Krzysztof Kledzik - wpisy autora

lut
07

Tytuł niniejszego artykułu odzwierciedla moje podejście do życia, którym zawsze staram się „zarazić” innych. Jeżeli żądamy wolności, poszanowania i tolerancji dla siebie, powinniśmy to samo dawać innym.

Każdy z internautów może założyć i prowadzić własny blog i wyrażać na nim swoje poglądy, obojętnie czy dotyczą polityki, mody, spraw kulinarnych czy szachów. Powszechny dostęp do internetu zapewnia wszystkim osobom możliwość wypowiadania się w dowolnej kwestii. Na przykład pan Marcin wyraził opinię, iż cieszy się z założenia blogu przez Waldemara Świcia. Być może, nie każdy zgodzi się z tą tezą, ale akurat takie jest zdanie pana Marcina i trzeba to uszanować. Zresztą wspominałem już, iż sam z chęcią będę zaglądać na blog mojego oponenta w poszukiwaniu ciekawych informacji o pracy trenerskiej. Szkoda, że pan Waldemar tak stanowczo odżegnuje się od możliwości podzielenia sie z nami tymi wiadomościami. Metody pracy szkoleniowej są dla większości entuzjastów szachów rzeczą kompletnie nieznaną, i jestem przekonany że z radością przeczytaliby jakiekolwiek doniesienia na ten temat. Żywię nadzieję, że pan Waldemar jednak zmieni zdanie i kiedyś przekaże nam z pewnością bardzo interesujące ciekawostki z areny jego działalności trenerskiej.

Pragnę teraz zwrócić uwagę czytelników na bardzo ciekawy i wyważony komentarz Sławomirusa – Link, w którym zawarł swoje przemyślenia dotyczące blogów szachowych. Nasz komentator ma sto procent racji twierdząc, że internauci mogą prowadzić polemiki na dowolne tematy, zaczerpnięte dosłownie z każdej dostępnej dziedziny. W państwie demokratycznym nikt nie może im tego zabronić, nawet jeżeli formalnie za jakąś dziedzinę odpowiadają specjalne organy, np. urząd pracy, rząd, ZUS, PZSzach, itd. Nie żyjemy w państwie totalitarnym, w którym musimy bez zająknienia i głębszej refleksji akceptować oficjalne komunikaty płynące „z góry”. Każde posunięcie „góry”, każde wydarzenie w kraju i za granicą może stać się obiektem naszych dociekań i polemik. Sławomirus słusznie podkreślił, iż każdy z nas może prezentować różne i odmienne podejście do szachów i problemów związanych z tą dziedziną. Na przykład, nie jesteśmy zdani wyłącznie na oficjalne komunikaty otrzymywane od Polskiego Związku Szachowego. W celu wyrobienia sobie poglądu na kondycję polskiego sportu szachowego mamy prawo korzystać z informacji zawartych na różnych blogach, zarówno tych wskazujących na niedostatki i ułomność „polityki” szachowo-sportowej, jak i starających się przedstawić rzeczywistość w sposób mniej krytyczny.

Dobrze to ujął Sławomirus, pisząc: „Jedni oceniają to bardziej pozytywnie, inni mają percepcję bardziej krytyczną, jedną chcą pisać więcej o emocjach, pięknie szachów, drudzy bardziej o problemach, rozwiązaniach, rozwoju szachów, inni bardziej informować niż oceniać czy polemizować”. Każdy z takich blogów ma rację bytu, choć należy zdawać sobie sprawę iż treści na nich zawarte wzbudzą polemiki, często bardzo żarliwe. Każdy z dyskutantów może przekonywać innych do swoich racji, bądź zaakceptować czyjeś argumenty, gdy uzna że sam się mylił. Trzecią możliwością jest przyjęcie do wiadomości czyjegoś stanowiska, nawet nie podzielając go. Po prostu ktoś ma odmienne zdanie, być może błędne, ale nie chce go zmienić, więc trudno. Trzeba to zaakceptować, bo to jego wybór. Oczywiście można nadal dyskutować z nim, ale trzeba zachować umiar w słowach aby w trakcie ewentualnej eskalacji emocji nie przekroczyć granicy, poza którą sprawi się przykrość swojemu oponentowi. Dlatego nie staramy się na siłę zmienić pana, ani naruszać pana sumienia czy statusu społecznego, panie Waldemarze. Od dawna mamy odmienne zdanie na wiele spraw, czemu dajemy wyraz w naszych artykułach i komentarzach. Ale to są dyskusje i polemiki, rozumiem że mogą być emocjonalne i żarliwe. Jednak zachowujemy w nich tolerancję wobec drugiej osoby i szanujemy ją, nawet gdy jest naszym oponentem i prezentuje odmienne stanowisko od naszego.

Krzysztof Kledzik

Dalej »
lut
07

Ostatnio całkiem przypadkiem odnalazłem w internecie blog Waldemara Świcia – Link. Odkrycie to było dla mnie pewnym zaskoczeniem, gdyż do tej pory mój oponent nie prowadził oddzielnej strony, lecz zamieszczał komentarze na innych, zaprzyjaźnionych blogach. Nie ukrywam że z ciekawością przeczytałem cztery wpisy na blogu pana Waldemara. Na razie nie ma ich więcej, gdyż blog został utworzony stosunkowo niedawno. Z chęcią zapoznam się z kolejnymi artykułami, licząc na to że pan Waldemar uroni nam rąbka tajemnicy związanej z treningiem szachowym i metodami szkoleniowymi stosowanymi w Akademii Młodzieżowej. Dobrym wstępem do tego jest np. zamieszczony przez W.Ś. artykuł o książkach Marka Dworeckiego.

Natomiast nie mogę zgodzić sie z tezami pana Waldemara, zawartymi we wpisie – Link. Autor poruszył w nim kwestię odzewu jaki wzbudziły niedawne artykuły Krzysztofa Jopka, zamieszczone na jego blogu „Psychologia i Szachy”. Dlaczego pan, panie Waldemarze tak szydzi z moich komentarzy oraz artykułów zamieszczonych na blogu Jerzego Konikowskiego? Dlaczego sugeruje pan swoim czytelnikom, że teksty przeze mnie publikowane są kłamstwami? Nie są też artykułami potępiającymi, lecz polemicznymi, w których przedstawiam swoje stanowisko. Zgadzam się że jest ono odmienne od pańskiego, także różne od prezentowanego przez Krzysztofa Jopka oraz PZSzach. Ale myślę że to jeszcze nie powód, aby zarzucać mi kłamstwa i porównywać moje teksty do tych z „Trybuny Ludu”.

W komentarzu – Link napisałem, iż osoby takie jak trenerzy pełnią funkcje publiczne i są obdarzone społecznym kredytem zaufania. Uważam że posiadanie społecznego zaufania jest czymś honorowym dla takiej osoby i powodem do dumy. Zatem nie rozumiem znaczenia pana uwagi: „jestem żywą istotą ludzką, a nie funkcją jaką chcecie mi przypisać”. Na pewno jest pan człowiekiem obdarzonym różnymi cechami, za które, podobnie jak za pełnioną funkcję, zasługuje pan na szacunek i uznanie przez społeczeństwo.

Napisał pan: „nie przejmujcie się tak bardzo ani mną ani młodzieżą, którą uczę, bo im ani mnie to nie przeszkadza”. Przejmujemy się wszystkim co dotyczy szachów i ogólnie pojętego życia szachowego, szczególnie naszego polskiego. Taka nasza natura.

