maj
02

Gość napisał: Komentatorzy niech piszą co chcą, ale naszych wyczynowych szachów nic nie uratuje w najbliższej przyszłości.

Zostało kilku graczy, juniorów i juniorek też już nie ma itd.

/////////////////////////////////////

Emaile podobnej treści otrzymuję często. Obecna sytuacja w polskich szachach nie jest obiecująca. Jest to wynik działalności władz Polskiego Związku Szachowego ostatnich lat.

W kategorii seniorów mamy praktycznie tylko Radosława Wojtaszka, który posiada jeszcze wysoki ranking, choć jego wyniki w imprezach kołowych nie napawają nas wielkim optymizmem. Pokazał to ostatni turniej w Shamkirze.

Na majowej liście rankingowej FIDE w pierwszej setce mamy tylko jednego zawodnika.

Nasze zawodniczki nie liczą się w szachach światowych w konkurencji indywidualnej. Mistrzyni Polski Monika Soćko jest zbyt słaba, aby ją zapraszano na renomowane turnieje międzynarodowe. W pojedyńczych partiach potrafi wprawdzie pokonać mistrzynię świata, ale to jest wszystko.

Nie widać odpowiedniego narybku. Największy talent w szachach kobiecych ostatnich lat Iweta Rajlich została bezpowrotnie zmarnowana przez szkoleniowców PZSzach. Sytuacja jest poważna!

Żadna Polka nie startowała w ostatnio zakończonych mistrzostwach świata w grze szybkiej i błyskawicznej, ponieważ Polski Związek Szachowy nie miał na to środków finansowych.

Może nasze humory poprawią się w trakcie najbliższej olimpiady szachowej w Norwegii. W konkurencji drużynowej nasze panie są w stanie sprawić miłe niespodzianki!

Wśród juniorów jest tylko Jan Krzysztof Duda, który jest naszą jedyną nadzieją. Inni zawodnicy odstali daleko i nie czynią większych postępów szkoleniowych i sportowych.

Trudna sytuacja jest w kategorii juniorek, którym jest daleko do czołówki światowej.

Tymczasem są optymiści w Polsce twierdzący, że nasz system szkoleniowy jest znakomity i mamy świetnych trenerów zatrudnionych w Młodzieżowej Akademii Szachowej. Winna jest tylko nasza młodzież, która jest mało ambitna i dlatego nie czyni większych postępów sportowych.

