Archiwum kategorii ‘Polemiki’

lis
08

Kontynuacja odcinka 172

Współredaktor bloga EDITOR w swoim wpisie przypomniał problem, który opisałem ostatnio w tekście

Szachy w moim życiu.: Problemy szkoleniowe w polskich szachach (252)

W moim poradniku

zająłem sie różnymi aspektami szkoleniowymi, które powinny pomóc młodzieży w samoszkoleniu.

Według informacji wydawnictwa RM książka cieszy się dobrą sprzedażą, co mnie bardzo cieszy!

lis
03

Kontynuacja odcinka 171

W swoim wpisie współredaktor bloga EDITOR przypomniał próbę zmodernizowania działalności Polskiego Związku Szachowego przez Jerzego Pokojowczyka.

O planach Jurka dowiedziałem się od niego w rozmowie telefonicznej, w trakcie której poprosił mnie o kontakty z Chess Base oraz New in Chess.

W tym czasie byłem aktywnym współpracownikiem obu firm i nie było problemów z przekazaniem mu niezbędnych informacji. Jak pamiętam Pokojowczyk odbył nawet podróż służbową do Holandii w celu bezpośrednich rozmów w tej kwestii. Jak ta akcja Jurka ostatecznie się zakończyła, wiemy z tekstu EDITORA.

Sam w 1999 roku zaproponowałem szkolenie wirtualne, co spotkało się również z brakiem zainteresowania osób odpowiedzialnych w Polskim Związku Szachowym za szkolenie młodzieży.

Zwyciężyło hasło studenta fizyki Uniwersytetu Warszawskiego i wówczas czołowego arcymistrza kraju Bartłomieja Maciei:

„Szkolenie przez internet to głupota”!

W 2003 roku odbyła się dyskusja na stronie Polskiego Związku Szachowego pt. „Akademia szachowa – unowocześniać czy nie?” i na liście przeciwników wszelkich reform szkoleniowych polskiej młodzieży, w tym treningów w formie online znalazło się wiele osób, w tym ówczesny prezes PZSzach itd.

 

 

 

 

 

 

paź
18

Kontynuacja odcinka 170

Jak już kilkakrotnie pisałem na blogu, nie wszyscy w Polsce byli zwolennikami „teorii Capablanki”. Krytycznie do tego problemu odnosił się m.in. mistrz Stanisław Gawlikowski, autor pierwszej w powojennej Polsce książce o debiutach.

 

W wpisie Rafał Marszałek przypomniał bliżej sylwetkę Stanisława Gawlikowskiego, którego „spontaniczna ekspresja słowna w życiu codziennym była naznaczona nie byle jakim ryzykiem” była znana w środowisku polskich szachów. Pan Stanisław mówił, co miał na myśli i nie obawiał się jakiś ewentualnych przykrych konsekwencji.

Szachiści go za to bardzo cenili!

Na obozie szkoleniowym kadry w Zakopanem w 1980 roku Stanisław Gawlikowski miał głównie zajęcia z historii szachów. Były oczywiście dyskusje na różne zagadnienia. W pewnym momencie poruszyłem temat znaczenia znajomości otwarć we współczesnej praktyce turniejowej. Poprosiłem autora książki „Teoria debiutów” o opinię w tym aspekcie:

„Pan propagował przecież debiuty już w 1947 roku i mimo tego, to jest najsłabsza strona polskich kadr”.

Gawlikowski zareagował spontanicznie – w swoim stylu – co nie jest jednak do powtórzenia. Na sali siedziało kilku członków kadry. Z humorem potraktowano wypowiedź mistrza. Nikt się nie obraził. Zatem wielką zaletą Pana Stanisława była szczerość m.in. w ocenie stanu wyszkolenia krajowej czołówki!

Mistrz także piórem nie obawiał się pisać prawdy. Niedawno przypomniałem to w wpisie: link.

A jak to jest obecnie? Każda krytyczna opinia o grze naszej czołówki jest traktowana jako zamach na polskie szachy!  

Kiedyś napisałem w ocenie gry znanego arcymistrza, że sam talent nie wystarczy w osiąganiu znaczących wyników w silnych turniejach międzynarodowych. Trzeba intensywnie trenować, około 8-10 godzin dziennie i koniecznie poprawić fazę debiutową!

Arcymistrz obraził się na mnie i zainicjował na facebooku kilka lat temu żałosne przedstawienie, w którym udział wziął też były prezes Polskiego Związku Szachowego, prezes znanego okręgowego związku, trenerzy Młodzieżowej Akademii Szachowej, zawodnicy itd.