Nikt nie dorabiał ideologii do działalności Krzysztofa Jopka. Po prostu nie zgadzano się z jego poglądami, i wyrażono to w postaci różnych artykułów i komentarzy na blogu J.K. Pan Krzysztof może prowadzić własny blog i wyrażać na nim swoje poglądy. Ma do tego prawo i nikt tego nie neguje. Ale każdy z autorów blogów powinien być świadomy, że są osoby które nie zgadzają się z ich poglądami, i dają temu wyraz poprzez publikowanie polemicznych artykułów i komentarzy. Ważne jest aby miały wyważony charakter i nie ubliżały bliźnim. Nikt nie robił przygłupa z Krzysztofa Jopka, jedynie nie zgadzano sie z jego stanowiskiem. Jeżeli ktoś ma czuć się urażony, to raczej my, poczynioną aluzją o nie dyskutowaniu z idiotą, zamieszczoną na blogu K.J. Natomiast nie zakrzyczeliśmy Sławomirusa. Wręcz przeciwnie, blog J.K. jest otwarty dla wszystkich chcących wypowiadać się w sposób kulturalny. Jeżeli Sławomirus ma odmienne zdanie od naszego, z chęcią je poznamy!

Krzysztof Kledzik

 

Dalej »
lut
05

Dokładniej mówiąc: zlustrowany, zdemaskowany i zdekomunizowany. Nareszcie! W końcu wykryto przyczynę wściekłych ataków wstecznych sił skupionych wokół blogu Jerzego Konikowskiego. Jest nią szerzący się tu komunizm. Przynajmniej tak twierdzi Anonim oraz pośrednio Shrek1953 w swoich komentarzach na blogu „Psychologia i Szachy”. Komunizm ten ma przywódcę ideowego, mnie samego. Pisane przeze mnie „Wstępniaki Ideowe” są „Sumieniem” (cytat ze Shreka1953) niniejszego blogu, czyli „komunistycznego szamba” (cytat z wypowiedzi Anonima, link jak wyżej). Teraz już jest wszystko jasne, karty zostały odkryte. Nie chcę uparcie sprzeczać się z Waldemarem Świciem ani z Anonimami, ale lektura ich wypowiedzi popchnęła mnie do napisania kolejnego artykułu z cyklu „Trybuny Ludu” (także cytat).

Powyższy akapit jest oczywiście żartobliwym wstępem, nic złośliwego z mojej strony. Pozwoliłem sobie zacytować wypowiedzi z blogu Krzysztofa Jopka, mając nadzieję że nie zostanie to uznane za dyshonor. Pragnę też zaznaczyć, iż myśl o byciu tutejszym sumieniem (ale nie komunistycznym), jest dla mnie komplementem.

Nie będzie nowością gdy po raz kolejny stwierdzę, iż nie rozumiem powodu tak ostrych wypowiedzi komentatorów na blogu pana Krzysztofa. Zdaje sobie sprawę z tego, że możemy mieć (i mamy) odmienne zdanie na temat obecnej kondycji szachów w Polsce, ale wg mnie to jeszcze nie powód aby np.: 1. robić aluzję do dyskusji z idiotą, 2. stawiać tezę bez pokrycia, że jakoby wg nas należy się cieszyć z czyiś niepowodzeń i  traktować zwycięzców (naszych rodaków) jako wrogów, 3. obrzucać nas epitetami w stylu „komunistycznego szamba”. Czy na tym ma polegać kultura dyskusji w polskim środowisku szachowym? Natomiast uwagi Waldemara Świcia pod moim adresem traktuję jako co najmniej bezpodstawną uszczypliwość, ale jednocześnie podziwiam Go za ciekawie sformułowaną wypowiedź, eh, te „Wstępniaki Ideowe” i „Sumienie”…

Problem m.in. domniemanej radości z niepowodzeń bliźnich podjąłem w moim poprzednim artykule natomiast teraz pragnę zaprzeczyć tezie o praktykowaniu tu zasad komunizmu. Obecnie żyjemy w demokratycznym kraju, w którym przyjęto zasadę wolności wypowiedzi. Każdy z nas ma prawo niezgadzania się z czyimiś poglądami oraz ma prawo do swobodnego wyrażania swoich myśli, nawet wtedy, gdy są one sprzeczne z obowiązującą ideologią. Dlatego mamy pełne moralne i prawne przyzwolenie do prezentowania opinii odbiegających od powszechne przyjętego standardu, lansowanego przez PZSzach i osoby do niego zbliżone. Muszę tu podkreślić, że wypowiadając je nie stosujemy określeń typu „idiota”, „komunistyczne szambo”, itp. Każdy z nas dba o kulturę i godność wypowiedzi, i podobnego podejścia oczekujemy od naszych oponentów.

Krzysztof Kledzik

Dalej »
lut
03

W jednym z dawnych komentarzy zamieszczonych na blogu „Szacharnia”, użytkownik podpisujący się jako Anonim (a jakże) przekonywał mnie, że właściwym miejscem dla moich wypowiedzi jest strona wędkarzy, a nie blog Krzysztofa Długosza. Powodem odesłania mnie do wędkującego bractwa była teza, iż nie jestem szachistą. Długo trwało zanim też kluczowy i trudny do obalenia argument trafił do mojego zatwardziałego umysłu. Skruszony i zawstydzony otworzyłem wczoraj stronę Polskiego Związku Wędkarskiego Link, bo zapewne właśnie tą witrynę miał na myśli Anonim, wygrażający mi płonącym mieczem szachowej sprawiedliwości. Po pobieżnej lekturze strony o wędkowaniu mój zapał zdecydowanie opadł, gdyż nigdy nie lubiłem łowić ryb, w przeciwieństwie do ich jedzenia.

Natomiast moją uwagę przykuły newsy, czyli nowe wiadomości zamieszczone po lewej stronie witryny PZW. Informacje tam zamieszczane zostały pogrupowane w cztery kategorie wiadomości: PZW, Okręgów PZW, Kół PZW oraz Innych prezentacji PZW. Nie trudno zauważyć, że newsy są tam publikowane bardzo często, nierzadko po kilka nowych informacji dziennie. A po zsumowaniu dziennej porcji wiadomości z wszystkich czterech kategorii, liczba ta może być znacznie większa. Właśnie tak powinna wyglądać częsta aktualizacja strony, z codziennymi nowościami. A jak w porównaniu z rekomendowaną mi przez Anonima stroną PZW wypada witryna PZSzach-u? Delikatnie mówiąc, bardzo kiepsko. Pomimo że prezes Sielicki zapewniał w niedawno opublikowanym sprawozdaniu Link, iż „Niemal nie ma dnia żeby na stronie PZSzach nie pojawiły się nowe informacje…”, to w rzeczywistości sprawia ona wrażenie jeżeli nie martwej, to na pewno ledwo zipiącej. Np. do momentu opublikowania niniejszego artykułu, na stronie PZSzach-u nie zamieszczono jakiejkolwiek wzmianki o rezultatach naszych zawodników uzyskanych na turnieju w Gibraltarze. Nowe informacje są umieszczane na wspomnianej stronie bardzo rzadko, stąd teza o jej aktualności jest mocno naciągana.

W cytowanym sprawozdaniu, w akapicie o „Ważnych środkach komunikacji z członkami oraz promocji szachów” pominięto milczeniem stronę PZSzach-u na YouTube. Zresztą trudno się temu dziwić, bo widać że Polski Związek Szachowy kompletnie nie radzi sobie z promocją szachów poprzez materiały filmowe. Nie wiem jakie są powody tego zjawiska bo obecnie miniaturowe, stosunkowo tanie kamery cyfrowe stały się tak powszechnie dostępne, iż nakręcenie materiału filmowego z turniejów (np. relacji z sali gry, krótkich wywiadów, dyskusji w kuluarach, itp.), symultan czy innych imprez szachowych, nie powinno nastręczać jakichkolwiek problemów. Znamienne, że omawiana strona szachowa na YouTube nosi nazwę „promocjaPZSZACH”, a jej statystyka wygląda wyjątkowo mizernie: 29 przesłanych filmów, 10145 ich wyświetleń, oraz 7(!) subskrypcji tej strony. Dla porównania analogiczna strona YouTube Polskiego Związku Wędkarskiego zawiera 486 przesłanych filmów, 567854 wyświetleń i 218 subskrypcji (dane z dnia 03.02.2013 r.). Porównanie tych liczb i ich interpretację pozostawiam Czytelnikom.

PS. Mam do przekazania złą wiadomość dla Anonima – jednak rezygnuję z wędkowania i powracam do szachów.

Krzysztof Kledzik

Dalej »
lut
01

Film „Rejs” wyreżyserowany przez Marka Piwowskiego z pewnością jest znany wszystkim miłośnikom polskiej kinematografii. W jednej z jego scen została przedstawiona narada kolektywu, który debatuje nad domniemanymi przewinieniami uczestnika wspólnej wyprawy rzecznej, inżyniera Mamonia, i decyduje o jego usunięciu z rady rejsu. Proces ten, kuriozalny w formie i treści, odbywa się bez udziału podsądnego. W trakcie narady pada stwierdzenie: „…musimy sformułować zarzuty jakie mamy, i po sformułowaniu tych zarzutów dopasować do tych zarzutów osobę, która by nam odpowiadała…”.

Myślę że powyższy cytat jest dobrą ilustracją opinii, a właściwie sposobu jej wyrażenia, dokonanej przez Krzysztofa Jopka we wpisie Link. Szczególnie chodzi mi o dwa ostatnie akapity cytowanego artykułu, w którym pan Krzysztof „poprzez ogródki” czyni aluzje do blogu Jerzego Konikowskiego oraz osób tam wypowiadających się. Nie ukrywam że szachy są też naszą pasją podobnie jak pana Krzysztofa, choć zapewne trudną, pracochłonną i wymagającą znacznego wysiłku intelektualnego. W moim przypadku na tyle dużego, że czasami zastanawiam się czy przypadkiem nie jestem za głupi na szachy. Ale udaję że nie jestem i nadal się nimi zajmuję, co sprawia mi wiele radości. Pragnę tu zauważyć, że osoby skupione wokół blogu Jerzego Konikowskiego, podobnie jak czyni to i deklaruje Krzysztof Jopek, starają się brać ze swojej pasji do szachów wszystko to co najlepsze. Ale pomimo że tak czynią, to nie są głusi na niekorzystne zjawiska obserwowane na naszym krajowym, szachowym podwórku. Uważam że wręcz przeciwnie, fakt iż te osoby są pasjonatami królewskiej gry, wręcz obliguje je do zabierania krytycznego głosu w dyskusjach o poziomie życia szachowego.

Blog Jerzego Konikowskiego oraz artykuły i komentarze zamieszczane na nim nie są z definicji nastawione na „nie”, jak to w aluzji sugeruje Krzysztof Jopek. Nasze wypowiedzi mają na celu pokazanie rzeczywistego oblicza polskich szachów, bez osłonek, propagandy sukcesu i hurra-optymizmu. Jeżeli coś jest dobre, mówimy na tym blogu że jest dobre, jeżeli jest złe – mówimy że jest złe. Nie wyobrażam sobie sytuacji, abyśmy w obliczy klęski turniejowej zapewniali że wszystko jest w porządku, i łudzili się iluzją że dzięki takiej grze naszych reprezentantów „naładowaliśmy sobie wewnętrzne akumulatory”. Nie możemy przecież oszukiwać sami siebie,  i innych. Jeżeli nasi reprezentanci ponieśli klęskę, trzeba to jasno powiedzieć i próbować dociec jej przyczyny. Nie można udawać że szachiści odnieśli sukces, bo takowego nie było. Mój imiennik napisał, iż „tym, którym wydaje się, że o szachach nie powinno się pisać z optymizmem, na innych stronach z łatwością znajdą odpowiedni dla siebie klimat”. My nie lansujemy tu pesymizmu, my propagujemy prawdziwe i obiektywne spojrzenie na polską rzeczywistość szachową, odrzucając całą „lukrowaną” otoczkę serwowaną przez Polski Związek Szachowy. Podobnie tendencyjne jest zdanie: „Ja po prostu nie mam takiej natury żebym polował na „wpadki” Polaków, nie mam żadnej przyjemności z tego, gdy nie wiedzie się Polakom i to nie tylko chodzi o szachy, rzecz jasna”. Podkreśla ono cnoty pana Krzysztofa, ale uważam że w sposób zawoalowany przekazuje krzywdzącą nas myśl, iż rzekomo to my polujemy na wpadki i czerpiemy przyjemność z niepowodzeń naszych reprezentantów. Widocznie nasze artykuły i komentarze są czytane wybiórczo, bo wśród nich są też pochwały za dobre osiągnięcia turniejowe. Tylko dlaczego nikt tego nie zauważa? Poza tym jest zasadnicza różnica między czerpaniem przyjemności z czyiś niepowodzeń, a dyskusją o nich.

