Po ukazaniu się ostatniego artykułu otrzymałem kilka ciekawych listów elektronicznych w poruszonej kwestii. Na razie odpowiedziałem prywatnie. Po wyjaśnieniu jeszcze pewnych spraw, wrócę do tego tematu.
Również wpis wzbudził duże zainteresowanie tych Internautów, którzy od niedawna są czytelnika bloga. Są bardzo zaskoczeni sytuacją, jaka panuje w polskich szachach. Dwie uwagi:
Przecież szachy to królewska gra o dużych wartościach intelektualnych.
Tymczasem to, co pan opisuje na bazie osobistych doświadczeń, temu całkowicie zaprzecza!
Sonix napisał komentarz:
Sonix
Dziś obydwaj panowie w pełni korzystają z dobrodziejstw jakie niesie za sobą szkolenie z wykorzystaniem internetu. Szkoda że tych kilkadziesiąt lat temu nie dostrzegali takich możliwości. Dzisiaj zapewne poziom naszych zawodników przy wdrożeniu w tamtych latach szkolenia przez internet byłby dużo wyższy.
Obecnie na całym świecie odbywają się szkolenia, które zaproponowałem już w 1999 roku. O tym pisałem w wielu publikacjach, także na blogu, np. wpis 59.
Mimo tego, ta moja propozycja została w sposób „brutalny” oceniona na forum Polskiego Związku Szachowego w 2003 roku przez grupę dyskutantów. W tej dyspucie wziął także udział ówczesny prezes związku.
Przypominam, jaka była idea mojej propozycji:
Na mojej pierwszej sesji Akademii Młodzieżowej w Zakopanem (październik 1999) przedstawiłem grupie obecnych trenerów korzyści nowoczesnego szkolenia. Między innymi byłyby to konsultacje poprzez pocztę elektroniczną (wtedy nie było jeszcze skype!) ze słuchaczami Akademii, aby łączność pomiędzy trenerem i zawodnikiem była systematyczna, a nie ograniczała się tylko do sporadycznych spotkań na sesjach stacjonarnych. Szczególnie takie kontakty byłyby bardzo pożyteczne dla zawodników z małych ośrodków szachowych i nie mających możliwości regularnych treningów z trenerem.
Aby pokazać, jak to może funkcjonować w praktyce, zaproponowałem trening poprzez Internet juniorowi z Kwidzyna Radosławowi Wojtaszkowi. Udzielałem Radkowi bezinteresownie rady dotyczące jego repertuaru debiutowego i przygotowywałem różne materiały szkoleniowe. Ta nasza współpraca trwała w sumie cztery lata i dała znakomite efekty.
Mimo tego, moje zaangażowanie w tym projekcie nie znalazło uznania wśród osób odpowiedzialnych za szkolenie młodzieży w kraju!
W emailu (14 sierpnia 2003 roku) Radek napisał m.in.
Oczywiście ja wiem, kto Radkowi polecił zerwanie ze mną kontaktu!
////////////////////////
W okresie pandemii w pełni wykorzystuje się szkolenia online. Tę formę treningu z kadrą narodową wprowadziła także Niemiecka Federacja Szachowa. Treningi prowadzi arcymistrz Igor Gelfand.
Oczywiście obecnie są inne możliwości techniczne. W 1999 roku korzystałem z poczty elektronicznej oraz programu ChessBase. Funkcjonowało to też skutecznie, co pokazała moja współpraca z Radosławem Wojtaszkiem i innymi podopiecznymi.
Czasami w użyciu był telefon!
Kumulacja w turnieju online Free Daily! Nagroda $100!
Sobota 16:00 CET.
Zapisz się, zagraj, wygraj!
https://www.goldchess.com/pl/other/gcdaily.html
Goldchess Assistant „www.goldchess.com„
Dortmund 1988. Od lewej strony Włodzimierz Schmidt, Hanna Ereńska-Radzewska (obecnie Barlo) i Jerzy Konikowski.
//////////////////////////
Po osiedleniu się w 1981 roku w Dortmundzie wziąłem udział w kilku turniejach, które wygrałem. Zostałem też mistrzem miasta i okręgu. Byłem zatem liderem dortmundzkich klubów Hansa oraz Schachfreunde Brackel, które były współorganizatorami znanego festiwalu.
Dzięki mojej pozycji mogłem wpłynąć na organizatorów, aby zapraszali szachistki i szachistów z Polski. W Dortmundzie grali m.in. Hanna Ereńska-Radzewska (obecnie Barlo), Agnieszka Brustman, Małgorzata Wiese, Włodzimierz Schmidt, Aleksander Sznapik, Andrzej Filipowicz, Jan Przewoźnik, Jacek Gdański, Roman Tomaszewski itd.
W 1988 roku odbyły się dwa turnieje arcymistrzowskie: A (kategoria 12) i B (kategoria 7). Wcześniej organizatorzy proponowali mnie dwa razy uczestnictwo w głównym turnieju. Mój wysoki, jak na tamte czasy ranking 2400, dawał takie możliwości. Odmawiałem i zaproponowałem starty dwóch młodych miejscowych zawodników. Była to słuszna decyzja, gdyż jeden z nich wkrótce został arcymistrzem i przez jakiś czas zaliczał się do ścisłej czołówki Niemiec.
Sam nigdy nie byłem profesjonalnym szachistą (tylko w latach 1978-1981 zawodowym trenerem) i grę w turniejach traktowałem zawsze hobbystycznie. Mimo tego wywalczyłem w dwóch turniejach mistrzowskich w Dortmundzie tytuł mistrza FIDE.
W 1988 roku zdecydowałem się na grę w turnieju B (z normą na arcymistrza), w którym wziął też udział wielokrotny mistrz Polski i olimpijczyk arcymistrz Włodzimierz Schmidt. W 8 rundzie doszło do naszego spotkania przy szachownicy. Ciekawa sytuacja była przed partią. Włodek ze swoim niemieckim nazwiskiem grał pod polską flagą, natomiast ja z polskim pod niemiecką. W pewnym momencie podszedł do mnie dyrektor turnieju Jürgen Grastat z prośbą, abyśmy punktualnie rozpoczęli grę, ponieważ jeden z fotografów znanego niemieckiego pisma chce zrobić nam – z uwagi na kuriozalną sytuację – zdjęcie. Tak też się stało i fotografia ukazała się potem w tym piśmie z odpowiednim komentarzem.
Kilka słów o samej partii. Zdawałem sobie sprawę, że moje szanse z zawodowcem są znikome. Postanowiłem więc grać oryginalnie, aby zmusić Włodka do większego wysiłku w debiucie. Udało się! Schmidt poświęcił wiele czasu na fazę debiutową. Uzyskał znacznie lepszą pozycję, ale nie starczyło czasu na wykończenie dzieła. W 36 posunięciu mój partner przekroczył czas do namysłu. Tym sposobem wyrównałem bilans naszych pojedynków w szachach klasycznych, który wynosi 1.5-1.5. W turnieju Włodek zajął ostatecznie 6 miejsce z 5.5 punktami, natomiast ja 9 lokatę z 4 pkt. Nie byłem ostatni (konkurowało 12 zawodników) i to uznałem za pozytywyny rezultat.
Włodzimierz Schmidt grał w sumie pięciokrotnie w Dortmundzie, ale bez większych sukcesów!
(zdjęcie z Internetu)
Stuart Conquest był w pewnym okresie swej kariery zawodniczej w ścisłej czołówce Anglii. Arcymistrzem jest od 1991 roku. Obecnie zajmuje się pracą szkoleniową oraz organizacyjną.
W 1987 roku graliśmy razem w turnieju mistrzowskim w Dortmundzie. Nasza bezpośrednia partia miała dynamiczny przebieg i zakończyła się moim zwycięstwem.














