W dodatku „Trójmiasto” do wydania „Gazety Wyborczej” z dnia 11 grudnia 2012 roku zamieszczono artykuł o małej frekwencji kibiców na meczach rozgrywanych w nowo wybudowanej, gdańskiej PGE Arenie. Analizowano przyczynę takiego stanu rzeczy, przy czym w poniżej zaprezentowanym komentarzu redaktora Michała Jamroża wskazano, że głównie jest nią słaby poziom gry drużyny Lechii Gdańsk. W naszym kraju piłka nożna jest na piedestale sportowym, a pomimo to redaktor Jamroż nie zawahał się nazwać problemu po imieniu, wytykając niski poziom sportowy rozgrywek, złą postawę zawodników Lechii oraz sugerując trenerowi aby zastanowił się nad swoją drużyną i podjął odpowiednie kroki szkoleniowe. Dlaczego więc można krytycznie wypowiadać się o rozgrywkach ligowych oraz jednej ze sztandarowych drużyn z Pomorza, podczas gdy większość podobnych wypowiedzi pod kątem słabo grających polskich szachistów spotyka się z, delikatnie mówiąc, wrogim przyjęciem? Przecież zarówno wypowiedź redaktora Jamroża jak i artykuły oraz komentarze publikowane na niniejszym blogu mają podobny cel, czyli naświetlenie problemów polskiego sportu, nakłonienie kibiców do przemyśleń, a zawodników oraz ich trenerów do efektywnego działania. Skoro bolączki polskiej piłki nożnej nie są tematem tabu, to i te nurtujące nasze szachy też nie powinny być nietykalne.
Krzysztof Kledzik
Konstruktywna krytyka jest norma dla kazdej normalnej dyscypliny sportu. W szachach jednak dzialacze klepia sie po plecach po sredniej klasy wyniku a o niepowodzeniach nie mowia wcale. To rodzi patologie, bo zamiast zastanowic sie co zrobic, zeby naprawic dscypline to problem zamiata sie pod dywan.
W wolnym kraju uzasadniona krytyka jest przyczynkiem do wprowadzania zmian. Jasne że każdemu jest ciężko przyjmować krytykę bo nikt tego nie lubi. Ale mądry wyciągnie wnioski i wprowadzi zmiany w swoich działaniach.
Na tym blogu juz byly na ten temat komentarze. Tomasz Sielicki nie zna slowo Demokracja i swoboda wypowiedzi. Jest to smutne, ale prawdziwe, iz polskie szachy maja takiego prezesa.