Co do „podchodzenia ze zwieszonym nosem na kwintę”, to jak tego nie czynić po ostatnim turnieju w Gibraltarze? Czy mamy się ekscytować kiepskimi osiągnięciami sportowymi naszych szachistów? Stosując analogiczne porównanie (do poczynionego przez K. Jopka) z Kubusiem Puchatkiem, mamy brykać i cieszyć się jak Tygrysek? Ale z czego? Z tego, że kolejny turniej potwierdził ogólną niemoc naszych zawodników? Przecież nie można ukryć tego że np. nasz czołowy zawodnik, lansowany na superarcymistrza am Wojtaszek nadal nie jest w stanie przebić muru zawodników równych sobie? Może podjąć walkę ze słabszymi szachistami, ale w ten sposób nie zdobywa się laurów godnych prawdziwych superarcymistrzów. Radosław staje się powoli typowym arcymistrzem, bardzo dobrym w kraju, i absolutnie nie liczącym się w świecie. Czy powodem do brykania ma być kolejna porażka am Bartla, którego sposób gry nie pozwala na wybicie się ponad krajowe podwórko? Tak wiem, pan Mateusz wygrał turniej Aerofłotu. Ale obserwując dokonania naszego kadrowicza wydaje się, że wygrana w Moskwie była jedynie pozytywną anomalią w jego dorobku. Dobrze że pozytywną, ale źle że anomalią. Powinna być zwiastunem kolejnych sukcesów na miarę światową, a tymczasem z naszym reprezentantem jest coraz gorzej. Panie Krzysztofie, turnieje i mecze szachowe również i u nas budzą wiele emocji, ale nie można porażki w Gibraltarze „polukrować” i udawać że znowu nic się nie stało.

Krzysztof Kledzik

Dalej »
sty
29

Na stronie PZSzach-u Dorota Rzepecka zamieściła informację o rozpoczęciu przyjmowaniu wniosków ze zgłoszeniami kandydatur do nagród Hetmana za 2012 rok http://www.pzszach.org.pl/index.php?idm=4&idm2=270&id=1388. Według regulaminu przewidziane są następujące kategorie:

1. Zawodnik Roku

2. Zawodniczka Roku

3. Sponsor Roku

4. Organizator Roku

5. Klub Roku

6. Dziennikarz Roku

7. Sędzia Roku

8. Trener Roku

9. Całokształt Działalności

10. Fair Play

Ciekawe jak będzie wyglądała lista kandydatów? Czy zostaniemy zaskoczeni niespodziewanym werdyktem? Nie sądzę aby tak było, bo przeglądając powyższe kategorie domyśliłem się kilku standardowych „pewniaków”.

Krzysztof Kledzik

Dalej »
sty
28

Na znanym blogu „Psychologia i szachy” jego autor Krzysztof Jopek zamieścił wpis http://psychologiaiszachy.blogspot.com/2013/01/anand-porownuje-swoja-partie-z.html, w którym wyraża swoją opinię dotyczącą dyskusji szachowych w naszym kraju. Cytuję: „Zauważyłem, że na naszych blogach, portalach szachowych i innych medialnych środkach przekazu życie szachowe, kult myśli, zdrowa inteligentna polemika, wymiana myśli, tli się życiem utajonym, wręcz jest to jakaś forma przetrwalnikowa w porównaniu z bogactwem myśli na serwerach rosyjskich, czy nawet anglojęzycznych”. Zgadzam się co do tych „innych medialnych środkach przekazu”, bo nie jest żadną tajemnicą iż publiczne media o szachach po prostu milczą. Próżno szukać np. w telewizji programów czy wywiadów związanych z polskim życiem szachowym. Nawet jeżeli takowe są emitowane, to jest ich znikoma ilość, a siła przekazu minimalna, wręcz żadna. Natomiast nie mogę zgodzić się z opinią pana Krzysztofa o polskich blogach szachowych i prezentowanych tam informacjach. Nie zauważam istnienia formy przetrwalnikowej ani życia utajonego, wręcz przeciwnie, uważam że nasze krajowe strony szachowe nie mają powodu do wstydu. Co więcej, muszę tu wręcz zaprotestować, bo np. niniejszy blog („Szachy w moim życiu”) wręcz obfituje w nieustanną wymianę myśli i polemik. Zdaję sobie sprawę z faktu że ich treść nie jest akceptowana przez wszystkich entuzjastów królewskiej gry, ale trudno oczekiwać aby w obecnych czasach panowała z góry narzucona jednomyślność. Każdy ma prawo do posiadania własnego zdania i wyrażania własnych poglądów, również szachowych.

Według słów pana Krzysztofa: „niestety, szachiści w Polsce są dość oszczędni w słowie rzeczowym, wnoszącym istotne treści, za to nie szczędzą sobie wszystkiego tego, co powinno pozostać całkowicie z boku wszelkich debat, czy rozmów o szachach”. Ależ nikt nie broni naszym szachistom publikowania materiałów szachowych czy szkoleniowych. Uważam że taka działalność publikacyjna byłaby przyjęta przez miłośników szachów z wielkim aplauzem. Proponuję zatem, aby np. am Wojtaszek opublikował swoje przemyślenia na temat przygotowań przedmeczowych dla Ananda, am Krasenkow – pracę o metodach szkoleniowych oraz o porównaniu systemu treningu w Rosji i w Polsce, am Schmidt – o sposobach przygotowania prawidłowego repertuaru debiutowego oraz o wspomnieniach związanych z własną twórczością szachową. Natomiast członków kadry narodowej warto zachęcić do publikowania np. komentarzy i analiz partii. Tyle o treściach stricte szachowych. Natomiast nikt nie zabrania szachistom oraz miłośnikom tej gry prowadzenia internetowych polemik na tematy około szachowe, związane z szeroko pojętym życiem szachowym w Polsce. Takie dyskusje są bardzo cenne i pozwalają na wymianę myśli, uwag i doświadczeń. Warto brać w nich udział, oczywiście o ile nie wiąże się to z uszczupleniem czasu przeznaczonego na trening szachowy.

Krzysztof Kledzik

Dalej »
sty
26

Internetowa strona Polskiego Związku Szachowego http://www.pzszach.org.pl/ z pewnością jest bardzo dobrze znana wszystkim polskim szachistom. Nie trzeba jej bliżej przedstawiać, jednak warto zauważyć iż po uważniejszym przyjrzeniu się, można łatwo wychwycić wiele niedociągnięć.

Moje przykładowe obserwacje i sugestie:

