kw.
19

W czasopiśmie Polskiego Związku Szachowego MAT 2-2015 na stronie 19 w wywiadzie Pawła Dudzińskiego (redaktor prowadzący pisma) lider polskich szachów Radosław Wojtaszek wypowiedział się odnośnie szkolenia młodzieży w Polsce: Co do polskiej myśli szkoleniowej, to w mojej ocenie takowa po prostu nie istnieje. Mimo tego, że funkcjonuje Akademia Szachowa, to nie ma w niej spójnego programu treningu. Nie mówię, że trenerzy nie pomagają juniorom, ale raczej nie jest to uporządkowane …

//////////////////////////////

Radosław Wojtaszek potwierdził to, co ja stwierdziłem już w 1999 roku. Ten problem, czyli totalną improwizację „szkoleniową” dla polskiej młodzieży w ramach działalności Młodzieżowej Akademii Szachowej, opisałem kilkakrotnie na łamach pism „Magazyn Szachista” oraz „Panorama Szachowa”. To zagadnienie było także przedmiotem dyskusji na tym blogu. Już dawno opisałem ten problem na mojej stronie.

Dla „odświeżenia sprawy” kilka fragmentów:

Pierwsza sesja z moim udziałem odbyła się w Zakopanem w dniach 2-10.10.1999. W zaproszeniu nie było tematycznego programu. Zadzwoniłem do Zbigniewa Czajki w tej sprawie i okazało się, że odpowiedzialny za to Marek Matlak nic takiego nie przygotował. Plan będzie podany na miejscu – poinformował mnie szef wyszkolenia PZSzach. Byłem tym bardzo zdziwiony. Za moich czasów uczestnicy każdego zgrupowania otrzymywali wraz z powołaniem program szkolenia. Opisałem to na podstronie „Szkolenie” (punkt 12).

Okazało się, że na miejscu nie ma żadnego planu działania i jakiejkolwiek ogólnej koncepcji tematycznej. Kwestię treningów uzgadnialiśmy wieczorem po zajęciach i potem taki na gorąco opracowany program dnia wywieszano na tablicy ogłoszeń do ogólnej wiadomości.

Szybko zorientowałem się, że nie wszystkim uczestnikom odpowiadała tematyka zajęć. Część nawet twierdziła, że wiele zagadnień często powtarza się, ponieważ niektórzy trenerzy specjalizują się w pewnych tematach, a są zapraszani na prawie wszystkie sesje.

Kierownikowi sesji Ryszardowi Bernardowi i obecnym trenerom przedstawiłem Ankietę zawodnika. Opracowałem ją kiedyś dla moich podopiecznych w Niemczech i była mi zawsze pomocna w redakcji planu szkolenia. Zaproponowałem, aby ją rozdać uczestnikom do wypełnienia. Tak też uczyniono. Było to znakomite źródło informacji dla nas wszystkich. Pamiętam, że niektóre zaproponowane przez młodzież tematy zostały przeprowadzone jeszcze na zajęciach w Zakopanem.

Zasugerowałem więc, aby ankietę wysyłano przed każdą sesją potencjalnym uczestnikom i na jej podstawie opracowywać programy zgrupowań.

Wielkim zaskoczeniem w Zakopanem były dla mnie tzw. konsultacje. Gdy byłem trenerem kadry, robiliśmy to ze Zbigniewem Czajką w ten sposób, że prosiliśmy każdego juniora lub juniorkę na rozmowę indywidualną. Każda osoba musiała przedstawić swój program pracy samoszkoleniowej i podzielić się z nami swoimi problemami. Naszym zadaniem było każdemu coś poradzić i pomóc w rozwiązaniu tych trudności. Każde spotkanie było protokołowane przez kierownika wyszkolenia. Na zakończenie wszyscy otrzymywali na papierze zadania do wykonania. Na następnych konsultacjach sprawdzaliśmy wykonanie tych zaleceń i młodzież dzieliła się z nami swoimi nowymi dylematami. Była to więc zorganizowana akcja o logicznych założeniach.

