Archiwum kategorii ‘Trenerzy i szkolenie’

lis
21

W dniach 14 – 29 czerwca 1978 roku odbył się w Jeleniej Górze silny turniej młodzieżowy w obsadzie międzynarodowej.

Otwierałem imprezę z ramienia Polskiego Związku Szachowego i ją zamykałem. Prawie przez cały czas byłem obecny na miejscu i obserwowałem grę mojego podopiecznego Romana Tomaszewskiego. Nie był faworytem. Zrobił jednak wielką niespodziankę, gdyż nie przegrał żadnej partii i wygrał turniej. Otrzymał za to tytuł mistrza krajowego.

Ten sukces odbił się szerokim echem w Częstochowie. Zostaliśmy przyjęci przez najwyższe władze miasta. Przy tej okazji udało mi się załatwić Romanowi jedną ważną sprawę. Tomaszewski mieszkał w tym czasie jeszcze u rodziców. Jako trener zajmowałem się nie tylko grą moich podopiecznych i ich treningiem, lecz także interesowałem się ich życiowymi problemami. Uważałem, że jako świetnie zapowiadający się szachista Romek powinien mieć lepsze warunki lokalowe. Poruszyłem to właśnie w trakcie tego spotkania. I sekretarz partii zanotował sprawę i obiecał pomoc. Dotrzymał słowa! W krótkim czasie Tomaszewski otrzymał przydział na kawalerkę. Gdy wyjeżdżałem z Polski Roman posiadał już swoje mieszkanie.

Interesowałem się również postępami mych podopiecznych w nauce. Pewnego razu Eugeniusz Iwanow poinformował mnie, że jeden z naszych asów ma problemy w szkole i nie został dopuszczony do matury. Udaliśmy się do dyrektora szkoły z prośbą o ponowne rozpatrzenie jego sytuacji. Przyrzekliśmy pomoc fachową w celu nadrobienia zaległości w nauce. Zawodnik został w drodze wyjątku dopuszczony do matury. Nie zawiódł nas. Maturę zdał, dostał się potem nawet na studia, które ukończył.

Wycinek mojego artykułu z miesięcznika „Szachy” oraz wywiadu Romana Tomaszewskiego w „Życiu Częstochowy” Nr.158, 6 lipca 1978 roku

 

wrz
10

W czasach komunizmu istniało na terenie Związku Radzieckiego wiele szkół szachowych, które wychowały wiele znakomitych zawodniczek i zawodników. Po upadku imperium sowieckiego rozpadło się systematyczne szkolenie młodzieży. Skutki tego są widoczne: Rosja nie dominuje już w naszej dyscyplinie. Tymczasem byłe kraje dawnych republik, jak Ukraina i Armenia zdobyły złote medale na olimpiadach szachowych.

Rosyjska Federacja Szachowa postanowiła zmienić ten stan i powołać do życia podobne szkoły szkoleniowe na wzór dawnych czasów. W sportowym hotelu koło Moskwy, w miejscowości Ognikowo, odbywa się obecnie obóz treningowy dla młodzieży do 16 lat. Grupa dziewcząt i chłopców jest intensywnie szkolona przez trzech arcymistrzów.

ChessBase News

sie
17

Natychmiast po powrocie z Elbląga odbyłem rozmowę z moim przełożonym i poinformowałem go o planach zmiany pracy. Nie był tym faktem zachwycony, ale ostatecznie otrzymałem zielone światło. Przeniesienie do Warszawy miało nastąpić na zasadzie zgody obu stron.

Powiadomiłem o tym sekretarza generalnego Polskiego Związku Szachowego Jana Eberlego i ustaliliśmy początek mojej pracy na 1 czerwca 1978 roku. Wcześniej musiałem zjawić się w PZSzach w celu załatwienia niezbędnych formalności związanych z przeniesieniem.

Jednocześnie ustaliłem z kierownikiem wyszkolenia Krzysztofem Sznapikiem i wiceprezesem PZSzach Andrzejem Filipowiczem mój plan pracy na najbliższe miesiące.

W pierwszym rzędzie trzeba było powołać zawodnika do startu w mistrzostwach świata juniorów do 20 lat. Impreza miała odbyć się w austriackim mieście Graz. Najpoważniejszym kandydatem do wyjazdu był mój podopieczny z Częstochowy Roman Tomaszewski. Ostatecznie wspólnie doszliśmy do wniosku, że mamy w Polsce kilku silnych zawodników i trzeba zorganizować eliminacje.

1 czerwca 1978 roku zostałem oficjalnie pracownikiem Polskiej Federacji Sportu z oddelegowaniem do pracy w Polskim Związku Szachowym w charakterze trenera kadry.

Już jako trener kadry obserwowałem w Warszawie w dniach 3-8 czerwca 1978 roku eliminacje przed mistrzostwami świata juniorów. Zgodnie z przewidywaniami zwyciężył Roman Tomaszewski.

Szkolenie

sie
14

W dniach 29.03.1978 – 1.4.1978 planowany był w Elblągu mecz barażowy o tytuł mistrzyni Polski pomiędzy Anną Jurczyńską (KKSz Hutnik Kraków) i Małgorzatą Wiese (KS Formet Bydgoszcz). Stawką pojedynku był nie tylko zaszczytny tytuł najlepszej szachistki kraju, ale także awans do ekipy olimpijskiej i start w turnieju strefowym.

Byłem w tym czasie członkiem KKSz Hutnik Kraków i prowadziłem zajęcia z juniorami. Prezes klubu Jerzy Krzyworzeka zwrócił się do mnie z propozycją podjęcia się roli trenera p. Anny. Miałem najpierw przygotować zawodniczkę do meczu i potem jechać z nią do Elbląga. Z treningiem nie było żadnych problemów. Spotykaliśmy się przez miesiąc dwa razy w tygodniu. Miałem mały zbiór partii Małgorzaty Wiese i to było bardzo przydatne w przygotowaniach. Wiedziałem, że gra dobrze taktycznie. Określiłem więc strategię gry: grać pozycyjnie i unikać ostrej gry. W tym celu zaproponowałem pewien zestaw wariantów, który został przez Annę Jurczyńską przyjęty. W ciągu wielu godzin naszych spotkań ćwiczyliśmy te właśnie otwarcia.

Natomiast – z pewnych względów – nie miałem ochoty jechać do Elbląga. Wobec nalegań prezesa w końcu się zgodziłem pod warunkiem, że pojedzie z nami członek pierwszej drużyny kandydat Stanisław Porębski. Określiłem nasze zadania: ja będę odpowiedzialny za stronę szachową, natomiast Porębski za dobre samopoczucie naszej podopiecznej w czasie meczu. Pojechaliśmy więc w trójkę. Małgorzata Wiese zjawiła się w Elblągu z ojcem i trenerem mistrzem Julianem Gralką.

Anna Jurczyńska grała zgodnie z planem i mecz wygrała w stosunku 2.5-1.5. Na zakończeniu meczu zjawił się sekretarz generalny Polskiego Związku Szachowego Jan Eberle, który niespodziewanie zaproponował mi stanowisku trenera kadry. Jak do tego doszło, opisalem na mojej stronie w Ciekawostkach 2007 w punkcie 1. Jak zostałem trenerem kadry Polskiego Związku Szachowego!

Julian Gralka w Wikipedii

sie
13

W latach 1977-1981 byłem trenerem w ośrodku metodyczno-szkoleniowym w Częstochowie. Moje doświadzenia opisałem na stronie w temacie „Szkolenie” w punkcie 10. Punkt szkoleniowy w Częstochowie w latach 1977-1981 oraz na blogu w dniu 19 maja 2011 roku w temacie Z życia PZSzach „Pełzająca rewolucja Tomasza Sielickiego Częstochowie.(2).

Po moim wyjeździe z kraju punkt ten niestety upadł, ponieważ nie znaleziono następcy na moje miejsce. Przez kilka lat miałem kontakt z wieloletnim liderem szachów częstochowskich mistrzem międzynarodowym Romanem Tomaszewskim, z którym spotykałem się na turniejach w Dortmundzie. Do dnia dzisiejszego jestem w stałym kontakcie listownym i telefonicznym z Eugeniuszem Iwanowem – wybitnym kompozytorem szachowym i znakomitym działaczem.

Z Romanem Tomaszewskim w Dortmundzie w 1987 roku

sie
06

W 1968 roku wziąłem udział w kursie dla instruktorów szachowych, który zorganizował Okręgowy Związek Szachowy w Bydgoszczy. Po zdaniu egzaminu w dniu 27 maja 1968 roku nadano mi III klasę instruktora szachowego.

Na początku 1976 roku Polski Związek Szachowy ogłosił po raz pierwszy w historii polskich szachów nabór na kurs trenerski II klasy. Po zaliczeniu trzech sesji w latach 1976-1977 i po zdaniu egzaminu końcowego otrzymałem w dniu 3 października 1977 roku dyplom trenera II klasy w szachach.

W szkoleniu uczestniczyli wytypowani przez PZSzach instruktorzy szachowi, m.in. Włodzimierz Schmidt, Jan Adamski, Aleksander Sznapik, Jerzy Kostro, Krzysztof Pytel, Władysław Schinzel, Andrzej Filipowicz, Zbigniew Szymczak, Jacek Bielczyk, Henryk Dobosz, Rafał Marszałek, Janusz Szukszta, Zbigniew Czajka, Janusz Śledziewski, Waldemar Jagodziński itd.

Wykłady ogólne (np. teoria sportu, psychologia, biomechanika, fizjologia sportu, medycyna sportu) prowadzili wykładowcy Akademii Wychowania Fizycznego w Warszawie. Zajęciami szachowymi zajmowali się uczestnicy kursu. Ja przeprowadziłem temat pt. „Znaczenie kompozycji szachowej i gry korespondencyjnej w rozwoju szachisty”. Gościnne wykłady mieli też Stanisław Gawlikowski z historii szachów i Andrzej Szyszko-Bohusz z pedagogiki szachów.

W latach 1985-1986 brałem udział w 2-letnim studium szkoleniowym zorganizowanym przez Niemiecką Federację Sportu dla trenerów. Po obronie pracy nadano mi trenerską A-licencję, najwyższą w Niemczech. Co dwa lata muszę ją odnawiać, biorąc udział w 3-dniowym szkoleniu.

W 2000 roku uczestniczyłem w szkoleniu trenerów II klasy na Akademii Wychowania Fizycznego w Warszawie. W marcu 2003 roku, po obronie pracy kontrolnej i zdaniu egzaminu przed państwową komisją, został mi przyznany przez Ministerstwo Edukacji Narodowej i Sportu w Warszawie tytuł trenera I-klasy.

sie
04

Treningi z młodzieżą w klubie miały raczej charakter specjalistyczny i były ukierunkowane w jednym celu: przygotowanie zawodników do konkretnych imprez.

Zupełnie inne doświadczenia zdobyłem w pracy z dziećmi. Przez kilka miesięcy w latach 1974-1975 prowadziłem zajęcia w Zakładowym Domu Kultury „Kuźnia” w Nowej Hucie na osiedlu Złotego Wieku 14. Była tam grupa około 10 chłopców w wieku 8-10 lat.

Szybko zorientowałem się, że prowadzenie zajęć w tak dużym gronie jest bardzo trudne. Podzieliłem więc wszystkich uczestników na dwa zespoły po 5 osób i to było optymalnym rozwiązaniem. Z jedną grupą zajmowałem się bezpośrednio przy tablicy demonstracyjnej, natomiast drugiej dawałem różne zadania do rozpracowania. Po dwóch spotkaniach wymieniałem zespoły.

Zauważyłem, że podopieczni pracujący samodzielnie dość szybko pojmują istotę zadanych problemów. Po kilku tygodniach pracy i obserwacji doszedłem do wniosku, że należy ograniczyć do minimum teoretyczne wykłady przy tablicy demonstracyjnej. Uczniowie muszą brać aktywny udział w treningach. Zacząłem wprowadzać zajęcia praktyczne, np. ustawiałem chłopcom jakąś pozycję na tablicy demonstracyjnej, krótko ją omówiłem, tworzyłem mniejsze grupy i kazałem grać przeciwko sobie. Potem wspólnie analizowaliśmy rozegrane partie. Korzyść takich treningów była duża, gdyż podopieczni poznawali w praktyczny sposób pewne ważne pozycje i struktury pionkowe. Musieli te problemy sami rozwiązywać przy szachownicy.

Organizowałem też turnieje tematyczne. Wcześniej podawałem pewną pozycję, aby chłopcy mogli się ewentualnie przygotować w domu i następnie grano partie w przyśpieszonym tempie.

Zajęcia prowadziłem bez pobierania honorarium. Później treningi przejął po mnie kolega klubowy Marek Rogalewicz. Nie mam żadnych danych, czy ktoś z tego grona młodzieży dalej grał aktywnie w szachy. W każdym razie dla mnie osobiście ta praca była doskonałym poletkiem szkoleniowym. Zdobyte doświadczenia wykorzystywałem w dalszej działalności trenerskiej.

Wniosek:

W mojej pracy szkoleniowej staram się prowadzić zajęcia w taki sposób, aby były one interesujące i podopieczni mieli z nich korzyści praktyczne. Treningi typu „Monolog trenera” ograniczam do minimum, praktycznie tylko w celu wprowadzenia do tematyki zajęć.

Nie popieram prowadzenia zajęć wyłącznie przy tablicy demontracyjnej, jak to praktykuje wielu trenerów. Moim zdaniem taka praca jest mało efektywna i niewiele daje. Nie wyobrażam sobie treningu np. z zakresu końcówek prowadzonego w ten sposób. Uczeń musi być aktywny w czasie treningu i trener musi go do tego zmobilizować!

Szkolenie

Wycinek z plakatu informacyjnego

lip
23

Oprócz normalnej pracy zawodowej w kombinacie byłem też zatrudniony jako trener w sekcji szachowej klubu sportowego „Hutnik” Nowa Huta. Szkoleniem zajmował się również mistrz międzynarodowy Jerzy Kostro. Obaj na zmianę prowadziliśmy zajęcia z młodzieżą. Była do niewielka grupa o dość zróżnicowanym poziomie szachowym. Naszym głównym zadaniem było przede wszystkim przygotowanie podopiecznych do ligi juniorów.

W tym czasie rozgrywki ligowe seniorów były połączone z ligą juniorów. Każdy klub musiał wystawić swoją drużynę młodzieżową i za to dostawało się dodatkowe punkty. Ideą takiego systemu było zmuszenie sekcji szachowych do pracy z juniorami. Pomysł był na pewno dobry. Niestety część klubów nie było stać na utrzymanie dodatkowej drużyny i zapewnienie stałej opieki trenerskiej. W rezultacie wypożyczano często zawodników tylko na rozgrywki ligowe i potem ta młodzież wracała do swych macierzystych klubów. W następnym roku sytuacja się powtarzała. Pamiętam, że wiele klubów w ten sposób rozwiązywało te problemy.

W pewnym momencie Polski Związek Szachowy wprowadził nawet do rozgrywek dodatkową szachownicę juniorki młodszej. W całym Krakowie nie było odpowiedniej zawodniczki. Ostatecznie znalazłem w Nowej Hucie jedną młodą osobę chętną do gry w szachy. Zgłosiłem ją dosłownie w ostatnim momencie do rozgrywek, mimo że nie umiała jeszcze grać. Na kilkanaście dni przed rozgrywkami uczyłem ją ruchów. W czasie ligi w Lublinie w 1973 roku zdobyła jeden punkt.

Jerzy Kostro w Wikipedii

lip
07

Na początku 1971 roku przeprowadziłem się z Bydgoszczy do Krakowa. Klub sportowy „Hutnik” Nowa Huta zapewnił mi pokój jednosobowy w hotelu pracowniczym i dobrą pracę w kombinacie metalurgicznym im. Lenina. Dodatkowo otrzymałem zadanie trenowania młodzieży i przygotowanie ich do rozgrywek juniorów.

Kierownikiem sekcji szachowej był wówczas Alfred Miodowicz, który pełnił ważną funkcję w Radzie Zakładowej Kombinatu. Za jego czasów sekcja szachowa przeżyła największy rozkwit. Mieliśmy duże pomieszczenie do gry i mniejsze do szkoleń w domu kultury. Były też pieniądze na działalność sekcji, turnieje, zgrupowania itd. To były najlepsze czasy dla szachistów w Nowej Hucie.

Bardzo mile wspominam Alfreda Miodowicza. Ludzi o wysokiej kulturze w tamtych czasach nie często się spotykało. W pewnym momencie Alfred Miodowicz zrezygnował z pracy w związkach zawodowych w kombinacie i my straciliśmy wspaniałego prezesa. W latach 1974-1981 Alfred Miodowicz był moim sąsiadem. Mieszkaliśmy w jednym bloku na osiedlu Dąbrowszczaków (obecnie Przy Arce). Widywaliśmy się bardzo często. Później mój były sąsiad i prezes sekcji szachowej „Hutnika” Nowa Huta zrobił błyskotliwą karierę polityczną: został szefem głównych związków zawodowych w Warszawie. Jego słynny pojedynek telewizyjny z Lechem Wałęsą odbił się szerokim echem w mediach światowych. Byłem wtedy przekonany, że go wygra. Stało się inaczej. A może chciał przegrać?

W sierpniu 1971 roku drużyna „Hutnika” Nowa Huta rozegrała dwa mecze w Budapeszcie z wielokrotnym mistrzem kraju Honvedem. W dniu wolnym zwiedziliśmy miasto Eger. Z lewej strony widać Alfreda Miodowicza z ulubioną fajką, obok idzie Ewa Węglarz i Jerzy Konikowski.

Alfred Miodowicz w polskiej Wikipedii
Alfred Miodowicz w portalu historycznym
Debata Alfreda Miodowicza z Lechem Wałęsą

cze
26

Pewnego razu ówczesny prezes Okręgowego Związku Szachowego w Bydgoszczy Edward Fentzel zaproponował mnie szkolenie jego córki Lidii. Zgodziłem się, ale postawiłem warunek: będę trenował według własnej koncepcji. Otrzymałem zielone światło. Dla prezesa nie była istotna metoda moich zajęć, lecz wynik na najbliższych mistrzostwach Polski juniorek do lat 20. Miałem więc tak szkolić, aby Lidia odniosła sukces.

Jak wyglądały te moje zajęcia? W tamtych czasach szkolenia indywidualne polegały przede wszystkim na zajmowaniu się końcówkami. Tak polecał genialny mistrz świata Capablanca i dlatego prowadzono przeważnie zajęcia w tym kierunku.

Ja miałem inne podejście do nauki szachów. Tłumaczyłem to na przykładzie budowy domu. Najpierw stawia się solidne fundamenty, aby dom sie nie zawalił, potem buduje się poszczególne piętra i na koniec dach. Czy ktoś wyobraża sobie odwrócenie tych czynności?

Tak powinno być w szachach. Dlatego na pierwszym miejscu postawiłem opracowanie solidnego repertuaru debiutowego. Z uwagi na mało czasu był on tematycznie dość ubogi, ale Lidia poznała najważniejsze problemy taktyczne i strategiczne granych przez siebie wariantów. W tym celu analizowaliśmy całe partie, a nie tylko fazę debiutową. Moja podopieczna poznawała różne plany gry, motywy i struktury pionkowe. To umożliwiało później w czasie partii podjęcie prawidłowych decyzji. Zajęcia z końcówkami ograniczyłem tylko do elementarnych pozycji. Na więcej nie było po prostu czasu.

Nasza wspólna praca przyniosła owoce. Lidia zdobyła dwukrotnie złoty medal na mistrzostwach Polski juniorek (1967 i 1969). Na mistrzostwach kobiet w Lublinie w 1968 roku była ósma. Moja metoda treningowala zdała egzamin!

W 1971 roku wyjechałem z Bydgoszczy do Krakowa. Lidia potem wyszła za mąż za kolegę klubowego Edwarda Turczynowicza i przestała grać aktywnie w szachy. Szkoda, gdyż to była na prawdę utalentowana szachistka z dużymi możliwościami rozwojowymi! Później Lidia zajęła się sama pracą szkoleniową. Jej córka Jolanta była w pewnym okresie czołową juniorką kraju.

Edward Turczynowicz
Jolanta Turczynowicz
Ciekawostki

  • Szukaj:
  • Nadchodzące wydarzenia

    wrz
    20
    sob.
    2025
    całodniowy Bundesliga-kobiety
    Bundesliga-kobiety
    wrz 20 – gru 21 całodniowy
    Bundesliga (1.liga) kobiet (z aktywnym udziałem zawodniczek z Polski) odbywa się w ten weekend systemem każdy z każdym. Gospodarzami są TuRa Harksheide, SC 1957 Bad Königshofen i Schachfreunde Deizisau. Dwanaście drużyn będzie rywalizować w 11[...]
    wrz
    27
    sob.
    2025
    całodniowy I Bundesliga open
    I Bundesliga open
    wrz 27 2025 – kw. 26 2026 całodniowy
    W okresie 27.09.2025-26.04.2026 odbywają się rozgrywki I ligi niemieckiej open z udziałem zawodników z Polski. Dodatkowe informacje na  ChessBase Info: 1 runda 2 runda  2 runda cd Niefortunnie wystartował Mateusz Bartel, który reprezentuje barwy klubu[...]
    gru
    26
    pt.
    2025
    całodniowy World Championship (rapid) 2025
    World Championship (rapid) 2025
    gru 26 – gru 28 całodniowy
    26 – 28 Dec 2025, Doha (Qatar)
    mar
    29
    niedz.
    2026
    całodniowy FIDE Candidates 2026
    FIDE Candidates 2026
    mar 29 – kw. 15 całodniowy
    29 Mar – 15 Apr 2026, (Cyprus) Uczestnicy
  • Odnośniki

  • Skąd przychodzą

    Free counters! Licznik działa od 29.02.2012
  • Ranking FIDE na żywo

  • Codzienne zadania

    Play Computer
  • Zaprenumeruj ten blog

    Wprowadź swój adres email, by prenumerować ten blog i mieć informację o nowych wpisach przez email.