Robert Hübner is the best German #chess player since Emanuel Lasker. At the height of his career, the grandmaster from Cologne was ranked third in the world.
The multiple World Championship candidate turned 75 years old.
A tribute by Hartmut Metz: https://t.co/dNYT6mrH4s pic.twitter.com/LTCamVu7KZ
— ChessBase (@ChessBase) November 7, 2023
Wijk aan Zee, 14th January 1975. West German grandmaster Robert Hübner is pictured in play v. Walter Browne (USA) in the opening round of the Hoogovens tournament.
World #3 in 1980, he was a four-time Candidate for the World Championship.
(?: https://t.co/djJ1PufDtO.) #chess pic.twitter.com/9MSmEJD2NQ— Douglas Griffin (@dgriffinchess) September 6, 2022
???? pic.twitter.com/SgaHr1i6O5
— Chess.com (@chesscom) January 26, 2024
Doświadczenia z mojej trzykrotnej działalności w sesjach Akademii Szachowej PZSZach opisałem w różnych krajowych publikacjach. Z tego względu tylko w skrócie ją przypomnę, dlatego że otrzymuję od czasu do czasu różne pytania w tej kwestii od Internautów.
Zanim przejdę do tego problemu, przypominam – w ogólnych zarysach – zadania każdego trenera szachowego.
//////////////////////////////////////
Trener – ma jasne zadania: doprowadzić zawodników do wysokiej klasy sportowej. Powinien się też sam systematycznie szkolić i zdobywać nowe doświadczenia w swej pracy. Powinien wprowadzać ciągle jakieś ulepszenia w działalności trenerskiej, aby jego podopieczni podnosili swe kwalifikacje sportowe i osiągali sukcesy. Powinien być kreatywny w swym działaniu! Trener, który ma zawężone metody szkoleniowe do kilku stereotypowych czynności, nie może być przedstawiany młodzieży jako ideał szkoleniowca. Tak samo odnosi się to do trenera, który sam się nie szkoli, nie unowocześnia własnego warsztatu pracy i nie publikuje owoców swych doświadczeń w prasie fachowej.
Teoria rozpowszechniona przez pewne osoby w Polsce, że najlepszym trenerem to aktywny arcymistrz z wysokim rankingiem jest po prostu pozbawiona wszelkiej logiki! Wiadomo, że czynny zawodnik nie ma czasu na podwyższanie swej ogólnej wiedzy szachowej. Na przeszkodzie stoi aktywna gra turniejowa i tym samym ograniczenie swej wiedzy do poznawania tych wariantów debiutowych, które sam gra. Dlatego trener-zawodnik przekazuje swym podopiecznym tylko te systemy, które znalazły się w jego własnym repertuarze debiutowym. Nie interesuje go fakt, czy to odpowiada stylowi gry jego podopiecznych. On nie ma czasu na poznawanie nowych otwarć i nowych pozycji. Łączenie roli czynnego zawodnika z pracą trenerską jest w obecnych czasach wręcz niemożliwe. Takiego „trenera” interesuje przede wszystkim kasa!
Przypominam o paradoksach sprzed wielu lat, kiedy to połowa Polski grała obronę francuską. W ten sposób ograniczono m.in. rozwój twórczy Iwety Radziewicz. Wielu zagranicznych obserwatorów talentu tej zawodniczki słusznie oceniało, że powinna grać czarnymi obronę sycylijską, bo to pasuje do jej dynamicznego stylu gry. Ale tego problemu nie zauważyli krajowi szkoleniowcy, często aktywni zawodnicy. W ten sposób zmarnowano niezwykły talent tej szachistki!
Trener z prawdziwego zdarzenia, który nie myśli o karierze zawodnika, ma tymczasem wszechstronną wiedzę. Zmusza go to tego sytuacja. Pracując z wieloma zawodnikami o różnych charakterach i stylu gry jest zmuszony do ciągłej nauki, permanentnego poznawania ogólnej wiedzy i wprowadzania nowych metod szkoleniowych. Oczywiście tak czynią ambitni trenerzy. Wykluczam tych, co pracę szkoleniową traktują przede wszystkim w celach zarobkowych.
Trener jest osobą nie tylko odpowiadającą za przebieg szkolenia oraz za wszystko to, co jest z nim związane. Musi mieć praktycznie oczy naokoło głowy oraz być dobrym obserwatorem, prowadzić ciekawie zajęcia i tym samym motywować swych podopiecznych do dalszych treningów oraz pracy samoszkoleniowej.
Podstawową rolą trenera jest zatem pokierowanie swych uczniów w taki sposób, by nie stracili zainteresowania problemami naszej dyscypliny, aby zdobywanie wiedzy sprawiało im przyjemność i radość. Szkoleniowiec powinien nauczyć też swych podopiecznych kreatywnego myślenia, co w szachach jest bardzo ważne.
Trener może mieć inne podejście do kwestii szkolenia niż inni, ale swoje racje powinien uzasadniać na bazie konstruktywnej dyskusji. Wyklucza się wszelkie dysputy w sposób niegodny i odbiegający od przyjętych form w środowisku, które wymaga dużej klasy.
Jesteśmy przedstawicielami rodzaju sportu o wielkich walorach intelektualnych i ludzie z tym związani powinni wykazywać się dużą kulturą osobistą!
cdn
Wyświetl ten post na Instagramie
Jerzy Konikowski: „Jedną z moich pierwszych książek szachowych była praca Władysława Litmanowicza „III Międzynarodowy Turniej Szachowy – Sopot 1951”.
Nie ukrywam, że to była dla mnie bardzo ciekawa lektura i przestudiowanie komentowanych partii podniosło moją wiedzę o grze w szachy. W turnieju barwy Polski bronili: Kazimierz Makarczyk, Wiktor Balcarek, Edward Arłamowski, Kazimierz Plater, Bogdan Śliwa, Jan Gadaliński i Tadeusz Ciejka”.
Szachy te zostały podarowane przez Emila Fieldorfa w prezencie imieninowym jego ojcu Andrzejowi. Szachownica składa się z dwóch skrzynek z dwoma szufladkami na pionki i figurki. Wykonana z drewna brzozowego, pola szachownicy wyklejane barwioną słomką. W skład zestawu wchodzi 16 figur i 16 pionków, po osiem w kolorze czarnym i białym. Wykonane z gipsu i kitu okiennego, ręcznie malowane. Dokładna data powstania nie jest znana, pochodzą prawdopodobnie z ZSRS. Wg informacji darczyńcy, E. Fieldorf kupił je i podarował ojcu „pod koniec okupacji niemieckiej”, a w Krakowie był ostatni raz w połowie stycznia 1945.
Źródło podane nam przez Jerzego Słomczyńskiego.
Dziękujemy!