To, co zobaczyłem po raz pierwszy w Zakopanem, wprowadziło mnie w zupełne zdumienie. Na pierwsze konsultacje przyszło do mnie trzech młodzieńców z grupy starszej, którzy akurat ze sobą konkurowali. Z początku myślałem, że to żart. Ale nie, tak ich przydzielił kierownik sesji Ryszard Bernard. Co można było więc robić? Popatrzyliśmy wspólnie trochę partii, porozmawialiśmy i koniec zabawy. Potem przyszły dziewczęta, też konkurentki. Ale tutaj była atmosfera bardziej swobodna. Młode panie nie miały większych tajemnic przed sobą. Mogliśmy więc porozmawiać trochę o granych debiutach itd.

Oznajmiłem Ryszardowi Bernardowi, że takie konsultacje nie mają żadnego sensu. Uzgodniliśmy więc, że będą teraz rzeczywiście tylko rozmowy indywidualne. Tak się też stało. Tematyka tych konwersacji była różna, choć przeważały debiuty i końcówki. Z grą końcową raczej nie było większych kłopotów. Pamiętam, że pewnego juniora testowałem w zakresie końcówek pionkowych. Rozwiązał wszystkie zadania w pamięci z mojej książki „Sprawdź się w końcówkach pionkowych” bez korzystania z szachownicy. Otrzymał najwyższą ocenę.

Gorzej było z debiutami. Zauważyłem, że młodzież ma z tym dość duże problemy. Wielu gra debiuty, których nie rozumie. Niektórzy trenerzy preferują wiedzę encyklopedyczną. Część młodzieży uczy się mechanicznie debiutów do około 15-20 ruchów i potem ma trudności ze znalezieniem właściwego planu gry. Operuje się przede wszystkim kodami, nie nazwami otwarć, czy wariantów. A więc mówi się np. B33, E32 itd.

Zrobiłem mały eksperyment. Ustawiłem pozycję po ruchach 1.e4 e5 2.Sf3 Sc6 3.Gc4 Sf6 i poprosiłem o podanie nazwy otwarcia. Tylko jedna osoba z ośmiu wiedziała, że jest to obrona 2 skoczków. A była to grupa „średniaków”. Wszyscy reprezentowali już Polskę na mistrzostwach świata i Europy.

Dlatego ten przypadek zmobilizował mnie do napisania książki „Szybki kurs debiutów” z przeznaczeniem dla młodzieży. Ta książka ukazała się w 2000 roku w wydawnictwie „Penelopa” i dostała ją gratis cała grupa „maluchów” na mojej ostatniej sesji w Wiśle.

Inną niespodzianką dla mnie były tzw. prace domowe. Każdy uczestnik Akademii otrzymywał pewne zadania do wykonania. W Zakopanem zauważyłem, że spora część młodzieży nie robi tego w domu, tylko na miejscu. Rzecz jasna, że jakość takich prac nie była na dobrym poziomie. Oczywiście część młodzieży traktowała tę akcję poważnie i dostarczała dobre opracowania.

Dlatego zaproponowałem dwa wyjścia: albo zrezygnować z tego, albo wprowadzić dyscyplinę egzekwowania tych prac pod karą nie zapraszania takich osób na sesje. Młodzież trzeba uczyć szacunku do trenerów. W innych dyscyplinach sportu jest tak, że niewykonanie polecenia trenera pociąga za sobą różne sankcje. I tak musi być w szachach. Moja propozycja została pozytywnie przyjęta przez trenerów.

Całość tekstu: Link

 

 

 

URL Trackback

Trackback - notka

Komentarzy: 19

  • Adamek

    Radek swoim wywiadem otworzył puszkę Pandory. Zadał cios teorii o nieważności debiutów, a dodatkowo zmiażdżył trenerów z Akademii Szachowej. Szkolenie polskich juniorów leży na łopatkach. Według jego słów, nie ma spójnej wizji ich szkolenia. Czyli czołowy polski szachista potwierdził to, co od lat mówił i pisał Jerzy Konikowski. Dyplomatyczne stwierdzenie Radka „nie mówię, że trenerzy nie pomagają juniorom, ale raczej nie jest to uporządkowane” pozwala sądzić, że jest znacznie gorzej niż RW to przedstawił, ale nie wypadało mu mówić tego wprost. W końcu ktoś z polskiej czołówki odważył się powiedzieć jak wygląda szkolenie juniorów, bez różowych okularów.

  • mistrz

    I taki wywiad ukazał się w piśmie Macie? Aż trudno w to uwierzyć. Jutro zamierzam to sobie kupić.

