Wyniki szukania dla ‘Moje partie’
gru
23

Kontynuacja odcinka 91

Źródło

12 grudnia zmarł węgierski arcymistrz i były reprezentant swojego kraju Iván Faragó.

Urodził się w Budapeszcie w 1946 roku.

Pierwszy poważny sukces odniósł w 1964 roku, zdobywając 70% punktów na Akademickich Mistrzostwach Świata w Krakowie. Został IM w 1974 i GM w 1976.

Zdobył mistrzostwo Węgier w 1986 roku oraz srebro w 1979 i 1981 roku. Ivan miał kilka znakomitych występów jako członek węgierskiej drużyny narodowej.

Z drużyną zdobył srebrny medal Drużynowych Mistrzostw Europy w 1977 i 1980 oraz brąz w 1983. Największym osiągnięciem Farago był srebrny medal na Olimpiadzie Szachowej na Malcie w 1980 roku.

Był zawodowym szachistą. Spotkaliśmy się na kilku międzynarodowych imprezach, ale graliśmy ze sobą tylko dwie partie. W 1988 roku w Dortmundzie (turniej B) zainkasowałem punkt,  ale w następnym roku przegrałem we włoskim Chianciano Terme.

 

 

 

cze
11

Kontynuacja odcinka 90

W VIII turnieju o puchar prezesa K.S. Korona Kraków (31.08.-11.09.1977) nie grałem najlepiej i z 7 punktami (6 wygranych, 2 remis, 3 porażki) zająłem ostatecznie 5 miejsce na 12 zawodników.

Wygrał Stanisław Kostyra przed Kazimierzem Steczkowskim obaj po 8.5 pkt.

Za moich czasów turnieje o puchar prezesa K.S. Korona Kraków-Podgórze odbywały się w tym budynku.

W przedstawionej partii pokonałem Wiesława Czerniakowa – syna Sergiusza znanego działacza i zawodnika w grze korespondencyjnej.

 

 

 

cze
06

Kontynuacja odcinka 89

Z Kazimierzem Steczkowskim z Krakowa spotkałem się po raz pierwszy przy szachownicy w czasie mistrzostw Polski juniorów w Goleszowie 1965 r. Przestawiłem ruchy w debiucie i Kazik pouczająco to wykorzystał. To była moja jedyna przegrana z nim.

Później wygrałem wszystkie pojedynki. Jedną ciekawą partię opublikowałem wcześniej na blogu.

Nasze partie  miały zawsze bojowy charakter. Ciekawy epizod walki z nim opisałem w książce „Królowe 64 pól”. Wykorzystałem tutaj doświadczenia z szachów kobiecych!

Na początku lat 80-tych minionego stulecia Kazik zawitał do Dortmundu. Legitymował się tytułem mistrza międzynarodowego. Na moje pytanie „W jakich turniejach to zdobyłeś” odpowiedział z uśmiechem „W Rumunii …”.

Obecnie mieszka w USA.

Przedstawiona partia została rozegrana w turnieju o puchar prezesa krakowskiej „Korony”. Wyniki podałem w poprzednim wpisie.

 

maj
22

Kontynuacja odcinka 88

W dniach 31.08. – 12.09.1980 r. odbył się XI turniej o puchar prezesa klubu sportowego „Korona Kraków“.

Startowało 84 zawodników z Polski i Czechosłowacji. W turnieju głównym brało udział 10 mistrzów i 6 kandydatów.

Zwyciężył  K.Pańczyk 7 pkt. z 10 partii. Ja podzieliłem 2-6 lokatę z 6 punktami (8 remisów i dwa zwycięstwa).

Miejsca według wartościowości: 2-6. Z.Księski, J.Konikowski, R.Bernard, B.Modr (Czechosłowacja), W.Mażul po 6 punktów.

7. M.Jachimczyk 5.5 pkt.

8-9. J.Gralka i W.Kruszyński po 5 pkt.

Dalsze miejsca zajęli T.Lipski i K.Steczkowski po 4.5 pkt. itd.

Waldemar Mażul był silnym szachistą oraz problemistą. Więcej o nim na stronie Przemysława Jahra: link.

Nasza partia miała burzliwy charakter i w końcowym rozrachunku zakończyła się remisem.

 

 

 

maj
12

Kontynuacja odcinka 87

W 1991 roku zakończyłem drugi turniej eliminacyjny z cyklu mistrzostw Europy. Jednakże z braku czasu  nie mogłem zdecydować się na dalszą grę.

Dopiero kilka miesięcy później w trakcie arcymistrzowskiego turnieju w Dortmundzie jeden z działaczy Niemieckiego Związku Gry Korespondencyjnej namówił mnie do uczestnictwa w finale.

Ostatecznie wystartowałem w turnieju 1 marca 1993 r. i zakończyłem 10 września 1998 r.

Tak silne turnieje wymagają wiele wysiłku na analizę poszczególnych partii. Z tym miałem jednak problem i ostatecznie wylądowałem na 7 miejscu. Wynik nie najgorszy, choć mogło być lepiej. W kilku partiach eksperymentowałem, co zakończyło się niepowodzeniem.

W przedstawionej partii zmierzyłem się ze znanym publicystą z Moskwy Nikolajem Kaliniczenko, który jest autorem wielu książek szachowych.

Wybrałem obronę Tarrascha w gambicie hetmańskim. Otwarcie było mi dobrze znane, gdyż napisałem książkę na ten temat. Przeciwnik nie grał optymalnie, co zaowocowało moim zwycięstwem.

Jerzy Konikowski
Die Tarrasch-Verteidigung im Damengambit
Joachim Beyer Verlag 1992
180 stron
ISBN-3-88805-116-0

 

 

maj
03

Kontynuacja odcinka 86

Po zwycięstwie w grupie EU/M/776 poinformowano mnie, że muszę wygrać jeszcze jeden mistrzowski turniej, aby zakwalifikować się do finału mistrzostw Europy.

Udało mi się to po zajęciu 1 miejsca w EU/M/812.

W przedstawionej partii zastosowałem mój aulubiony atak czterech pionków. Na ten temat opublikowałem wiele artykułów i dwie książki.

The Fearsome Four Pawns Attack

oraz wcześniej

Modern Benoni-Four Pawns Attack
Jerzy Konikowski
Coraopolis, Pennsylvania
Chess Enterprises, Inc 1987
70 stron
ISBN-0-931462-71-1

/////////////////////////

 

 

kw.
28

Kontynuacja odcinka 85

Był okres, że dość często startowałem w różnych imprezach drogą korespondencyjną.

W pewnym momencie zaproponowano mi grę w eliminacjach do mistrzostw Europy. Spróbowałem i wygrałem grupę EU/M/776. Moje partie rozegrałem w okresie 1987-1988.

 

 

 

kw.
05

Kontynuacja odcinka 84

Przedstawiona partia została rozegrana w XI eliminacjach do Mistrzostw Polski (16.01.-20.12.1965 r.) drogą pocztową. Zdobyłem 11,5 punktów z 14 partii i zakwalifikowałem się do półfinałów. Jednak z dalszej gry zrezygnowałem z uwagi na dużo zajęć w szkole.

Tematem partii jest Otwarcie Orangutana. W odcinku 21 opisałem, skąd wzięło się u mnie zainteresowanie tym debiutem.

Nazwę otwarciu nadał Savielly Tartakower (1887-1956). W czasie wielkiego turnieju w Nowym Jorku w 1924 roku organizatorzy zorganizowali wycieczkę do tamtejszego ogrodu zoologicznego. Jak sam przyznał Tartakower, przyglądał się wówczas … orangutanowi i to zainspirowało go do zastosowania w popołudniowej partii przeciwko Maroczemu ruchu 1.b4. Pojedynek zakończył się remisem.

Obecnie stosuje się także nazwę „Debiut Sokolskiego” od nazwiska radzieckiego mistrza Alekseja Sokolskiego (1908-1969), który wniósł duży wkład w rozwój tego otwarcia.

W trakcie mojego pierwszego pobytu w Nowym Jorku w 1986 roku odwiedziłem oczywiście sławny ogród zoologiczny, w którym „konsultacja” z małpą natchnęła Tartakowera do zagrania w pierwszym ruchu pionkiem b.

Na ten temat ukazała się w 2009 roku w wydawnictwie Russell Enterprises, Inc. Milford, CT USA, książka 1.b4 Theory & Practice of the Sokolsky Opening (Jerzy Konikowski & Marek Soszynski).

 

 

mar
30

Kontynuacja odcinka 83

Jak już pisałem, do udziału w I Memoriale Bogdana Śliwy zmobilizował mnie Józef Lubas. Mimo braku czasu nie mogłem odmówić. Chciałem bowiem oddać hołd znakomitemu mistrzowi, którego osobiście dobrze znałem i darzyłem wielkim szacunkiem!

////////////////////////

Bogdana Śliwę „poznałem” w 1961 roku po lekturze świetnej książki turniejowej „Międzynarodowy turniej szachowy Sopot 1951″ autorstwa Władysława Litmanowicza. To była jedna z moich pierwszych książek o tematyce szachowej. Kupiłem ją w antykwariacie. Zafascynowała mnie, gdyż opowiadała barwnie o silnym międzynarodowym turnieju. Przestudiowałem wszystkie zawarte tam partie, także Bogdana Śliwy.

Później dowiedziałem się, że nie był profesjonalnym szachistą i dzielił pracę zawodową z grą w turniejach. Nic dziwnego, że były braki w wyszkoleniu!

Studiując książkę Stanisława Gawlikowskiego „100 zwycięstw polskich szachistów“, Penelopa 1997, natknąłem się na stronie 122 na opis udziału Bogdana Śliwy w turnieju w Budapeszcie w 1952 roku.

Autor napisał: „Przez dwa powojenne dziesięciolecia w polskich szachach królował Bogdan Śliwa. Debiutując w pierwszych powojennych mistrzostwach Polski w Sopocie w 1946r., odniósł wielki sukces – zajął I miejsce i zdobył pierwszy (z sześciu w całej karierze) tytuł mistrza Polski. Po raz drugi zdobył tytuł w 1951 r., rozpoczynając całą serię zakończoną dopiero w 1954 r., a po raz ostatni został mistrzem kraju w 1960 r.

Gdy w 1952 r. Węgrzy organizowali wielki turniej poświęcony rok wcześniej zmarłemu jednemu z najsilniejszych szachistów okresu międzywojennego – Gezie Maróczy`emu, właśnie Śliwa miał bronić imienia polskich szachów. Trudno było liczyć na sukces, skoro startowali między innymi Keres, Geller, Botwinnik, Smysłow, Stahlberg, Szabo, Petrosjan, ale można się było wiele nauczyć, a przy okazji pokrzyżować plany nawet najwybitniejszym arcymistrzom.

Wiadomo było, że najsilniejszą stroną Polaka jest gra środkowa, a najsłabszą debiut. Niestety, z losowania wynikało, że już na starcie nasz mistrz będzie walczył z całą czołówką. Obnażyła ona bezwzględnie braki w przygotowaniu teoretycznym Polaka.

Efekt był tragiczny. Po 10 rundach na koncie Śliwy widniało tylko 1.5 punktu …

////////////////////////

Spróbujcie obecnie podobnie ocenić stan wyszkolenia kogoś z naszych asów. Zaraz posypią się gromy. Opisałem niedawno na blogu taki przypadek, że tak postąpił ze mną jeden z czołowych polskich arcymistrzów, o którym kiedyś napisałem, że sam talent nie wystarczy w osiąganiu znaczących wyników w silnych turniejach międzynarodowych. Trzeba intensywnie trenować, około 8-10 godzin dziennie i koniecznie poprawić fazę debiutową!

Arcymistrz zamiast posłuchać rady doświadczonego trenera, który mu dobrze życzył, zainicjował na facebooku kilka lat temu żałosne przedstawienie, w którym udział wziął były prezes Polskiego Związku Szachowego, prezes znanego okręgowego związku, trenerzy Młodzieżowej Akademii Szachowej, zawodnicy itd.

////////////////////////

Tymczasem od dawna zwracam uwagę na to, że w Polsce mamy (albo mieliśmy) wiele talentów. W artykule „O statystyce i prognozowaniu” (Magazyn Szachista, luty 2005) pisałem m.in., że od wielu lat zajmuję się analizą gry czołówki polskiej i moimi wnioskami dzielę się na łamach krajowej prasy fachowej.

Dlatego nie usprawiedliwiajmy często przeciętnych wyników naszych kadr w turniejach międzynarodowych przejściowym brakiem formy. Dokładna analiza rozegranych partii ilustruje ogólnie niedostateczne przygotowanie początkowego stadium gry.

To jest niepokojące zjawisko, ponieważ w wielu krajach już dawno zrozumiano, że bez dobrej znajomości otwarć szachowych oraz optymalnie opracowanego do stylu gry repertuaru debiutowego nie można liczyć na postęp zawodniczki i zawodnika. Bez tych umiejętności nie można oczekiwać na znaczące sukcesy międzynarodowe…

Z Bogdanem Śliwą zmierzyłem się trzykrotnie w partiach turniejowych. W dwóch partiach padł remis, natomiast w X Międzynarodowym Turnieju o Puchar Prezesa „Korony” Kraków w 1979 r. odniosłem zwycięstwo!

////////////////////////

Teraz wracam do turnieju. Z braku czasu mogłem skoncentrować się tylko nad kilkoma partiami. Nie chciałem przegrać i dlatego grałem dość asekuracyjnie. Okazała się, że moja taktyka turniejowa zdała egzamin. Wygrałem cztery partie i resztę zremisowałem, co wystarczyło do wygrania turnieju. Końcowa tabelka jest tutaj.

W przedstawionej partii moim przeciwnikiem był mistrz międzynarodowy w grze korespondencyjne z rankingem 2510. Tymczasem mój był bardzo skromny 2376!

 

 

 

 

 

 

mar
24

Kontynuacja odcinka 82

Po zapoznaniu się z listą startową, ustaliłem pewien plan gry: przyłożyć się do najsilniejszych i z pozostałymi „jak wyjdzie”.

Udało mi się to zrealizować, gdyż pokonałem dwóch zawodników z najwyższymi rankingami.

Partia z Maciejem Jędrzejowskim (2530) miała ciekawy przebieg.

 

 

 

  • Szukaj:
  • Nadchodzące wydarzenia

  • Odnośniki

  • Skąd przychodzą

    Free counters! Licznik działa od 29.02.2012
  • Ranking FIDE na żywo

  • Codzienne zadania

    Play Computer
  • Zaprenumeruj ten blog przez e-mail

    Wprowadź swój adres email aby zaprenumerować ten blog i otrzymywać powiadomienia o nowych wpisach przez email.