Krzysztof Kledzik - wpisy autora

paź
07

Techniki informatyczne w szachach

Szachy i komputery

Początki

W tym rozdziale przedstawię w dużym skrócie, jak komputery odgrywały coraz większą rolę w szachach. Więcej przeczytacie w innych rozdziałach, przede wszystkim w tych poświęconych superkomputerom szachowym, sławnym meczom człowiek kontra maszyna i rywalizacji silników.

Jeśli nie liczyć trików z człowiekiem ukrytym pod stołem z szachownicą i podobnych, próby użycia maszyn do gry w szachy podejmowano już ponad pół wieku temu. Na początku, w połowie XX wieku, uważano, że nauczenie komputera, jak grać, nie będzie miało praktycznego znaczenia, będzie jedynie punktem wyjścia do rozwiązania innych problemów. W 1951 roku, czyli jeszcze przed pojawieniem się komputerów zdolnych do tak zaawansowanych obliczeń, sławny Alan Turing zaprojektował (oczywiście wyłącznie na papierze) pierwszy program szachowy. Rok później, z braku odpowiedniego sprzętu, rozegrał partię z człowiekiem, symulując działanie programu we własnej pamięci. Wcześniej, pod sam koniec lat 40., Claude Shannon, również matematyk, opracował podstawowe strategie silnika: analizę wszystkich posunięć do określonej głębi drzewa wariantów, którą nazwał „A”, i analizę tylko wybranych, wyznaczonych na podstawie wiedzy szachowej, którą nazwał „B”.

Dietrich Prinz w 1951 roku zdołał nauczyć jeden z wczesnych komputerów znajdywania mata w dwóch posunięciach.

Pod koniec lat 50. komputery nie tyle umiały grać w szachy, co rozegrać partię zgodnie z regułami. Taki program napisał w 1958 roku pracownik IBM-a Alex Bernstein. W tym samym czasie powstał program NSS, opracowany przez Allena Newella, Herberta Simona i Cliffa Shawa, wykorzystujący podstawowy algorytm liczenia wariantów i „odcinania” wybranych (ang. alpha-beta pruning, patrz rozdział poświęcony silnikom) natychmiast po uznaniu ich za mniej obiecujące.

Wcześniej niedostateczne zasoby sprzętowe wymagały ograniczenia liczby pól. Pierwszym programem zdolnym rozegrać taką partię (na szachownicy 6 × 6, bez gońców, roszady, promocji piona na gońca i prawa do pierwszego ruchu pionem o dwa pola) był Los Alamos chess, stworzony w 1956 roku na programowalny superkomputer MANIAC I, uruchomiony, zanim MANIAC rozpoczął obliczenia związane z budową bomby atomowej. (Piszę: superkomputer, a wcześniej o tym, że brakowało mu mocy, ale kilka tysięcy lamp próżniowych miało bardzo niską wydajność).

W latach 1959–1962 kilku studentów MIT-u napisało kod zdolny do pokonania szachisty amatora. Pracujący w Micie Richard Greenblatt dodał do niego sporo wiedzy szachowej, co pozwoliło programowi MacHack VI działającemu na komputerze DEC-PDP-6 osiągnąć w turnieju z udziałem ludzi ranking typowy dla przeciętnego gracza. Na początku lat 60. mistrz świata w szachach Michaił Botwinnik, z wykształcenia elektrotechnik, rozwinął na radzieckich komputerach, o bardzo ograniczonych możliwościach, techniki wybierania najlepszych posunięć do analizy.

W latach 1966–67 rozegrano pierwszy mecz między komputerami: Kaissa – Kotok-McCarthy.

Oprogramowanie wykonało wielki skok w latach 70. Wtedy pojawiły się tak podstawowe dziś elementy, jak: książki otwarć, tablice transpozycji, tablice końcówek, a także nowe algorytmy oceny pozycji (takie jak iteratywne pogłębianie) i przede wszystkim plansze bitowe. (O tym wszystkim przeczytacie w rozdziałach opisujących różne typy oprogramowania szachowego i działanie silnika).

Jednak w latach 70. był okres, gdy najmocniejszy silnik, Chess, stosował metodę brutalnej siły w czystej postaci, bo stosunkowo mało rozwinięte techniki ograniczania liczby wariantów do obliczenia nie zajmowały więcej zasobów niż liczenie wszystkich.

To także wtedy mikrokomputery zaczęły trafiać pod strzechy i silniki szachowe stały się dostępne nie tylko naukowcom. Pierwsze przeznaczone na domowe mikrokomputery były pisane przez hobbystów i dostępne w wersji do samodzielnego wpisania. Wkrótce pojawiły się komercyjne silniki działające na takich komputerach, jak Apple II i TRS-80. W tym samym czasie, w 1977 roku, pionier komputerowych szachów Ken Thompson wraz Joe Condonem stworzyli pierwszy superkomputer zaprojektowany pod tym właśnie kątem, Belle, który w takich obliczeniach był kilkadziesiąt razy szybszy od ówczesnych superkomputerów ogólnego przeznaczenia.

W 1974 roku rozegrano pierwszą edycję mistrzostw świata komputerów, World Computer Chess Championship. (W latach 1980–2001 rozgrywano osobny cykl dostępny wyłącznie dla mikrokomputerów).

W 1977 roku powstała organizacja International Computer Chess Association (ICCA), przemianowana w 2002 roku na International Computer Games Association (ICGA), mająca promować wykorzystanie komputerów w szachach i organizować rozgrywki między nimi.

W tym samym roku pojawił się Chess Challenger, pierwszy domowy komputer szachowy. Pierwsze urządzenia tego typu grały na poziomie początkującego.

W 1980 roku silnik Sargon we współpracy z procesorem Z80 firmy Zilog (tę architekturę wykorzystano m.in. w ZX Spectrum) osiągnął poziom dość silnego amatora. Jedna z jego następnych wersji, zainstalowana na domowym pececie, pokonała w 1989 roku silnik działający na superkomputerze. W tym czasie komputery i programy szachowe były już zdolne sporadycznie zagrozić utytułowanym graczom, na przykład HiTech i Deep Thought pokonały dwóch amerykańskich arcymistrzów: Arnolda Denkera i Benta Larsena.

Jeszcze w połowie lat 80. nie było zgody co do tego, czy komputer kiedykolwiek będzie zdolny pokonać gracza ze ścisłej czołówki. Tak naprawdę uwierzono w to dopiero na przełomie lat 80. i 90., choć jak się okazało, trzeba było dopiero Deep Blue firmy IBM, specjalnie zbudowanego w tym celu superkomputera o setkach procesorów i specjalnie zaprojektowanych układów, wywodzącego się z projektu Deep Thought.

Dalsza część tego interesującego artykułu znajdziecie Państwo na stronie: link.

 

 

 

 

paź
05

tumblr_mj2nk07IwK1qzyzvgo1_1280

 

wrz
28

Tytuł artykułu jest przekorny, bo szachowa północ nie stanowi dla nas zagrożenia, a wręcz przeciwnie. Zapewne Czytelnicy domyślają się, że wspomniana szachowa północ, czyli Magnus Carlsen, stanowi zagrożenie dla obecnego mistrza świata, Ananda. Urzędujący właściciel tytułu MŚ okopał się na asekuracyjnej pozycji i wydaje się, że zależy już mu nie na pięknej grze, lecz wyłącznie na utrzymaniu szachowej korony zamkniętej w oszklonej szafce z bibelotami. Carlsen powinien odebrać mu to trofeum, aby wprowadzić nową jakość do szachów. Myślę, że w tej kwestii zgodzi się ze mną niejeden szachista.

Natomiast zagrożenie o którym napisałem w tytule, upatruję jednak w czym innym. Magnus Carlsen jest ewenementem szachowym, stanowiącym jednostkę wybitną. Zatem dosłowne odczytywanie jego szczególnych metod treningowych niesie ze sobą niebezpieczeństwo ich niezrozumienia, lub zbyt dosłownej interpretacji która wypacza ich znaczenie i wagę. Sposób treningu Carlsena jest metodą skuteczną dla Carlsena, ale niekoniecznie dla wszystkich pozostałych szachistów. Obawiam się, że obecnie różne opiniotwórcze osoby będą lansować tezę, iż rzekomo Carlsen przeskakuje fazę debiutową i skupia się wyłącznie na grze środkowej i ukochanych końcówkach. Propagowanie tej teorii może poskutkować jej błędną interpretacją i wypaczeniami treningowymi, gdyż trenerzy i szachiści uznają, iż można (niby na wzór Carlsena) po prostu ominąć fazę debiutową, w ogóle nie przykładając do niej uwagi. Jedyne co rzekomo powinien zrobić szachista, to rozwinąć skrzydła w pozostałych fazach partii szachowej.

W tym momencie wspomnianym opiniotwórczym osobom będzie łatwo przemycić niebezpieczne sugestie o odrzuceniu nauki debiutów, a na jej miejsce zaczną podsuwać książki Dworeckiego czy Szereszewskiego o nauce końcówek sugerując, że jakoby one wyznaczają jedynie słuszną drogę do sukcesu w szachach. Wiadomo, że przykład idzie z góry, ale jego interpretacja odbywa się na szczeblu trenerów, autorów książek szachowych oraz osób analizujących partie. Apeluję zatem o rozważną interpretację nowej szkoły szachowej, którą przywiózł ze sobą Carlsen. Polecam uwadze dodatkowy artykuł ilustrujący to zagadnienie: link.

Krzysztof Kledzik

wrz
16

Seria artykułów poświęconych problemowi prawidłowej, zrównoważonej nauki szachów z uwzględnieniem wszystkich jej faz gry, wzbudziła wiele emocji wśród Czytelników. Niestety również i tych skrajnie negatywnych, autorstwa znanego trenera Młodzieżowej Akademii Szachowej. W swoich artykułach zamieszczonych na blogu, oskarżył nas o „atak furii”, „nagonkę”, „manipulacje” i „mącenie” (*), ponieważ nie zgodziliśmy się z rozdźwiękiem pomiędzy stanowiskiem wiceprezesa ds. sportowych am Schmidta i trenera kadry, am Krasenkowa.

Arcymistrz Schmidt słusznie ubolewał nad stanem przygotowania debiutowego naszych zawodników. Ale równocześnie za poziom ich wyszkolenia odpowiada am Krasenkow, który już wcześniej wypowiadał się na łamach MAT-a, iż właściwie nie zajmuje się zagadnieniem doboru repertuaru debiutowego naszych kadrowiczów. Jednocześnie w feralnym artykule zamieszczonym w numerze 4 (2013) MAT-a nadmienia, iż problem ten (praca nad debiutami) dotyczy wyłącznie czołówki światowej. Czy zatem trener kadry uważa, że nasi zawodnicy z kadry narodowej prezentują zbyt niski poziom, przez co zagadnienie doboru repertuaru debiutowego ich nie dotyczy?

Arcymistrz Krasenkow użył dziwnego określenia, myślę że niebezpiecznego dla prawidłowego rozwoju szachistów. Wyraził zwątpienie co do sensowności pracy nad analizami debiutowymi i zaznaczył, że zagadnienia te nie dotyczą „zwykłych graczy z pierwszą kategorią czy kandydatem na mistrza”. Partia szachowa nie składa się z samej (ulubionej przez MK i WŚ) końcówki, ale z trzech faz: debiutu, gry środkowej i końcowej. Nauka szachów powinna obejmować wszystkie wspomniane fazy, a nie postponować etap pierwszy, od którego wszystko się zaczyna. I często kończy, bo po źle rozegranym debiucie raczej nie ma co marzyć o uratowaniu partii.

Czytając wywiad am Krasenkowa odebrałem go w ten sposób, że trener kadry wyraźnie umniejsza znaczenie debiutów i pracy nad nimi, sugerując że nie należy się nimi zajmować, bo w nauce szachów liczą się tylko końcówki. A tak przy okazji, czy nasz trener kadry uważa że kategoria kandydata na mistrza jest za niska aby zacząć myśleć o nauce debiutów? Może tak uważa, ale potem nie dziwmy się, że nasi kadrowicze regularnie przegrywają pierwszą fazę partii, na dowolnym z turniejów.

___________________________________________

(*) Chyba coś w tym jest, bo ja sprowadzam plagi i gradobicie. Acha, ostatnio sąsiadka skarżyła się w administracji, że na nią krzywo spojrzałem i potem jej mleko skwaśniało.

Krzysztof Kledzik

Polemiczny link

wrz
08

Tytuł niniejszego artykułu jak i jego treść bezpośrednio nawiązuje do wpisu Waldemara Świcia pt. „Zmowa ględzenia”, zamieszczonego na jego blogu. Na wstępie WŚ przyznaje się do swoich mieszanych odczuć w sprawie zamieszczania informacji o działalności Akademii Młodzieżowej. Nasz trener chyba niepotrzebnie ma takie wątpliwości, gdyż tak jak pisałem wcześniej, chyba wszyscy (ja też) są bardzo zainteresowani kulisami działalności Akademii, i z chęcią czytają informacje na jej temat. Dlatego podkreślam jeszcze raz, że bardzo cieszę się z podjęcia tego tematu przez WŚ.

Pan Waldemar nazywa m.in. moje (to w domyśle) artykuły ględzeniem i obrzucaniem błotem. Domyślam się że w ten sposób WŚ chce zademonstrować swój sprzeciw (a może brak szacunku?) wobec swoich oponentów. Jeżeli pan Waldemar wyciąga tu sprawę obrzucania błotem, to może powinienem zacytować fragmenty Jego wypowiedzi w których rzeczywiście obrzuca błotem, ale nas. Czy może WŚ wolał by zapomnieć o swoich wcześniejszych, powiedzmy, mijających się z kulturą, wypowiedziach? Oczywiście zdaję sobie sprawę z tego, że moje stanowisko różni się od prezentowanego przez Waldemara Świcia. Ale uważam że nie jest to powodem aby nazywać wypowiedzi WŚ ględzeniem, czy sugerować, że pieprzy. „Powstrzymywanie się przed opiniami. Wszelkimi” – już dawniej zwracałem uwagę na to, że Waldemar Świć usilnie pragnie zamknąć usta osobom, które myślą i mówią inaczej niż On. I wiem że WŚ neguje prawo do swobodnego wypowiadania się. Ale po to jesteśmy ludźmi a nie małpami, aby myśleć, wyciągać wnioski i dzielić się nimi z innymi. Też z ludźmi myślącymi i mającymi własne zdanie, a nie z małpami obrzucającymi się bananami.

„Tylko i wyłącznie negatywne opinie, knucie i mącenie” – panie Waldemarze, już chyba setny raz powtarzam w moich artykułach, że wypowiadamy się krytycznie, szczególnie że stan polskich szachów daje nam powody do tego. Nie knujemy i nie mącimy. Jedynie nie wykazujemy bezpodstawnego „nakręcania” się jakimikolwiek kiepskimi osiągnięciami szachowymi naszych zawodników. Dyskusje i polemiki to nie są mącenia i knucia. To są przejawy zastanowienia się nad stanem polskich szachów i wyciągania wniosków. Co do zamieszczonego przez pana Waldemara rysunku, to po pierwsze, staram się prowadzić polemikę na poziomie, a nie pieprzyć, po drugie, nie uprawiam seksu ze zwierzętami.

Krzysztof Kledzik

wrz
05

Trener Waldemar Świć opublikował na swoim blogu trzecią część opisu działalności Akademii Młodzieżowej. Tym razem wpis został poświęcony bardzo ważnej i nawet drażliwej kwestii przygotowania debiutowego naszych szachistów.

Pan Waldemar wspomniał o krytykowaniu Akademii Młodzieżowej. Ale jej działalność, podobnie jak prawie cały polski sport, jest dotowana z budżetu państwa, a więc z naszych kieszeni. Dlatego mamy prawo a może nawet i obowiązek wypowiadania się na tematy zagadnień, które finansujemy. Co do dygresji WŚ: „ktoś kto twierdzi, że ma prawo wypowiadać się w każdej sprawie musi również brać pod uwagę, że takie prawo mają też inni. Nie oznacza to, że nie mają racji”, to pan Waldemar użył tu moich słów, które wypowiadam przy każdej okazji. Zawsze powtarzałem i zamieszczałem we wielu wpisach na tym blogu, że prawem każdego człowieka jest swobodne wypowiadanie się na dowolny temat. Tylko że jakiś czas temu właśnie WŚ kwestionował to prawo i wyszydzał je w swoich komentarzach. Ale cieszę się że obecnie pan Waldemar ostatecznie przyznał rację demokratycznemu prawu do nieskrępowanego wygłaszania opinii.

Jeżeli chodzi o uwagę, że nasze postrzeganie pracy Akademii jest m.in. obarczone brakiem informacji to odpowiadam, że do tego stanu rzeczy przyczynił się Polski Związek Szachowy, prowadzący politykę utajniania wszelkich informacji o szkoleniu. Natomiast zdanie o „przekonaniu, że jest jedna prawda na temat nauczania, której dzierżawcą jesteśmy my a oni mylą się i kropka” jest próbą włożenia w nasze usta słów, których nigdy nie wypowiedzieliśmy. Myślę że nikt z nas (trenerów, nauczycieli, wykładowców, szachistów) nie rości sobie pretensji do posiadania jedynej prawdy i jedynie skutecznej metody nauczania, treningu, szkolenia, etc.

Czy zatem cieszę się z zamieszczenia wspomnianego wpisu (i całego cyklu) przez Waldemara Świcia? Jak najbardziej! Cieszę się że pan Waldemar zaczął opisywać kulisy pracy Akademii Młodzieżowej. Z chęcią czytam te wpisy i podejrzewam, że większość szachistów robi to co ja.

 

Krzysztof Kledzik

wrz
03

Neues Bild (22)

Link 1
Link 2
Link 3
Link 4
Link 4

 

wrz
02

Neues Bild (10)

Dziennikarka i szachistka Jennifer Shahade zawsze gra z przewagą figury, bez względu na ilość bierek na szachownicy.

Źródło

Krzysztof Kledzik

sie
29

Na warszawski piknik poświęcony różnorodnym grom zaprasza Lotto: Link. 

Wśród ofert nie zabraknie szachów, przy czym ciekawy jest anons poświęcony tej grze, cyt: „Postaramy się przybliżyć tajniki debiutów szachowych, czyli wskazać słabe i mocne strony najpopularniejszych początków partii”. Kapitalna inicjatywa i doskonały pomysł! Czy to znaczy że „zakazane” w Polskim Związku Szachowym debiuty jednak można publicznie zaprezentować zgromadzonej gawiedzi? Czy nie jest to jednak „śmieszne podejście”? A co na taką inicjatywę powie M.Dworecki i M.Krasenkow? Oj, chyba nie będą zadowoleni z propagowania wiedzy o debiutach szachowych.

Krzysztof Kledzik

sie
28

New Picture (17)

Ustępujący prezes Polskiego Związku Szachowego udzielił wywiadu dla czasopisma związkowego MAT nr 4(36) 2013, w którym wyraził zadowolenie ze swoich osiągnięć na stanowisku prezesa. Podkreślił profesjonalny profesjonalizm profesjonalnego związku, w którym za poprzednich władz nie było profesjonalnej organizacji. Ta obecnie przejawia się chociażby w działalności profesjonalnego biura. Ufff, ale silnie sprofesjonalizowany związek szachowy, nieprawdaż? Wydaje mi się, że wiele wcześniejszych władz PZSzach-u nie było aż tak złych, choć oczywiście zawsze można wymagać więcej. Ale czy obecnie profesjonalny związek szachowy jest rzeczywiście aż tak profesjonalny? To że powszechnie, i to nie tylko w środowisku szachowym nadużywa się tego zwrotu, nie oznacza że automatycznie dany produkt nabiera cech wybitnych. Zresztą mam pewne zastrzeżenia czy profesjonalne biuro związku jest rzeczywiście aż tak profesjonalne, skoro zatrudniono w nim szachistów, a więc osoby nieprofesjonalne.

Tomasz Sielicki nie kryje radości z faktu, iż w końcu w biurze pracują osoby potrafiące grać w szachy. Ale czy umiejętność gry podniesie wydajność pracy biurowej? Czy urzędnik potrafiący grać w szachy lepiej wykonuje swoje obowiązki biurowe niż urzędnik nie odróżniający pionka od gońca? Czy np. w Polskim Związku Pływackim pracownicy biurowi muszą umieć pływać? A w Polskim Związku Tenisa Stołowego urzędnicy muszą umieć grać w tenisa? Czy biuro PZ Tenisa Stołowego jest miejscem do grania w tenisa? To że na stanowiska urzędnicze przyjmuje się szachistów nie mających „zielonego pojęcia” o tym fachu, nie może być rekompensowane faktem iż znają oni np. wzmocnienie w szesnastym posunięciu Obrony Berlińskiej, czy potrafią dobrze rozgrywać końcówki gońcowe. Bo jedno z drugim nie ma nic wspólnego.

Znam pewną osobę, tu w Gdańsku, pracującą w charakterze urzędnika przy obsłudze biurowej dużego, kilku zespołowego grantu naukowego z fizyki. Osoba ta jest nieocenionym pracownikiem doskonale administrującym organizacją, funkcjonowaniem i finansami tego grantu, ale… ale ona w ogóle nie jest fizykiem! A pomimo to wzorowo wykonuje swoją pracę. Ale cóż, wygląda na to, że u Tomasza Sielickiego miejsca by nie zagrzała.

Krzysztof Kledzik

  • Szukaj:
  • Nadchodzące wydarzenia

    wrz
    20
    sob.
    2025
    całodniowy Bundesliga-kobiety
    Bundesliga-kobiety
    wrz 20 – gru 21 całodniowy
    Bundesliga (1.liga) kobiet (z aktywnym udziałem zawodniczek z Polski) odbywa się w ten weekend systemem każdy z każdym. Gospodarzami są TuRa Harksheide, SC 1957 Bad Königshofen i Schachfreunde Deizisau. Dwanaście drużyn będzie rywalizować w 11[...]
    wrz
    27
    sob.
    2025
    całodniowy I Bundesliga open
    I Bundesliga open
    wrz 27 2025 – kw. 26 2026 całodniowy
    W okresie 27.09.2025-26.04.2026 odbywają się rozgrywki I ligi niemieckiej open z udziałem zawodników z Polski. Dodatkowe informacje na  ChessBase Info: 1 runda 2 runda  2 runda cd Niefortunnie wystartował Mateusz Bartel, który reprezentuje barwy klubu[...]
    gru
    26
    pt.
    2025
    całodniowy World Championship (rapid) 2025
    World Championship (rapid) 2025
    gru 26 – gru 28 całodniowy
    26 – 28 Dec 2025, Doha (Qatar)
    mar
    29
    niedz.
    2026
    całodniowy FIDE Candidates 2026
    FIDE Candidates 2026
    mar 29 – kw. 15 całodniowy
    29 Mar – 15 Apr 2026, (Cyprus) Uczestnicy
  • Odnośniki

  • Skąd przychodzą

    Free counters! Licznik działa od 29.02.2012
  • Ranking FIDE na żywo

  • Codzienne zadania

    Play Computer
  • Zaprenumeruj ten blog

    Wprowadź swój adres email, by prenumerować ten blog i mieć informację o nowych wpisach przez email.