URL Trackback

Trackback - notka

Komentarzy: 10

  • Krzysztof Kledzik

    Tych kilku graczy (kobiety i mężczyźni) niewątpliwie są silnymi zawodnikami, ale tylko klasy krajowej. Radek Wojtaszek jest najlepszy w Polsce, ale kilka lat temu zatrzymał się na niewidocznej, lecz twardej ścianie. Przez nią nie może przebić się do zaplecza czołówki światowej. Te powtarzające się „50% punktów w grupie B” jest jak fatum i przekleństwo. Oczywiście można dyskutować czy powody tej niemocy są natury czysto szachowej, czy psychologicznej. Jakie by nie były, to widać że ani Radek ani jego trenerzy ani oficjele ze związku nie mają pomysłu (lub możliwości) aby przełamać ścianę.
    Nasze panie liczą się tylko w konkurencjach drużynowych, dlatego niektóre osoby tworzą nieprawdziwe teorie jakoby nasze szachy kobiece były bardzo silne. Drużynowo tak, ale szachy są przede wszystkim sportem indywidualnym, i szachiści są oceniani na podstawie ich indywidualnych osiągnięć. Organizatorów wysokiej klasy turniejów nie interesuje to, czy dana zawodniczka osiągnęła coś ze swoją drużyną, dla nich liczą się wyniki indywidualne oraz indywidualna siła gry.
    Sprawa pani Iwety jest dla mnie zadziwiająca, tym bardziej że osoby które miały wpływ na przebieg jej kariery szachowej, obecnie „spijają śmietankę” w postaci nagród Hetmanów. Niepojęte.
    Brak silnych juniorów obrazuje krach koncepcji Młodzieżowej Akademii Szachowej, która kształci dzieci bez większego celu. Oczywiście mam na myśli dalekosiężne cele, jakimi są szachy zawodowe i wyłonienie z juniorów kolejnego pokolenia kadry narodowej. Co z tego że w regulaminie MASz zapisano takie czy inne cele, skoro widać że idea formowania narybku kadry narodowej po prostu nie działa. Tego nie da się sformalizować za pomocą punktów w regulaminie MASz. Wszyscy nasi zdolni juniorzy uciekli od szachów. Wybrali różne drogi życiowe, tylko nie szachy zawodowe i reprezentowanie kraju poprzez uczestnictwo w kadrze narodowej. Gdzie zatem jest realizacja celów MASz? Pozytywnym wyjątkiem wśród juniorów jest JK Duda, w którym wszyscy pokładają wielkie nadzieje. Ale to jest tylko jeden junior. Efektywność kształcenia juniorów i polityki prosportowej związku pozwoliła jedynie na wykreowanie jednego zdolnego juniora w ostatnich latach?! No tak, był jeszcze Darek Świercz, źle „ustawiony” szachowo, którego nie wykierowano na bardzo dobrego szachistę seniora. Darek porzucił szachy i poszedł na studia. Grozi mu i nam niezbyt optymistyczny scenariusz, iż po ich skończeniu (kilka lat przerwy w treningu szachowym) Darek podzieli miejsce wśród przeciętnych szachistów bez większych perspektyw. Obym się mylił – czas zweryfikuje to co tu napisałem. Może zdarzy się kolejny „cud nad Wisłą” i Darek osiągnie jakieś znaczące sukcesy na świecie. Oczywiście nie mam tu na myśli jakiegoś pojedynczego punktu wyrwanego Nakamurze, lecz systematycznie wypracowywaną, coraz wyższą pozycję i coraz wspanialsze wygrane. Choć prawdę mówiąc, bardziej wierzę że uda się to JK Dudzie. Tego mu życzę.

  • amator

    Bardzo trafna analiza. Niestety, tak rzeczywiście jest.

    Tymczasem, na stronie Pzszach wciąż nie ma analizy występu Radka w Azerbejdżanie. Jest za to stwierdzenie, że Radek rozegrał świetny środek turnieju i dwie efektowne partie. Przeciwko takiej ocenie zaprotestował nawet Krzysztof Jopek (!), który obiektywnie ocenił rezultat Wojtaszka:

    „Występu Polaka nie ma sensu oceniać patrząc na te lepsze partie, bo kilka zagrał naprawdę fajnych. Zawsze liczy się całość turnieju, a miejsce w tabeli końcowej określa, jaki był występ danego sportowca.”

  • szachista

    Zgadzam się także z tą trafną oceną sytuacji w polskich szachach, które legły w gruzach.

  • Mat

    Dopóki to towarzystwo wzajemnej adoracji będzie przy władzy, to nic się nie zmieni w polskich szachach, wręcz przeciwnie, będzie coraz gorzej. Przede wszystkim powinno się odmłodzić kadrę trenerską. „Zasłużonych trenerów” powino się wysłać na emeryturę i zastąpić ją młodymi i ambitnymi szkoleniowcami.

  • Krzysztof Kledzik

    Przy czym należałoby zweryfikować wartości etyczne kadry trenerskiej. Nie powinno dopuszczać się do sytuacji kompromitujących środowisko trenerskie i psujących dobre imię polskich szachów. W treningu szachowym, w tym realizowanym w ramach MASz powinny być przewidziane zajęcia z etyki sportu oraz podstaw savoir vivre. Takie szkolenia warto przeprowadzać i dla juniorów, i co pewien czas dla kadry trenerskiej. Przy czym należałoby zaznaczyć na tych zajęciach, że kultura osobista i etyka sportowca oraz szkoleniowca-trenera nie kończą się przy wyjściu z sali turniejowej, lecz obowiązują w życiu codziennym w każdych sytuacjach.

  • amator

    W ostatnich latach dopuszczono do Akademii kilku młodych trenerów ale chyba po to, by pozorować jakieś zmiany. Dominacja leśnych dziadków i XX-wiecznych metod szkoleniowych jest nadal widoczna.

  • Radko

    Kto ma zrobić ocenę występu Radka? Włodzimierz Schmidt, a może trener kadry Michał Krasenkow? A najlepiej niech to zrobi sam Radek. Na pewno będzie w Macie. Poczekajmy na numer 2.

  • Krystian

    Dokładnie, ci kolesie pojechali do Budvy na wczasy, żeby się najeść, wyspać i odstresować na koszt podatników. Dalej pracują z młodzieżą, bo na układy nie ma rady. No i jak można łudzić się nadzieją, że będzie lepiej.

  • raj777

    „Zacznijmy od uwagi, że już samo obiegowe użycie pojęcia układu w potocznej polszczyźnie sytuuje nasze analizy w kontekście sytuacji przemagających – np. „na układy nie ma rady”. Ta często powtarzana fraza dobrze oddaje jeden z ważnych wymiarów społecznego, dla wielu biznesmenów aż nazbyt codziennego, rozumienia, czy raczej od-czuwania (na własnej skórze) zjawiska układu: bezradność w obliczu przeszkód, których zasięg i charakter z trudem daje się określić…” [Andrzej Zybertowicz, „Przemoc „układu” – na przykładzie sieci biznesowej Zygmunta Solorza”]

    Tutaj rzecz jasna chodzi o użycie tej frazy przez p. Krystiana w kontekście PZSZach.

    Zybertowicz w innym miejscu mówił o tej frazie tak:

    „Obecna władza objęła instrumentarium rządzenia, które przez lata nie było używane do zwalczania patologii wcale albo na pół gwizdka – instytucje skorodowane, częściowo skorumpowane i bez wiary w zwycięstwo z najpoważniejszymi schorzeniami. „Na układy nie ma rady” – ta formuła powszechna od czasów PRL, była elementem mentalności sporej części policjantów, prokuratorów i funkcjonariuszy tajnych służb.”

    http://fakty.interia.pl/tylko-u-nas/news-kulisy-iv-rzeczpospolitej,nId,829339,nPack,3

    Zybertowiczowi chodzi w tej wypowiedzi („obecna władza”) o PiS. Wielu osobom w Polsce wydawało się, że WSI jest nie do ruszenia, ale jednak w 2007 roku powstał „Raport…” I co? I WSI już nie ma; no, może jedynie niektórzy generałowie udzielają się w mediach jako eksperci od UFO…
    Nie sądzę, aby PZSZach był tak wpływową instytucją jak WSI, a więc z ewentualnie istniejącymi tam patologiami i anomaliami jak najbardziej można skutecznie walczyć.
    Na układy jest więc rada, nawet na układy(interesów?) w PZSZach.

  • szachista

    Krystian przypomniał ważny problem, który był wielokrotnie dyskutowany na blogu. Nie może być wielkiego postępu bez wypróbowywania różnych metod treningowych oraz wykorzystania wiedzy różnych trenerów. To zawężenie się do tylko kilku szkoleniowców prowadzi do tego, co widzimy. Przeciętność!

Dodaj komentarz

Musisz sięzalogować aby móc komentować.

  • Szukaj:
  • Nadchodzące wydarzenia

  • Odnośniki

  • Skąd przychodzą

    Free counters! Licznik działa od 29.02.2012
  • Ranking FIDE na żywo

  • Codzienne zadania

    Play Computer
  • Zaprenumeruj ten blog przez e-mail

    Wprowadź swój adres email aby zaprenumerować ten blog i otrzymywać powiadomienia o nowych wpisach przez email.

%d bloggers like this: