Krzysztof Kledzik - wpisy autora

paź
08

O komentarzach i wulgaryzmach słów kilka

Difficile est satiram non scribere – trudno nie pisać satyry. (Juwenalis z Akwinum)

Z problemem zamieszczania w Internecie wulgarnych komentarzy i równie nieprzyzwoitych postów zetknąłem się po raz pierwszy, gdy kilka lat temu przyjąłem funkcję moderatora (a właściwie cenzora obyczajowego) na forum dyskusyjnym Magazynu Szachista. Tutaj należy się Czytelnikowi wyjaśnienie, dlaczego sam określam się jako cenzor a nie moderator. Uważam, że rola tego ostatniego polega na zapewnieniu w miarę równego dostępu do dyskusji wszystkim jej uczestnikom oraz sterowaniem polemiką tak, aby zmierzała w pewnym określonym kierunku, unikając tematów pobocznych, niezwiązanych z głównym nurtem wypowiedzi. Ponieważ sposób prowadzenia polemik na forach dyskusyjnych jest nieco inny niż w tradycyjnych środkach masowego przekazu, więc nie miałem tu nic do zrobienia jako moderator. Dyskusje toczyły się własnym trybem, a ich uczestnicy dobrze sobie radzili beze mnie.

Rola cenzora jest inna, gdyż jego zadaniem jest filtrowanie treści zgodnie z odpowiednim „kluczem” i usuwanie albo edytowanie zamieszczonych wpisów tak, aby spełniały kryteria narzucone przez cenzurę. Mój „klucz” jest już zapewne znany Czytelnikom blogu Jerzego Konikowskiego, ale poniżej przedstawię o co w nim chodzi. W trakcie opieki nad wspomnianym forum stanąłem wobec niełatwego problemu, jakim było zachowanie proporcji pomiędzy wolnością wyrażania własnych opinii, a chamstwem wypowiedzi. Zawsze podkreślałem i czynię to nadal, że jestem zwolennikiem wolności wypowiedzi i zdecydowanie występuję przeciwko jej ograniczaniu. Ale należy odróżnić wolność wypowiedzi, czyli możliwość wypowiadania własnych opinii, od źle pojętej swobody, która skutkuje rozpasaniem języka i bardzo często obraźliwymi, krzywdzącymi wypowiedziami. Jako cenzor przyjąłem zasadę, że jeżeli ktoś pisze ewidentną nieprawdę, np. że Kasparow nie umie grać w szachy (przykład zmyślony), to nie ingeruję w treść jego wypowiedzi. Oczywiście jest ona błędna, ale jest wyrazem postawy czy opinii danego komentatora. Nie zgadzam się z jego zdaniem, ale szanuję je, i nie usuwam z dyskusji. W ogólności nigdy nie ingerowałem w merytoryczne kwestie wypowiedzi internautów.

Sprawa całkiem inaczej wyglądała, gdy ktoś z nich zaczął posługiwać się wulgaryzmami, np. stwierdził, że tenże Kasparow jest h…, k…, itp. Wtedy musiałem ingerować w takie posty i usuwałem z nich wulgaryzmy. W odpowiedzi na taką reakcję, na moją głowę sypały się gromy, że ograniczam wolność wypowiedzi. Uważam, że taka „wolność” jest źle pojętą wolnością i raczej należy ją nazwać swawolą albo rozpasaniem. Ale również i tu należy zachować rozwagę, bo jak zareagować na wpis stwierdzający że np. ktoś jest głupi? Czy ta forma wypowiedzi kwalifikuje się już do cenzury obyczajowej, czy jeszcze nie? Gdzie leży granica, powyżej której wypowiedź należy uznać za obraźliwą? Rozwiązanie problemu nie jest takie łatwe, gdyż każdy z nas ma „poprzeczkę” ustawioną na różnej wysokości, podaję konkretny przykład. Jeden z użytkowników rzeczonego forum obraził się, gdy jego oponent nazwał go „dzieckiem Neostrady” i zdecydowanie zażądał abym usunął ten wpis. Zapis o „dzieciach Neostrady” faktycznie ma raczej negatywny wydźwięk. Nie tak dawno temu odnosił się do rzeszy nastolatków, które w dobie tanich opłat za dostęp do Internetu serwowanych przez Neostradę, zasiadły gremialnie do komputerów zasypując Internet wielką liczbą wpisów, komentarzy, itp. W dużej części te wpisy miały obraźliwy, zazwyczaj anonimowy charakter. Ale określenie „dzieci Neostrady” nie przekazuje samo w sobie negatywnych treści. W tym momencie byłem w „kropce”, jak postąpić? Czy usunąć wpis, czy zostawić go w niezmienionej formie? Ostatecznie zdecydowałem, że nie usunę go ani nie będę zmieniał jego treści, „wyiksowując” wpis (odpowiednik „piiip, piiip” na ukrycie wulgarnych wyrazów np. w telewizji). No dobrze, a co zrobić gdy ktoś nazwie oponenta spamerem albo trollem? Czy ocenzurować takie wypowiedzi? Decyzja nie jest łatwa ani przyjemna, gdyż po ocenzurowaniu ewidentnie wulgarnych wypowiedzi natychmiast zarzucano mi kneblowanie ust dyskutantom! Ciekawe, co Salomon by mi poradził?

Wypowiedzi w Internecie są o wiele bardziej ostre, często wręcz ordynarne, niż te w radio czy telewizji. Tam nad kulturą wypowiedzi czuwają dziennikarze i cały sztab ludzi odpowiedzialnych za dobór dyskutantów i kontrolę ich poczynań. Z pewnymi wyjątkami, radzą sobie całkiem nieźle. Z Internetem jest zupełnie inaczej. Swobodny dostęp milionów ludzi do tej formy masowego przekazu obudził demony. Wiele osób uważa, że globalna sieć powinna być zupełnie pozbawiona jakiejkolwiek cenzury. Chcą wypowiadać się na każdy temat i w dowolny sposób. O ile pierwszy postulat jest jak najbardziej do zaakceptowania, o tyle drugi już nie. Pewna kultura wypowiedzi jednak obowiązuje. Nie jesteśmy (z wyjątkami) barbarzyńcami, którzy swoje emocjonalne wypowiedzi muszą wyrażać w postaci kilku-kilkunastu prostych słów, ogólnie znanych, za pomocą których duża część społeczeństwa potrafi przekazać dowolną treść o dowolnym kolorycie emocjonalnym. Chodzi mi oczywiście o wyrazy powszechnie uznane za obraźliwe. Nikt z nas na co dzień nie posługuje się mową godną Mickiewicza i nie cytuje klasyków literatury antycznej (czy ona jest jeszcze w programie szkół średnich, czy już ją zdołano usunąć jako „zbędną”?), ale obrzucanie się wyzwiskami pod flagą wolności wypowiedzi jest po prostu niekulturalne, i źle świadczy o takich osobach. Pewną winę za to ponosi powszechny i nieskrępowany dostęp do Internetu. Ale coś za coś. Z drugiej strony można podejrzewać, że osoby które traktują Internet jako poletko doświadczalne do testowania wulgaryzmów, robią to też na codzień w tzw. realu, czyli świecie rzeczywistym. Oczywiście prawie każdy z nas przeklnie gdy trzeba, ale jakieś granice przyzwoitości powinny obowiązywać. A ileż to razy spotykamy się na ulicy czy w środkach komunikacji miejskiej z grupkami (zazwyczaj młodych) osób obojga płci, które świadomie albo nie, używają pewnych dźwięcznych słów jako swoistego rodzaju „przecinki” w zdaniach, nadając im szczególną „melodię”? Jestem przekonany, że w domowym zaciszu te osoby są gorliwymi ambasadorami osobliwej „wolności” wypowiedzi w Internecie.

Do niedawna panowała zupełna dowolność w publikowaniu komentarzy, w dużej mierze obraźliwych. Bloggerzy pozwalali, aby na ich stronach zamieszczano różne, w tym kłamliwe i oszczercze wpisy. Nie brali odpowiedzialności za nie, często zasłaniając się źle pojmowaną wolnością wypowiedzi. Przykładów takiej działalności nie trzeba podawać, gdyż w moim przekonaniu są powszechnie znane. Na horyzoncie pojawiły się jednak znaki które pozwalają sądzić, iż sytuacja ta ulegnie zmianie, i Internet zostanie trochę bardziej „ucywilizowany”. Być może rodzime prawo ulegnie zmianie na tyle, że osoby które stały się celem wulgarnych ataków internetowych nie będą musiały toczyć walki z wiatrakami, dopraszając się usunięcia kłamliwych artykułów czy komentarzy. Proponuję zapoznać się z artykułami dotyczącymi odpowiedzialności bloggerów za zamieszczane treści:

Artykuł 1
Artykuł 2

Problem jest powszechnie nagłaśniany w globalnej sieci, dlatego wybrałem tylko dwa, dosyć charakterystyczne artykuły.

Krzysztof Kledzik

Dalej »
paź
07

Analiza wsteczna (inna nazwa: retroanaliza) jest to jedna z dziedzin kompozycji szachowej. Polega na wykazaniu, jakie ruchy bierek szachowych doprowadziły do powstania zadanej z góry pozycji na szachownicy. Czyli jej zadaniem jest przedstawienie historii danego ustawienia. Analiza wsteczna jest jakby „odwróconym” solvingiem. W zadaniach z a.w. należy wykazać np., czy dana pozycja jest legalna, czyli czy możliwe jest podanie prawidłowej sekwencji posunięć, zgodnej z zasadami ruchów bierek szachowych, za pomocą której można dojść do danego ustawienia. Posunięcia sprzeczne z zasadami gry w szachy są niedopuszczalne w analizie wstecznej.

Analiza wsteczna jest typowym przykładem pracy detektywistycznej, nie związanej bezpośrednio z praktyczną grą w szachy. Z tego powodu nie może być zaliczana do szachów w ścisłym tego słowa znaczeniu, lecz do gier, czy rozrywek umysłowych (łamigłówek) wykorzystujących elementy szachowe. Oczywiście może być doskonałym narzędziem treningu umysłu szachisty i wspaniałą zabawą dla wszystkich miłośników szachów! Np. można próbować odtwarzać historię posunięć bierek, które doprowadziły do powstania pozycji uwiecznionych na obrazach o tematyce szachowej. W celu zrozumienia mechanizmu funkcjonowania analizy wstecznej proponuję zapoznać się z pouczającym przykładem „Problem 111” albo w angielskiej Wikipedii „Example”

Dodatkowe odnośniki:
Wprowadzenie do a.w.
Zestaw historycznych zadań z a.w.
Zadania
Forum dyskusyjne poświęcone zadaniom szachowym, w tym i a.w.
Baza zadań z a.w.

 

wrz
24

Jako stały czytelnik blogu am Bartla (oraz zamieszczanych tam komentarzy), od jakiegoś czasu wyczekiwałem nowego wpisu naszego arcymistrza. Przedłużająca się zwłoka w pisaniu mogła być spowodowana albo zajęciami szachowymi albo zbieraniem się „w sobie” Autora, chcącego opublikować jakiś nowy tekst. Tenże pojawił się, ale doprawdy zdziwiła mnie jego treść. Dokładniej mówiąc początkowe akapity, podobnie jak w poprzednich wpisach, zawierające w dużej mierze krzywdzące dla innych opinie.

Pan Mateusz jest dzieckiem ery komputerowej a co więcej, ery internetu. Nic więc dziwnego, że swobodę wypowiedzi traktuje jako rzecz oczywistą. Nie byłoby w tym nic zastanawiającego gdyby nie słowa tego Szachisty, który dość lekceważąco wypowiada się o fakcie podpisywania komentarzy pełnym imieniem i nazwiskiem. Dla mnie jest to rzecz normalna, co więcej, traktuję ją jako gest grzecznościowy i wyraz kultury wobec innych uczestników dyskusji. Szczególnie, gdy wypowiadane opinie są przeciwne niż te, przedstawiane przez pozostałych dyskutantów. Wg Pana, te osoby ośmieszają się. Czym np. ja mam się ośmieszać, tym że swoje wypowiedzi podpisuję własnym, prawdziwym nazwiskiem? Czy to jest aż tak ośmieszające? Czy to, że część z moich opinii jest inna niż Pańskie zdanie?

Osobliwie zdarzył się przypadek, w którym uznana w branży osoba zanegowała potrzebę zachowania kultury wypowiedzi. Fakt ten dotyczy osoby na poziomie, która z racji wykonywanych obowiązków trenerskich, sama powinna dbać o kulturę swoją i swoich podopiecznych, a nie publicznie negować taką postawę. Oczywiście wypowiadanie swojego znania firmowanego własnym nazwiskiem wymaga pewnej odwagi i odporności na ciosy. O wiele łatwiej ukryć się pod pseudonimem. Internet pełen jest wypowiedzi anonimów, którzy specjalizują się w oczernianiu innych i sianiu zamętu. Spora liczba tych osób trwa w błogim przeświadczeniu, że wątpliwa anonimowość umożliwia im działanie przypominające oplucie kogoś zza muru, albo przez półotwarte okno. Po tym czynie można szybko schować się w głębi domu, udając że „to nie ja”. Nasz młody arcymistrz powinien być tego świadomy, dlatego nie rozumiem pobudek jakimi kierował się pisząc swoją opinię w zamieszczonym artykule.

Nie rozumiem też, delikatnie mówiąc, daleko posuniętej niechęci (agresji?) naszego arcymistrza wobec osób prezentujących odmienne zdanie. Te negowanie merytoryczności pewnych stron internetowych, wyszydzanie dyskutantów, uwagi na temat standardów moralnych, rzekomego szkalowania szachistów, urojenia, itp. Panie Mateuszu, czy „hołota internetowa” jest zawoalowaną aluzją do nas, czyli aktywnych komentatorów na blogu Jerzego Konikowskiego? Chyba nie sądzi Pan, że zacznę „odbijać piłeczkę”.
Jedynie proszę Pana o zachowanie kultury w swoich wypowiedziach. My nie „jedziemy po ludziach” z radością, lecz wypowiadamy swoje opinie na temat polskich szachów, kadry narodowej i działalności PZSzach-u. Już wielokrotnie to pisałem, ale widocznie muszę powtórzyć, że wolność wypowiedzi jest jednym z filarów demokracji, która panuje w Polsce.

Nasze wypowiedzi mogą być dla niektórych osób niewygodne, ale są wypowiedziami na temat, i na dodatek wyrażanymi w sposób kulturalny. Nie może Pan zabronić polemiki na tematy polskich szachów. Rozumiem, że jako osoba w mniejszy czy większy sposób związana z PZSzach-em ma Pan niejako w obowiązku bronić swojej branży/chlebodawcy, ale nie oznacza to że ma Pan monopol na absolutną prawdę. Uczciwie muszę przyznać że nikt go nie ma, również i opozycyjny do Pańskiego, blog internetowy. Każdy z nas ma prawo mylić się, ale i każdy ma prawo do dyskusji. Napisał Pan, iż warto prowadzić dyskusję z tymi osobami, które potrafią być obiektywni i merytoryczni. Chyba miał Pan chyba na myśli osoby, które myślą i mówią tak jak Pan. Bardziej wartościowa byłaby dyskusja z osobami, które myślą inaczej niż Pan!

Krzysztof Kledzik

Dalej »
sie
23

Ostatnio oglądałem w telewizji film pt. Vinci.

Vinci w Wikipedii
Filmweb – Vinci

Pojawia się w nim wątek szachowy. Podaję link do tego fragmentu filmu, w którym jeden z bohaterów gra partię na świeżym powietrzu.
Fragment w YouTube
„Młody” twierdzi że był mistrzem juniorów, po czym widać że szybko wyprowadza króla do centrum! Chyba chciał szybko przegrać.
A poza tym, jest błąd na tym filmie. Młody powiedział że daje wieżę for, a na filmie jednak gra obiema wieżami.

Pozdrawiam
Krzysztof Kledzik

mar
26

Małgorzata Seweryn jest absolwentką znanych szkół plastycznych i laureatką wielu prestiżowych nagród oraz wyróżnień, przyznawanych za zajęcie wysokich miejsc w konkursach oraz za całokształt działalności twórczej. Artystka ma w swoim dorobku zorganizowanych wiele wystaw, zarówno indywidualnych jak i zbiorowych, a także udział w plenerach. Oprócz działalności stricte artystycznej, pani Małgorzata Seweryn jest autorką pięciu publikacji z zakresu swojej twórczości. Jej działalność artystyczna została opisana w wielu gazetach, tygodnikach, magazynach kulturalnych oraz literaturze specjalistycznej. Zainteresowania Małgorzaty Seweryn obejmują różnorodne techniki twórcze, takie jak: linoryt, akwaforta, malarstwo olejne i wiele innych. Artystce nieobca jest też rzeźba i fotografia. Zapraszam do zapoznania się z ciekawymi pracami pani Małgorzaty Seweryn, w tym z wykonanymi przez Nią ekslibrisami. Każdy z exlibrisów zostaje wykonany w oparciu o indywidualne cechy osoby zamawiającej, takie jak np. jego pasje, zawód, znak zodiaku, a więc cechy bardzo osobiste i niepowtarzalne. Osoby zainteresowane zamówieniem exlibrisu lub innych prac, mogą skontaktować się z panią Małgorzatą Seweryn za pośrednictwem jej strony internetowej (Krzysztof Kledzik).

Strona Małgorzaty Seweryn

lut
24

Krzysztof Kledzik napisał: Zachęcam obejrzenie linka do strony Polonii Wrocław na YouTubie. Jest tam trochę wywiadów „na szybko” z naszymi szachistami. Wypowiada się tam też Karina Szczepkowska-Horowska, która skarży się, że nie zapraszają jej na różne turnieje, bo miała taką nadzieję na to po uzyskaniu tytułu arcymistrzyni. A jak widać, sam tytuł to trochę za mało, nie otwiera wszystkich drzwi.

Polonia Wrocław w YouTube
Karina Szczepkowska-Horowska w Wikipedii

  • Szukaj:
  • Nadchodzące wydarzenia

  • Odnośniki

  • Skąd przychodzą

    Free counters! Licznik działa od 29.02.2012
  • Ranking FIDE na żywo

  • Codzienne zadania

    Play Computer
  • Zaprenumeruj ten blog przez e-mail

    Wprowadź swój adres email aby zaprenumerować ten blog i otrzymywać powiadomienia o nowych wpisach przez email.