  • Mat

    Ta akademia to jedna wielka ściema. Korzyści finansowe mają tylko trenerzy, szczególnie ci, którzy potrzebują dorobić parę groszy do emerytury.

  • Hetman

    Radek pozwolił sobie na chwilę szczerości, bo jest obecnie niekwestionowanym numerem jeden w Polsce, i to go chroni przed gniewem związku. Słabsi szachiści boją się powiedzieć to co on powiedział.

  • Krzysztof Kledzik

    Wywiad Radka dał dużo do myślenia polskim szachistom i kibicom szachowym.

  • Adamek

    Radek potwierdził spostrzeżenia i obawy pana Jerzego, zarówno dotyczące zagadnień debiutowych oraz że szkolenie juniorów leży, że nie ma spójnego programu szkolenia, czyli oficjalnie wyszło to, że to pan Jerzy miał rację. W takim razie oczekujemy od pewnych polskich arcymistrzów oraz niektórych znanych trenerów, że przyznają się do błędu i że przeproszą pana Jerzego za ataki na niego.

  • amator

    Oni mają teraz zmartwienie, bo nie mogą nazwać Radka impotentem szachowym i dyletantem. Dobrze, że Radek nie boi się mówić prawdy. Nie dziwmy się, że na mistrzostwach juniorów Polacy zdobywają coraz mniej medali.

  • Arek

    Zapomniał Pan o długim artykule w piśmie Piotra Kaczorowskiego Szachy/Chess.

  • Dziękuję. Zgadza się. W numerze 75-76 (2002) ukazał się tekst „Gorzka prawda”.

  • Hetman

    Czołowy trener MASz napisał na swoim blogu nowy wpis, a w nim zdanie „pozwolę sobie przypomnieć, że jakiś czas temu artykuły teoretyczne w „Macie” publikował Grzesiek Gajewski. Jakoś wtedy Jerzy Konikowski nawet nie zauważył ich istnienia. Może dlatego, że sam nie napisał nigdy niczego tak dobrego, na takim poziomie..”, czym udowodnił że nie rozumie istoty problemu. Nie chodzi o zanalizowanie czy skomentowanie jakiś pojedynczych partyjek szachowych, ale o dostrzeżenie całości problemu, chociażby niemocy toczącej szkolenie juniorów w Polsce. Dostrzeżenie, przekazanie do wiadomości społeczeństwu szachowemu i zaproponowanie konkretnych rozwiązań naprawczych, a warto podkreślić że zaproponował je jedynie pan Jerzy, a nie cytowany tu arcymistrz czy żaden z trenerów akademii szachowej. Oczywiście zamiast przyznać się do błędu i przeprosić pana Jerzego za wszelkie niegodziwe ataki na niego, nastąpiło coś wręcz przeciwnego. Ciekawe, że atakować pana Jerzego jest łatwo, ale wywiad i wypowiedź Radka (potwierdzającą tezy pana Jerzego) to wygodniej pominąć albo „przeskoczyć”, bo nie jest wygodna w ocenie, ale czołowego szachistę w Polsce to jakość głupio ochrzaniać za przekazanie prawdy o tutejszej biedzie szachowej. Zamiast atakować, warto przeprosić i zastanowić się nad swoją postawą na blogu. Czekamy na to!

  • amator

    Czołowy trener MASz zamiast merytorycznie ustosunkować się do wypowiedzi Radka Wojtaszka, deprecjonuje jego autorytet twierdząc, że Radek nic nie wie o Akademii i nie ma z nią nic wspólnego. To jest nieprawdą, ponieważ Radek wielokrotnie uczestniczył w zgrupowaniach Akademii i doskonale wie, o czym mówi. To dziwne, że ten wywiad ukazał się w Macie. Być może nowy redaktor naczelny Mata zapoczątkował politykę „głasnosti”. Może doczekamy się i „pierestrojki”?

  • Krzysztof Kledzik

    Myślę że nowy redaktor Mata chce przedstawić różne zagadnienia z kilku stron, zarówno pokazując zalety jak i wady, dopuszczając do głosu i osoby „pro” jak i „kontra”. Jeżeli jest tak w rzeczywistości, to bardzo dobrze świadczy o nowym redaktorze.

  • Mat2

    A od kiedy juniorów (nie wiem czy to dobre określenie, chodzi mi po ptrostu o dzieciaki) należy zacząć szkolić z debiutów? Pytam w tym sensie, żeby nie zabić w takim dziecku kreatywności, samodzielnego myślenia itp. Żeby zamiast uczyć się myśleć nie odtwarzało po prostu beznamiętnie wykutych na pamięć ruchów (co oczywiście w starszym wieku na pewno już mu się przyda) jako dziecko nie wiedząc po co należy je grać. Do kiedy dziecko powinno grać spontanicznie, a +/- od jakiego wieku już zgodnie z teorią debiutów?

  • Ten problem był już na blogu wielokrotnie omawiany. Najlepiej niech Pan wpisze w wyszukiwarce hasło „Debiut” i wtedy otrzyma Pan wielki wybór tematyczny.
    Np. link

    http://www.blog.konikowski.net/2015/01/02/problemy-szkoleniowe-w-polskich-szachach-39/

  • Krzysztof Kledzik

    To nie chodzi o to, aby nasze dzieci posłać na specjalistyczny trening debiutowy. W ich przypadku chodzi o to, aby pokazać im znaczącą rolę debiutów, za pomocą których mogą tak rozstawić figury i uzyskać taką pozycje, która umożliwi im swobodną i perspektywiczną grę. Nie tak dano pisałem, że naukę debiutów i podejście do nich należy dopasować do stopnia zaawansowania szachisty. Nie popadajmy w skrajność, dzieci nie muszą robić zaawansowanych analiz debiutowych. One powinny poznać wszystkie etapy gry, rozumieć je, odróżniać je i wiedzieć co takiego ważnego jest w nich, co je odróżnia od innych faz gry. Tak to sobie wyobrażam. Pan Jerzy już kiedyś pisał w swoich opracowaniach, że nie można kazać juniorowi uczyć się „słupków” debiutowych na pamięć, a potem odpytywać dzieci z tego, lecz trzeb je nastawić na zrozumienie idei wyprowadzania figur.

  • Mat2

    Tą tabelkę ze szkoleniem ogólnorozwojowym i specjalistycznym widziałem i pamiętałem nawet że na pierwszym etapie proporcje były 80-20 🙂 Tylko ja właśnie na to nie za bardzo umiem nałożyć wiek dziecka. Wydaje mi się, że bardziej jest to już dla „dojrzałego juniora” np. 12-14 lat, czy dla dorosłego. V-III kat. u osoby dorosłej to zupełnie inny poziom gry niż u 6-9-latka z taką samą kategorią.
    Rozumiem, że tu trzeba dużo elastycznosci i indywidualnego podejścia do dziecka. Tylko z jednej strony nie chciałbym, aby rozpoczęło się to zbyt wcześnie i „skrzywiło” dziecko, a z drugiej, żeby miało miejsce zbyt późno i spowodowało zaległości i niedostatki w grze.
    Oceniacie Panowie, że wiek 8-10 lat to dobry moment na szukanie debiutów dopasowanych do danego dziecka?

  • Mat2

    A co do wypowiedzi Radka, to nie uważam, żeby nagle odkrył jakąś rewelację i wyjawił od lat ukrywany sekret. Jak każdy ma swoją opinię na różne sprawy. Nie o każdej zawsze jest okazja powiedzieć. Tym razem dotknął akurat kwestii szkolenia. Nie zakładam, że to co powiedział jest jego przemyśleniem z tego roku, tylko że tak uważał od dawien dawna (być może od momentu kiedy sam był juniorem i nie czuł odpowiedniego dla siebie wsparcia „polskiej myśli szkoleniowej”). Oczywiście że Polska nie ma tak dobrych zawodników jak kraje bloku postsowieckiego, Hindusi, czy Chińczycy. Nie ma też takich trenerów. I przyjąłbym to za standard. Nie te tradycje szachowe, nie ta liczba ludności z której można wyselekcjonować perełki, nie ta pozycja w hierarchii „sportów narodowych” itd itp.
    Tylko, że nie ma też „skandynawskiej myśli szkoleniowej”, a jednak nie przeszkodzio to Carlsenowi zdobyć (i obronić) tytułu Mistrza Świata. Nie znam aż tak szczegółów, acz nie chce mi się wierzyć, aby Norwegowie zbudowali naprędce cały system specjalnie pod jednego wyróżniającego się juniora…
    Oczywiście, że dobrze poukładany system powinien pomagać w osiąganiu celu. Z jednej strony jednak jak widać po Carlsenie brak narodowego poukładanego systemu szkoleń nie musi stanowić przeszkody w byciu najlepszym, a z drugiej właśnie poukładany system szkoleń nie gwarantuje wcale bycia na szczycie (wszystkie wcześniej wymienione kraje i regiony oglądają teraz tylko „plecy” Norwega).
    Warto zatem poprawiać to co nie funkcjonuje idealnie (z resztą nie wiem czy jest cokolwiek co by tak funkcjonowało), ale myślę, że nie ma co spodziewać się, że nawet po poprawkach będziemy mieli Mistrza Świata.

