się u brzegów Libii.
Umieraja też rafy koralowe, alarmował już Cousteau. Giną algi i pewne gatunki ryb, albowiem wody oceanów – do 300 metrów w głąb – są skażone ołowiem, rtęcią, kadmem i tytanem. Takie są skutki traktowania mórz i oceanów jako śmietnika, gdzie można pozbyć się wszelkich odpadów. Wreszcie – o czym zapominamy – do oceanów spadają od dawna resztki satelitów, fragmenty rakiet czy statków kosmicznych z radioaktywnymi częściami, co zdarzyło się np. w kwietniu 1970 r. Statek „Apollo-13”, zmierzający na Księżyc, uległ awarii i musiał wracać na Ziemię. Po dramatycznej operacji, gdy trzej austronaci ( Lowell, Haise i Swigert) wodowali w kabinie statku na falach Pacyfiku, nagle od kabiny oderwał się blok 12 kilogramów radioaktywnego plutonu i zatonął w oceanie. Miał służyć na Księżycu przy zasilaniu instrumentów naukowych, zainstalowanych w regionie Fra Mauro. Niestety, poszedł na dno Pacyfiku, gdzie truje środowisko, a dopiero po 24 tysiącach lat utraci połowę ze swej radioaktywności!
Ile już szczątków satelitów, zwłaszcza sowieckich, pochłonęły wody oceanów! A jakie są skutki francuskich prób nuklearnych na atolach Pacyfiku ?
Zagrożenia dla ludzkości są ogromne, badał je nawet w Melbourne doktor Clarke dokonując eksperymentów na muchach, aplikując im radioaktywne dawki. Efekty tych doświadczeń, dość makabryczne, opisane są w książce Llegeta, wydanej jak wiemy w r.1979, a zatem dr Clarke swoje badania prowadził wcześniej. Celem tych badań było ostrzeżenie o grożących nam mutacjach w warunkach wzmożonej radioaktywności.
Czy ktoś pamięta alarmistyczny dokument sekretarza generalnego ONZ U Thanta z roku 1969 a dotyczący problemów środowiska naturalnego ? Wynika z niego, że człowiek jest głównym zagrożeniem dla natury. Podobną ideą kierował się Al Gore w swym filmie „An Inconvenient Truth”, filmie wyśmiewanym przez lobby przemysłowe i tabuny bezmyślnych zwolenników tego lobby. W tym stanie rzeczy świat może nie ma ratunku, choć może nie jest jeszcze za późno. Algi widuje się jeszcze na australijskich brzegach, pałaszujemy smaczne ryby i to bez fatalnych skutków jak na Bali, a odpadki segregujemy w oddzielnych „rubish bins”, co przypomina leczenie trądu pudrem.
A jednak raport 1360 naukowców z 95 krajów przedstawiony w r.2005 w londyńskiej Royal Society ostrzega, że prawie dwie trzecie naturalnej maszynerii, która utrzymuje życie na Ziemi uległo już degradacji i ludzkość żyje na pożyczonym czasie. A wycinanie lasów nie tylko pozbawi planetę płuc, ale wyzwoli zarazki malarii, cholery i innych chorób. Maleją też rezerwy wody, będzie niebawem cenniejsza niż złoto.
Marek Baterowicz
Taki problem istnieje i rzeczywiście Morze Śródziemne jest w tej chwili najbardziej zanieczyszczonym morzem na świecie. Natomiast Al Gore i jemu podobni to cwaniacy, kradnący grube miliony na (rzekomej) ochronie środowiska. Przede wszystkim na modnym ostatnio handlu powietrzem, co jest współczesną wersją handlu odpustami.
http://aktywne.trojmiasto.pl/Trojmiejski-Park-Krajobrazowy-czy-fabryka-drewna-n77686.html
Trójmiejskie lasy są bezkarnie dewastowane przez leśników. W wielu miejscach są zryte tak, jak radziecki poligon wojsk pancernych. W pewnym momoncie sprawa oparła się o interpelację poselską, ale podobnie jak w polskiej polityce szachowej, udawano że wszystko jest super.