Dzisiaj obchodzi swe 77 urodziny znakomity niemiecki arcymistrz Wolfgang Uhlmann.
Z tej okazji odbył się w minioną niedzielę w Dreźnie mały turniej z udziałem legend światowych szachów. Obok jubilata na starcie stanęli: Mark Tajmanow (86), Lajos Portisch (74) i Robert Hübner (63).
Obszerne sprawozdanie z tej imprezy wraz z wynikami znajdziecie Państwo na ChessBase News oraz na stronie turnieju. Autorem relacji oraz fotografii jest znany berliński publicysta Dagobert Kohlmeyer.
Od lewej: Wolfgang Uhlmann, Mark Tajmanow, Robert Hübner i Lajos Portisch
W tym pojedynku Uhlmann pokonał Tajmanowa
Partia błyskawiczna parami
Dotarła do nas szokująca wiadomość z Poznania. Sekcja szachowa w KS Pocztowiec z wielkimi sportowymi tradycjami i sukcesami – której liderem jest arcymistrz Włodzimierz Schmidt, pełniący obecnie funkcję wiceprezesa Polskiego Związku Szachowego – przestała istnieć!
Sekcja została przejęta przez stowarzyszenie o nazwie „Organizacja Środowiskowa Akademickiego Związku Sportowego” i obecnie przyjęła nazwę „AZS Politechnika Poznańska-Pocztowiec”. Organizacyjnie podlega pod AZS Politechniki Poznańskiej i jest finansowana przez Politechnikę Poznańską. Sekcja prowadzić będzie swoją działalność w sali 223 w domu studenckim nr 1 (DS1) przy ul. Jana Pawła II nr 28 w Poznaniu.
W mojej bibliotece szachowej mam książkę Andrzeja Kwileckiego pt. „Szachy w Poznaniu”, która opiewa wspaniałe sukcesy szachistów miasta. Wygląda na to, że następuje powolny upadek naszej dyscypliny w tym mieście.
SPIS TREŚCI
Od redakcji | 1 |
O tym się mówi | 2 |
MP (m+k), Warszawa 2012 | 3 |
ME kobiet, Turcja 2012 | 8 |
Aeroflot, Moskwa 2012 | 10 |
Partie komentowane, Aeroflot 2012 | 12 |
Polskie openy 2011 | 15 |
MP do 10 lat, Poronin 2012 | 18 |
Szachowe epizody A.F. (28) | 20 |
Nauka gry (100) | 26 |
Poradnik sędziego (96) | 30 |
Prenumerata | 31 |
Rozwiązania kombinacji | 31 |
Kombinacje | 32 |
Od redakcji
Bohaterem lutego 2012 roku był bezsprzecznie Mateusz Bartel. Wygrał niezwykle silny open Aerofłotu, a następnie, po raz czwarty, zdobył tytuł mistrza kraju. Wszelkie dywagacje na temat zmęczenia zawodników, można odłożyć ad acta, kiedy weźmiemy pod uwagę, że Mateusz, podobnie jak Bartosz Soćko, rozegrał 27 partii pod rząd. Na przełomie stycznia i lutego obaj nasi arcymistrzowie uczestniczyli jeszcze w turnieju Moskwa open. Okazuje się, że dobre wyniki łatwo odbudowują siły fizyczne, a na zmęczenie grą narzekają zwykle słabi szachiści.
Turniej Aerofłotu wyróżnia się nie tym, że akurat grają najsilniejsi gracze świata, chociaż było tam kilku liczących się w czołówce światowej szachistów, ale przede wszystkim brakiem słabych graczy. Najsłabsi mają ranking 2550, chociaż naturalnie są wyjątki, bo organizatorzy zgadzają się na start czołowych szachistek i wybitnych młodych szachistów z nieco mniejszym rankingiem. Niemniej jednak wywalczenie każdego punktu jest niezwykle trudne i do pierwszego miejsca wystarczał wynik 6,5 p., czyli „cztery plusy“. Ciekawym pomysłem Aleksandra Bacha, inicjatora i organizatora jedenastu openów jest preferencja czarnego koloru, co w tym przypadku okazało się korzystne dla naszego zawodnika, który grał 5 partii czarnymi. Dobrze zaprezentował się też Bartosz Soćko, kończąc turniej na jednym plusie, natomiast intensywne zajmowanie się teorią nie służy grze Grzegorza Gajewskiego.
Mistrzostwa Polski grane systemem szwajcarskim zgromadziły wszystkich naszych najlepszych szachistów oraz kilku zdolnych młodych graczy, którzy zresztą w tym towarzystwie nie mieli nic do powiedzenia. Nastąpiło wyraźne rozwarstwienie. Młodzież, łącznie z Dariuszem Świerczem, potrafiła wygrać zaledwie jedną partie z pierwszą dziesiątką, a żadnej z pierwszą szóstką, przegrywając ponad 20 partii. Cóż, pozostało nam w kraju zaledwie 5-6 szachistów. Brak jakichkolwiek eliminacji zaczyna „procentować“! Bez pracy nie ma kołaczy. Start w finale otrzymuje się w gruncie rzeczy za „piękne oczy“. Nawet nie ma wymaganego limitu partii, na podstawie którego uznaje się aktualne punkty rankingowe. Co oznacza, że wystarczy „trzymać“ niezły ranking, nie grając!
Iweta Rajlich po raz siódmy stanęła na najwyższym podium MP i to bez wątpienia jest pięknym osiągnięciem, niezależnie od absencji największej rywalki Moniki Soćko. Doskonale wypadła Joanna Majdan Gajewska, ale prawdę mówiąc do dzielenia I miejsca wystarczył bardzo skromny rezultat 6 p. z 9 partii. Poważny zawód sprawiła Karina Szczepkowska-Horowska, która w ostatnich miesiącach miała sporo sukcesów. Nie błyszczała też Jolanta Zawadzka i słaba forma obu zawodniczek została potwierdzona na ME kobiet, gdzie nasze reprezentantki uzyskały najgorsze wyniki w historii występów naszych pań w mistrzostwach Europy.
Przed dwoma dniami otrzymałem od Marka Skrzypczaka fotografie z XXII Mistrzostw Zelowa. Przy ich przeglądaniu natrafiłem na zawodniczkę, której twarz wydała mi się znajoma. W pierwszym momencie nie mogłem sobie skojarzyć, skąd znam tę osobę?
Po kilku minutach wykrzyknąłem: „Przecież to jest Grażyna”! Natychmiast sprawdzilem w Internecie, czy w tej imprezie startowała właśnie ta osoba, o której myślałem. „Tak, to ona”! Już nie miałem wątpliwości, że na zdjęciu widzę Grażynę Szmacińską, kiedyś czołową szachistkę Polski. Ostatni raz widzieliśmy się przeszło 30 lat temu. Oboje wizualnie od tego czasu mocno się zmieniliśmy. Przypuszczam, że gdyby Grażyna mnie teraz zobaczyła, to też by mnie nie poznała. Takie jest życie!
Grażynę Szmacińską poznałem na mistrzostwach Polski juniorek w Wiśle w sierpniu 1970 roku. Byłem tam trenerem Hani Jagodzińskiej. Grażyna wywalczyła pierwsze miejsce. Drugą była Sylwia Grzegorzek, moja przyszła żona. Grażyna związała potem na wiele lat swe życie z królewską grą, natomiast Sylwia grała sporadycznie w rozgrywkach drużynowych. Po urodzeniu córki Agaty praktycznie przestała zajmować się szachami.
Grażynę spotykałem bardzo często na różnych turniejach. Częściej w latach 1978-1981, kiedy byłem trenerem kadry Polskiego Związku Szachowego. Grażyna była w drużynie, która na olimpiadzie szachowej na Malcie w 1980 roku – pod moim kierownictwem – zdobyła brązowy medal.
Na wycieczce w czasie zgrupowania kadry kobiet i juniorek w Zakopanem (15-30 czerwca 1979 roku). Od lewej strony: Szmacińska, Pinkas (trener), Konikowski (trener). Drugi rząd: H.Jagodzińska, Sosnowska, Brustman. Trzeci rząd: Maziarka, Grabczyńska i Czajka (kierownik zgrupowania).
W kwietniowym numerze zostały omówione turnieje: Aerofłot, Memoriał Petrowa w Jurmali, rundy 13-15 bundesligi i inne imprezy krajowe. Nas zainteresuje ciekawy artykuł o Rubinsteinie i polskich szachistach. Oprócz tego jest wiele komentowanych partii, fotografii i innych materiałów. Został też opublikowany mój artykuł o obronie polskiej po posunięciach 1.Sf3 b5!? (A04).
W tekście Szachy bez dekoltów i mini z 22 marca była mowa o ubiorach zawodniczek i zawodników w czasie imprez szachowych. Podobne dyskusje trwają już od lat. Były kiedyś propozycje, aby stosowano stroje sportowe, podobnie jak to jest w innych dyscyplinach. Niewykluczone, że byłoby to rozsądne rozwiązanie!
W Niemczech w rozgrywkach ligowych stosowane są często stroje klubowe lub zafundowane przez sponsorów. Przez jakiś czas znany producent piwa w Dortmundzie „Ritter FIRST” wspierał finansowo mój klub. W zamian byliśmy zobowiązani w trakcie spotkań ligowych nosić swetry lub koszulki z nazwą browaru.
Z kolegą klubowym w trakcie meczu ligowego
Rozgrywki ligowe