Tymczasem od dawna zwracam uwagę na to, że w Polsce mamy (albo mieliśmy) wiele talentów. W artykule „O statystyce i prognozowaniu” (Magazyn Szachista, luty 2005) pisałem m.in., że od wielu lat zajmuję się analizą gry czołówki polskiej i moimi wnioskami dzielę się na łamach krajowej prasy fachowej.

Dlatego nie usprawiedliwiajmy często przeciętnych wyników naszych kadr w turniejach międzynarodowych przejściowym brakiem formy. Dokładna analiza rozegranych partii ilustruje ogólnie niedostateczne przygotowanie początkowego stadium gry.

To jest niepokojące zjawisko, ponieważ w wielu krajach już dawno zrozumiano, że bez dobrej znajomości otwarć szachowych oraz optymalnie opracowanego do stylu gry repertuaru debiutowego nie można liczyć na postęp zawodniczki i zawodnika. Bez tych umiejętności nie można oczekiwać na znaczące sukcesy międzynarodowe…

 

paź
17

Kontynuacja odcinka 169

Problem niedostatecznej znajomości teorii debiutów przez nasze kadry jest znany już od dawna. Tą kwestią zajmowałem się przez wiele lat i dlatego często o tym pisałem, opierając się na konkretnych przykładach z praktyki turniejowej.

Nie byłem jedyny, który zwracał uwagę na te niedostatki w wyszkoleniu krajowej czołówki.

Przypominam trzy charakterystyczne przypadki:

Wiceprezes Włodzimierz Schmidt podkreślił, że słabe przygotowanie debiutowe jest problemem zarówno czołówki kobiet, jak i mężczyzn i zadeklarował gotowość nadzorowania pracy konsultanta debiutowego kadry kobiet i mężczyzn (Protokół z zebrania zarządu Warszawa, biuro PZSzach, Al. Jerozolimskie 49, 27 października 2012 r. godz. 10.00-18.00).

//////////////////////

Kacper Piorun w wywiadzie w piśmie „MAT” (6-2015) powiedział „..podreperowałem się trochę w debiutach, bo wcześniej miałem problemy z uzyskaniem przewagi, albo chociaż pozycji  do gryDebiutowo czuję się teraz pewniej…”.

//////////////////////

Arcymistrzyni Monika Soćko w Macie 4-2017: „ …brakuje nam przygotowania debiutowego na światowym poziomie. Ukrainki, Rosjanki, Amerykanki, Hinduski czy Chinki mają świetne przygotowanie debiutowe, które jest na poziomie męskim arcymistrzowskim. Nam tego brakuje. Gdy gramy bezpośrednio z nimi, to staramy się uciekać w jakieś boczne warianty, co nie jest dobre. Dlatego przydałaby się pomoc ze strony jakiegoś arcymistrza wykwalifikowanego debiutowo”.

cdn

 

 

paź
15

Kontynuacja odcinka 168

Jak już kilkakrotnie pisałem na blogu i stronie, po zapisaniu się do klubu szachowego OKO Caissa Bydgoszcz, zadałem pytanie starszym zawodnikom: jak mam trenować, aby grać lepiej.

Poradzono mi, aby zaczął naukę od gry końcowej. Tak zalecał bowiem studiowanie szachów były mistrz świata Jose Raoul Capablanca (1888-1942).

Byłem zdziwiony taką teorią, która polecała naukę szachów od „tyłu”. Kupiłem sobie jednak dwa tomy końcówek Stanisława Gawlikowskiego i pionkówki Zygmunta Szulcego. Zabrałem się pilnie do ich studiowania. „Gawlikowski” okazał się dla mnie za trudny. Przerzuciłem się więc na „Zakończenia pionowe” Szulcego. Książka była łatwiejsza, ale w sumie trening z końcówkami nie przyczynił się do podniesienia siły gry, gdyż dalej przegrywałem partie. Okazało się, że nie mogłem wykorzystać zdobytej wiedzy o grze końcowej, ponieważ przegrywałem pojedynki już w fazie debiutowej albo na początku gry środkowej. Do końcówek wcale nie dochodziło.

Postanowiłem więc trenować wbrew nauce Capablanki i zająłem się otwarciami.  To przyniosło szybkie efekty. Wkrótce stałem się najlepszym juniorem miasta, następnie województwa, a w końcu czołowym zawodnikiem Polski w kategorii do lat 20.

Tymczasem „teorią Capablanki” był zafascynowany Jerzy Lewi, który namiętnie analizował końcówki. Zaniedbał jednak otwarcia, co odbiło się na wynikach sportowych na początku jego kariery.

Opisałem to w moich wspomnieniach. 

Jurek miał jednak tak wielki talent, że wkrótce został mistrzem Polski seniorów. Z jego karierą można zapoznać się na blogu Przemysława Jahra.

Jednakże braki debiutowe Jurka uwidoczniły się w dwóch silnych imprezach międzynarodowych:

Polanica Zdrój 1969

Turniej strefowy Ateny 1969 

Po turnieju w Atenach Jurek wyemigrował do Szwecji, ale sukcesów tam nie odniósł, m.in. przegrał treningowy mecz z Ulfem Anderssonem. Wkrótce tragicznie zginął.

//////////////////////////////////////

W swojej działalności trenerskiej często opowiadałem swoim podopiecznym o Jerzym Lewim, jako wielkim zmarnowanym polskim talencie, który zlekceważył w swojej grze fazę debiutową. Również o innych polskich zawodnikach (zawodniczkach), co nie wykorzystali, wskutek fałszywego szkolenia, swoich naturalnych możliwości.

Przypominam ocenę wielokrotnej mistrzyni Polski o sytuacji w polskich szachach:

Monika Soćko: Magazyn SZACHISTA (czerwiec 2009):

Ranking rzędu 2400 czy 2500 można zdobyć samym talentem, ale dalszy rozwój wymaga dobrych trenerów i wielkiej własnej pracy. Tak, polscy szachiści są leniwi. Naturalnie nie wszyscy, ale większość.

 

 

wrz
26

Kontynuacja odcinka 165

Jak już kilkakrotnie pisałem w różnych publikacjach, także na blogu, że „teorię Capablanki” poznałem jako początkujący sympatyk szachów w 1961 roku.

Mimo braku jej logicznego uzasadnienia, jest ona nadal popularna w Polsce ze szkodą dla prawidłowego rozwoju utalentowanej polskiej młodzieży.

Dlatego – jako trener i publicysta – z obowiązku przypominam ten problem permanentnie od lat w różnych tekstach, np. ostatnio

Szachy w moim życiu.: Przed końcówką jest debiut (193) (konikowski.net)

Szachy w moim życiu.: Polemiki, opinie (165) (konikowski.net)

Ale także w 1961 roku spotkałem się również z rozsądną opinią, że bez znajomości debiutów, nie ma szans na odnoszenie sukcesów sportowych. Jak już pisałem w przeszłości, uświadomił mnie w tej problematyce zawodnik I kategorii Feliks Chybicki. Udostępnił mnie także archiwalne miesięczniki „Szachy”, w których znalazłem wiele ciekawych opisów z turniejów międzynarodowych świadczących o „klasie polskich szachów”.

////////////////////////

Dla przypomnienia pouczający przykład: Kilka lat temu studiując książkę Stanisława Gawlikowskiego „100 zwycięstw polskich szachistów “, Penelopa 1997, natknąłem się na stronie 122 na opis udziału Bogdana Śliwy w turnieju w Budapeszcie w 1952 roku.

Autor napisał: „Przez dwa powojenne dziesięciolecia w polskich szachach królował Bogdan Śliwa. Debiutując w pierwszych powojennych mistrzostwach Polski w Sopocie w 1946r., odniósł wielki sukces – zajął I miejsce i zdobył pierwszy (z sześciu w całej karierze) tytuł mistrza Polski. Po raz drugi zdobył tytuł w 1951 r., rozpoczynając całą serię zakończoną dopiero w 1954 r., a po raz ostatni został mistrzem kraju w 1960 r.

Gdy w 1952 r. Węgrzy organizowali wielki turniej poświęcony rok wcześniej zmarłemu jednemu z najsilniejszych szachistów okresu międzywojennego – Gezie Maróczy`emu, właśnie Śliwa miał bronić imienia polskich szachów. Trudno było liczyć na sukces, skoro startowali między innymi Keres, Geller, Botwinnik, Smysłow, Stahlberg, Szabo, Petrosjan, ale można się było wiele nauczyć, a przy okazji pokrzyżować plany nawet najwybitniejszym arcymistrzom.

Wiadomo było, że najsilniejszą stroną Polaka jest gra środkowa, a najsłabszą debiut. Niestety, z losowania wynikało, że już na starcie nasz mistrz będzie walczył z całą czołówką. Obnażyła ona bezwzględnie braki w przygotowaniu teoretycznym Polaka. Efekt był tragiczny. Po 10 rundach na koncie Śliwy widniało tylko 1.5 punktu.

////////////////////////

Podobnych wyczynów sportowych naszej czołówki było wiele i dlatego już przed 63 laty zadałem sobie pytanie:

„Dlaczego nasi czołowi szachiści nie odnoszą sukcesów na arenie międzynarodowej. Nie mamy zdolności do uprawiania tego intelektualnego sportu, czy są jakieś inne przyczyny”?

Zatem na przekór wszystkim zwolennikom „Teorii Capablanki” w kraju zawsze polecałem polskiej młodzieży wskazówki wielkich autorytetów szachowych:

Np. w mojej książce „Szachy dla przyszłych mistrzów” na stronie 16 m.in. pisałem:

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

wrz
23

Kontynuacja odcinka 164

Gość w emailu w dniu 20.09.2024 napisał:

Panie Jerzy, niech pan obejrzy sobie jak to nadal funkcjonuje, u
niektórych polskich arcymistrzów przekonanie, co do słynnej wypowiedzi
Capablanki, o wyższości końcówek nad debiutami.

W poniższym linku jest fragment relacji GM Zbigniewa Paklezy z
wczorajszej rundy z olimpiady w Budapeszcie.

https://youtu.be/eBg95aOjlyM?t=17704

///////////////////////////////////////////

Arcymistrz i globtroter Zbigniew Pakleza jest naczelnym propogandystą Polskiego Związku Szachowego  w Internecie. Jego programy są oglądane przez krajowe talenty!

Kiedy my na blogu propagujemy hasła znakomitych autorytetów szachowych:

Poniższy wycinek pochodzi z książki „Damy mata” (autorzy Ireneusz Gawle i Jerzy Moraś), Penelopa 2018.

to przedstawiciel Polskiego Związku Szachowego głosi coś przeciwnego.

Ten problem był wielokrotnie omawiany na blogu i w tej serii. Dla dobra polskich szachów będziemy się tym dalej zajmować. Może w końcu zwolennicy teorii Capablanki zmienią swoją opinię w tej kwestii!

 

wrz
20

Kontynuacja odcinka 163 i kontynuacja tematu 162

Stał się „persona non grata”. Ujawnia kulisy ogromnego bagna w Polsce – Przegląd Sportowy Onet

Stał się „persona non grata”. Ujawnia kulisy ogromnego bagna w Polsce

Apel komentatora Eurosportu o pomoc dla szermierki usłyszała cała sportowa Polska. Teraz wzmacnia go drugi głos, błagający wręcz o pomoc ministra Sławomira Nitrasa, a nawet premiera Donalda Tuska. – Zawodnicy są w pułapce. Jeżeli tylko powiedzą coś niewłaściwego, w każdej chwili mogą stracić stypendia. I tu dochodzimy do tego, co najistotniejsze. Świat polskiej szermierki jest sterroryzowany – zdradza nam były szermierz, Dariusz Zieliński, pokazując świat bez zasad. Świat zastraszanych ludzi, fabrykowanych informacji i wyciąganych z szafy teczek. – Odezwiesz się i cię nie ma – mówi nam, uderzając we władze Polskiego Związku Szermierczego. I twierdzi, że jego też to spotkało.

///////////////////////////////

Ten artykuł nadesłał mi wczoraj jeden z Internautów z krótką notką: Pan miał podobne problemy z Polskim Związkiem Szachowym!

///////////////////////////////

Zgadza się! To stało się od momentu, gdy w 1999 roku zaproponowałem pewne reformy w szkoleniu polskiej młodzieży, która do lat 20 odnosiła wspaniałe sukcesy na arenie międzynarodowej, ale po osiągnięciu wieku juniora ginęła w tłumie. Temat poruszałem w wielu publikacjach, także na tym blogu i mojej stronie.

W 2003 roku ówczesny prezes Przemysław Gdański (brat znanego arcymistrza) zorganizował dyskusję na stronie PZSzach na temat Akademia szachowa – unowocześniać czy nie?. Niestety ta dysputa ograniczyła się tylko do ataków personalnych na moją osobę, o czym już pisałem.

Do tego problemu będę jeszcze powracać, gdyż od pewnego czasu pracuję nad problematyczną książką.

///////////////////////////////

A teraz kontynuuję tematykę odcinka 162.

Oprócz Teorii Capablanki następnym zaskoczeniem dla mnie była Pozycja polskich szachów na arenie międzynarodowej. 

Dowiedziałem się mianowicie i wynikało to z dostępnej mi już literatury fachowej, że mistrzowie Polski zajmują przeważnie dalekie miejsca, a nawet ostatnie w turniejach międzynarodowych. Wyprzedzali nas m.in. szachiści ze Związku Radzieckiego, Węgier, Rumunii, Czechosłowacji, NRD, Bułgarii i Jugosławii.

A przecież, jak poinformowano mnie w momencie wstąpienia do klubu, że Szachy to królewska gra, a szachiści to intelektualiści. Patrząc na wyniki polskich szachistów zacząłem zastanawiać się nad dylematem mnie nurtującym: Zatem my ustępujemy umysłowo tym w/w krajom, ponieważ gramy słabiej w szachy? Taki był tok rozumowania 14-latka, który dopiero poznawał problematykę gry jako sport.

cdn

 

wrz
08

Kontynuacja odcinka 160

W trakcie wieloletniego prowadzenia tego blogu, otrzymywałem wiele pytać w kontekście szkolenia młodzieży w szachach wyczynowych. Brak jednolitego programu szkolenia powodował, że nasze talenty nie mogły rozwinąć w pełni swych skrzydeł, gdyż trenerzy mają różne spojrzenie na te problemy. Modne hasła, które spotykało się nadal są popularne:

Trenuj końcówki, a w debiucie dasz sobie radę. Końcówki są najważniejsze, gdyż kończą partię. Capablanca miał rację przedkładając studiowanie końcówek nad debiutami i jeszcze inne teorie…

Dlatego od lat „walczę” z tymi absurdami w licznych publikacjach. Moją wiedzą oraz doświadczeniami na ten temat planowałem szerzej podzielić się z członkami Komisji Młodzieżowej. Na wszystko zabrakło niestety czasu, ale o tym później …

Ale udało mi się przedstawić …

Kontynuacja wstępu na stronach 10-11.

Więcej o książce.

 

 

 

 

sie
27

Kontynuacja odcinka 156

Patronat medialny nad książką „Akiba Rubinstein” objął MAT – oficjalne czasopismo Polskiego Związku Szachowego.

To było możliwe w okresie prezesury Adama Dzwonkowskiego, który powinien być wzorem dla innych prezesów Polskiego Związku Szachowego!

Tak jak już wcześniej pisałem, Adam Dzwonkowski często podkreślał, że jest za pluralizmem i że prezes PZSzach powinien łączyć polskich szachistów oraz wysłuchać wszystkie opinie, a nie ich dzielić! To była aluzja do niektórych „wodzów polskich szachów”, którzy właśnie kategoryzowali nasze środowisko na tych „co są z nami i na tych, co mają swoje (inne) poglądy na rozwój polskich szachów wyczynowych”. Jednym słowem Adam Dzwonkowski odciął się w zdecydowany sposób od przeszłości!

Prezes zgodził się nawet na wywiad ze mną:

Dla przypomnienia.

Redaktorem „Mata” był w tym czasie Paweł Dudziński, który zaproponował mnie współpracę z pismem a także nawet z „Komisją Młodzieżową” –  mimo że w momencie objęcia przez niego tego stanowiska polecono mu,  aby nie publikować żadnych moich artykułów i w ogóle  ignorować mnie w przestrzeni publicznej. 

Informacja o sprzedaży biografii Rubinsteina ukazała się w Macie Nr 6 (70) 2017:

 

  • Szukaj:
  • Nadchodzące wydarzenia

    lis
    20
    śr.
    2024
    całodniowy FIDE World Championship 2024
    FIDE World Championship 2024
    lis 20 – gru 15 całodniowy
    Mecz o  mistrzostwo świata: Ding Liren – Gukesh D Więcej informacji: Szachy w moim życiu.: Mistrzostwa Świata odbędą się w Singapurze! (konikowski.net)   Harmonogram przebiegu meczu   Data Dzień tygodnia Wydarzenie 23 listopada 2024 Sobota Ceremonia[...]
  • Odnośniki

  • Skąd przychodzą

    Free counters! Licznik działa od 29.02.2012
  • Ranking FIDE na żywo

  • Codzienne zadania

    Play Computer
  • Zaprenumeruj ten blog przez e-mail

    Wprowadź swój adres email aby zaprenumerować ten blog i otrzymywać powiadomienia o nowych wpisach przez email.