  • To zależy od zdolności dziecka i zainteresowania szachami. Najpierw trzeba go nauczyć szachów, wartości figur, prostych motywów matowych i taktycznych, elementarnych końcówek. Potem trzeba pokazać dziecku kilka planów gry, aby mogło grać w szachy i odnosić jakieś sukcesy. Zwycięstwa są motywacją do dalszego zajmowania się grą. Natomiast tylko same porażki zniechęcają. O tych problemach była już tutaj mowa.
    Osobiście polecam też dzieciakom uczenie szachów na bazie krótkich i efektownych partii, aby poznali piękno gry. To jest trudno polecić komuś jakiś plan szkolenia, nie znając ucznia i jego możliwości twórczych. Dobry trener powinien ten problem bez trudności rozwiązać.
    Kiedyś napisałem książkę „Szybkie zwycięstwa”, która może pomóc w poznaniu taktyki i ogólnej teorii debiutów. Dziecko samo nie może z tą książką pracować, lecz z pomocą trenera, rodzica itd.

    http://www.blog.konikowski.net/2011/12/11/szybkie-zwyciestwa/

    /////////////////////
    Carlsen to wyjątkowy talent.

  • Krzysztof Kledzik

    Odnoszę wrażenie że w popularnym rozumieniu szachów (nie chodzi mi o pytania osób na tym blogu, ale tak wogóle) najważniejsze do nauczenia są końcówki, gra środkowa to dla osób zaawansowanych, a debiuty dla czołówki światowej. Tak wygląda jak czytam różne komentarze i opinie. A przecież należy przyjąć do wiadomości, że trzeba rozwijać się w każdej fazie gry, że debiuty nie są dla nielicznych lecz dla wszystkich, bo wszyscy zaczynają partię od debiutu. Przecież grę w szachy rozpoczyna się od debiutu (a nie od końca), i to debiut tworzy charakter gry, nadaje jej odpowiedni styl, sposób prowadzenia walki, itd.

Dodaj komentarz

Musisz sięzalogować aby móc komentować.

  • Szukaj:
  • Nadchodzące wydarzenia

    kw.
    5
    pt.
    2024
    całodniowy Turniej kandydatów
    Turniej kandydatów
    kw. 5 – kw. 23 całodniowy
    Impreza w kategorii kobiet i mężczyzn odbędzie się w Toronto w dniach 5-24 kwietnia 2024. Uczestniczki: Lei Tingjie, Lagno, Goryachkina, Salimova, Muzuchuk A., Vaishali, Tan Zhongyi, Koneru Uczestnicy: Nepomniachtchi, Praggnanandhaa, Caruana, Abasov, Vidit, Nakamura, Firouzja, Gukesh Więcej[...]
    kw.
    18
    czw.
    2024
    całodniowy IMEK Rodos
    IMEK Rodos
    kw. 18 – kw. 30 całodniowy
    W dniach 18-30.04.2024 roku na Rodos (Grecja) odbędą się Indywidualne Mistrzostwa Europy Kobiet z licznym udziałem Polek. Strona Lista startowa
  • Odnośniki

  • Skąd przychodzą

    Free counters! Licznik działa od 29.02.2012
  • Ranking FIDE na żywo

  • Codzienne zadania

    Play Computer
  • Zaprenumeruj ten blog przez e-mail

    Wprowadź swój adres email aby zaprenumerować ten blog i otrzymywać powiadomienia o nowych wpisach przez email.

%d bloggers like this: