Kontynuacja odcinka 108
Bardzo często nasi zawodnicy usprawiedliwiają nieudane starty w turniejach niespodziewanym spadkiem formy. Tymczasem, gdy przyjrzymy się dokładnie ich grze oraz analizie granych partii, znajdujemy łatwo przyczyny ich „rzekomej słabej formy”, które brzmią: słabe przygotowanie debiutowe!
Tak było również na niedawno zakończonych mistrzostwach Europy w Mińsku: link.
Ten problem jest prawdziwą zmorą polskich szachów, zarówno w konkurencji kobiet jak i mężczyzn, o czym wielokrotnie była mowa na tym blogu i to już dawno potwierdził arcymistrz Włodzimierz Schmidt:
Wiceprezes Włodzimierz Schmidt podkreślił, że słabe przygotowanie debiutowe jest problemem zarówno czołówki kobiet, jak i mężczyzn i zadeklarował gotowość nadzorowania pracy konsultanta debiutowego kadry kobiet i mężczyzn (Protokół z zebrania zarządu Warszawa, biuro PZSzach, Al. Jerozolimskie 49, 27 października 2012 r. godz. 10.00-18.00).
W ostatnich czasach nastąpił dynamiczny rozwój teorii otwarć i bez systematycznego śledzenia tego procesu nie ma większych szans na osiąganie znaczących sukcesów turniejowych na skalę międzynarodową. Tę kwestię przedstawiłem m.in. w książce „Szachy dla przyszłych mistrzów”: link.
Praca nad teorią debiutów wymaga jednak ogromnej determinacji, co kosztuje wiele czasu. Trzeba mieć naprawdę dużo cierpliwości, aby się tym solidnie zajmować. Dlatego wielu zawodników (czek) próbuje cały ciężar walki przenieść na część środkową i końcową. Taka strategia gry ma tę wadę, że często tych faz partii nie osiągnie się z powodu niepowodzenia już na początku gry.
Często w mojej działalności szkoleniowej spotykałem się z pytaniami: „A czy można ominąć dżunglę licznych i skomplikowanych wariantów”? „Oczywiście” – odpowiadałem i polecałem wtedy pewne uniwersalne otwarcie, które omówiłem w książce „Atak królewsko-indyjski”: link.
Ostatnio przeglądając partie z pewnych rozgrywek drużynowych w Rosji, natrafiłem na pojedynek idealnie pasujący do tematu mojej w/w pracy.