  1. Brak aktualnych wiadomości (krótkich sprawozdań) z aktualnie rozgrywanych imprez szachowych.
  2. Brak analiz i głębszej oceny rezultatów naszych zawodników, osiągniętych na turniejach.
  3. Niezbyt często aktualizowane podstrony. Np. w dziale poświęconym Wojtaszek Comarch Team http://pzszach.pl/index.php?idm=1&idm2=268 od dłuższego czasu zalega niedziałający link do zlikwidowanego blogu.
  4. Biuro posiada adres e-mail z własną domeną pzszach.org.pl. W takim razie, dlaczego członkowie zarządu, komisji, itp., nie posiadają służbowych adresów z powyższą domeną, lecz konglomerat adresów „od sasa do lasa”? Pragnę zauważyć, że ujednolicenie bałaganu w adresach służbowych oraz przyjęcie w nich oficjalnej domeny pzszach.org.pl (albo pzszach.pl) podkreśliłoby logikę i porządek działania związku. Prezes Sielicki oczywiście może posiadać prywatny adres (zapewne darmowy) tomek.sielicki@gmail.com, ale chyba orientuje się że w kontaktach służbowych takie zdrobnienia nie wypadają najlepiej. Proponuję zatem założenie adresu np. Tomasz.Sielicki@pzszach.org.pl, i danie tym przykładu swoim współpracownikom. Warto zauważyć, że pracownicy biura mają już podobne, ujednolicone adresy e-mail.
  5. Brak krótkich notatek biograficznych o członkach zarządu, różnych komisji, itd. Zainteresowanym pozostaje studiowanie odpowiednich informacji w Wikipedii.
  6. Brak dbania o estetykę detali, np. niejednolity krój czy kolor czcionki, niestarannie wykonane tabele, nie działające linki do podstron czy obrazów, nieestetyczne odnośniki, np. informacja o linku do aktualnego statutu PZszach, zamieszczona na podstronie (w nagłówku artykułu) http://pzszach.pl/index.php?idm=4&idm2=125&idm3=208. Czy nie lepiej i prościej wyglądałby link pzszach.pl/statut.php ?

Krzysztof Kledzik

Dalej »
sty
25

Spośród różnych platform przeznaczonych do prowadzenia własnych stron internetowych, na wyróżnienie zasługuje serwis www.tumblr.com , oferujący internautom możliwość założenia wielotematycznych blogów. Platforma ta jest przystosowana do umieszczania na niej nagrań audio oraz fotografii i filmów. Pewną trudność może sprawić wynajdywanie w tym nieprzebranym gąszczu właściwych materiałów, ale rekompensatą jest bogactwo treści oraz możliwość znalezienia wśród nich prawdziwych „perełek”. Na stronie www.tumblr.com są prowadzone blogi poświęcone przeróżnym tematom, w tym i szachom. Przykładem jest witryna http://enpasant.tumblr.com/ z różnorodnymi rycinami oraz fotografiami szachowymi. Nie są one skatalogowane, dlatego najłatwiej można je przeglądać wybierając opcję „Archive”.

Krzysztof Kledzik

 

sty
22

New Picture (4)

Zjawisko oszustwa w szachach jest publicznie piętnowane. Jednak istnieje pewien wyjątek od tej zasady, mianowicie przypadek  tzw. mechanicznego Turka (Wikipedia)  czyli automatu do gry w szachy. W rzeczywistości urządzenie to nie potrafiło grać, za to działało na zasadzie nieco przypominającej magiczną skrzynię, w której zamknięty był szachista rozgrywający partię z ukrycia.

Umożliwiało mu to mechaniczne wyposażenie skrzyni (Link) którego elementem końcowym (i najbardziej widowiskowym) była kukła Turka z ruchomym ramieniem, przesuwającym bierki po szachownicy. Oprócz posiadania odpowiednich umiejętności szachowych, ukryty gracz musiał wykazać się wprawną obsługą ręki lalki, czyli odmiany pantografu (Link).

Z pewnością zadanie to nie było łatwe, zważywszy na skomplikowaną konstrukcję ramienia oraz fakt zamknięcia szachisty w ciasnej i dusznej, ciemnej skrzyni. Ciekawostką jest fakt, iż motyw tej wielkiej szachowej mistyfikacji stał się jednym z elementów programu Fritz firmy Chessbase (Link).

Krzysztof Kledzik

  • Szukaj:
  • Nadchodzące wydarzenia

  • Odnośniki

  • Skąd przychodzą

    Free counters! Licznik działa od 29.02.2012
  • Ranking FIDE na żywo

  • Codzienne zadania

    Play Computer
  • Zaprenumeruj ten blog przez e-mail

    Wprowadź swój adres email aby zaprenumerować ten blog i otrzymywać powiadomienia o nowych wpisach przez email.