mar
18

W czasach PRL-u mieliśmy tylko jedno pismo szachowe „Szachy“, którego wieloletnim redaktorem naczelnym był Władysław Litmanowicz. Miesięcznik miał przede wszystkim charakter informacyjny. Materiałów szkoleniowych w nim praktycznie nie zamieszczano, a zapotrzebowanie na nie było bardzo duże. Z tego względu „Szachy” nie miały ogólnie pozytywnej oceny wśród krajowych szachistów.

W 1978 roku zostałem trenerem kadry i przy najbliższej okazji zaproponowałem szefowi pisma serię artykułów szkoleniowych dla młodzieży w tym z teorii debiutów. Moja idea została kategorycznie odrzucona. Władysław Litmanowicz chętnie zamieszczał moje sprawozdania z imprez, komentowane partie i kombinacje, lecz innymi materiałami nie był zainteresowany.

Dlatego rozpocząłem publikację:

Link 1
Link 2

Wcześniej zamieszczałem artykuły w małych wydaniach:

Link 1
Link 2
Link 3

W takiej formie starano się w tamtych czasach  uzupełniać brak fachowej literatury.

Wszystko zmieniło się po uzyskaniu przez Polskę wolności. Aktywną działalność rozpoczęły różne wydawnictwa i nowe pisma szachowe. Obecnie sytuacja się ustabilizowała: mamy główne wydawnictwo „Penelopa” oraz dwa samodzielne i demokratyczne pisma „Magazyn Szachista” oraz  „Panorama Szachowa”. Jest też wydawnictwo resortowe „Mat”, które jest finansowe przez Polski Związek Szachowy i reprezentujące jego interesy.

W grudniu minionego roku otrzymałem email od Sebastiana Gamrota. Załączył swój artykuł o gambicie Allgaiera (1.e4 e5 2.f4 exf4 3.Sf3 g5 4.h4 g4 5.Sg5!?) z prośbą o jego oceną. Jednocześnie poinformował mnie, że wysłał go wcześniej do redakcji MAT-a i otrzymał odmowę. Okazało się, że pismo związkowe nie jest zainteresowane wspieraniem młodych autorów i ich twórczości dotyczącej teorii debiutów.

Po przejrzeniu artykułu stwierdziłem, że jest opracowany fachowo i że powinien ujrzeć światło dzienne. Natychmiast skontaktowałem się z zastępcą redaktora naczelnego „Panoramy Szachowej” Dariuszem Gronkowskim i wyraziłem swoją opinię na ten temat.

Ostatecznie artykuł Sebastiana Gamrota ukazał się w grudniowym wydaniu „Panoramy Szachowej”. Bardzo dobrze, że mamy pismo w kraju, które bardzo rozsądnie podchodzi do problematyki teorii otwarć i jest gotowe dać szanse młodym twórcom. Z drugiej strony trzeba podkreślić złą wolę redaktorów „MAT-a”, którym zabrakło zdrowego rozsądku!

Faza debiutowa jest słabością wielu polskich zawodników i dlatego powinno się ją w sposób szczególny popularyzować.

Kilka słów o autorze opracowania „Gambit Allgaiera”: Posiada III kategorię i jako kleryk uczestniczył w 2012 roku w turnieju „Szachowych Mistrzostw Polski Duchowieństwa” w Łomży. Zajął wtedy 4 miejsce uzyskując od razu III kategorię (z bk 1000).

Partie:

link 1
link 2
link 3. 

URL Trackback

Trackback - notka

Komentarzy: 24

  • Krzysztof Kledzik

    Czasopismo MAT jest „Trybuną Szachistów” albo „Trybuną PZSzach-u”. Dlatego nie spodziewam się po nim ani obiektywizmu w ocenie polskich realiów szachowych (w tym oceny polityki sportowej związku, oceny występów naszych reprezentantów, itd.) ani otwartości na wszelkie nowinki (np. materiały szkoleniowe) będące dziełem osób spoza wąskiego grona sympatyków Polskiego Związku Szachowego.
    Domyślam się, że dobór artykułów zamieszanych w czasopiśmie MAT, a także ich treść, jest dobierana i kontrolowana przez związkowych decydentów za pomocą odpowiedniego „klucza”, pasującego do ogólnej „linii” związku. Dlatego niestety nie dziwi mnie (choć oczywiście martwi) odrzucenie przez redakcję czasopisma związkowego artykułu pana Sebastiana.
    Należy zauważyć ważną rzecz, iż praca ta musi być wartościowa, skoro uzyskała pozytywną opinię Autora niniejszego blogu oraz została zaakceptowana do druku przez redakcję Panoramy Szachowej. Zatem jakie czynniki (czyżby poza merytoryczne?) zadecydowały o odrzuceniu jej przez decydentów z MAT-a?

  • szachista

    Gambit królewski prowadzi do ostrej gry. Lepiej jest propagować nudną grę w stylu Wojtaszka. A może redakcja Mata nie dowierzała analitycznym możliwościom Sebastiana Gamrota? To jest właśnie powód, iż nie kupuję Mata. Wolę Panoramę bo tutaj są artykuły o debiutach.

  • amator

    Panorama działa na wolnym rynku, więc żeby się utrzymać, musi publikować to, co zainteresuje czytelników (np. artykuły o teorii debiutów).

  • Krzysztof Kledzik

    W redakcji MAT-a oraz wśród osób współpracujących jest trochę szachistów którzy powinni móc ocenić jakość analiz dostarczanych przez ich autorów. Ale to są analizy debiutowe, a ta dziedzina jest powszechnie znaną piętą Achillesową naszych arcymistrzów i osób odpowiedzialnych za szkolenie. Może gdyby pan Sebastian podesłał do MAT-a artykuł o końcówkach, to by go zamieścili?
    Oczywiście każdy ma prawo do własnej oceny czasopism szachowych, ale MAT jest czasopismem związkowym, a więc szachowo oraz „politycznie szachowo” zależnym od władz związku, który go finansuje. Dlatego dla mnie nie jest obiektywny i nie jest opiniotwórczy.
    Wydawnictwa niezależne nie tylko publikują to co interesuje czytelników, ale też publikują rzeczy które są ważne dla nowoczesnych szachów.

  • amator

    O to mi chodziło. Panorama musi trzymać wysoki poziom i publikować dobre artykuły, bo inaczej zniknie z rynku. Jak dotąd, utrzymuje się na nim już bardzo długo. Pamiętam pierwsze numery Panoramy, gdzie były tylko partie bez komentarzy. Redaktorem był szachista chyba III kategorii, jeśli mnie pamięć nie myli. Dzisiaj to najlepsze czasopismo szachowe w kraju. Jeśli chodzi o MATa, to nie widać żadnego rozwoju tego czasopisma.

  • Krystian

    Były prezes zrobił Mata pismem związkowym ponieważ na wolnym rynku nie zarabiało na siebie. A i teraz związek musi do niego dokładać prawdopodobnie, jak zwykle dla „dobra polskich szachów”.

  • Piotr Kaim

    Szanowni Panowie,

    Tak się składa, że jestem redaktorem prowadzącym Mata i decyduję o publikacji wszystkich tekstów, które się tam ukazują. To uwaga do tych komentatorów, którzy szukają jakiegoś tajemniczego klucza, o którym decydowaliby równie tajemniczy decydenci, realizujący jeszcze bardziej tajemnicze „interesy”.

    Już po Waszych komentarzach dodatkowo przedyskutowałem sprawę odrzucenia artykułu z samym zainteresowanym – Panem Sebastianem Gamrotem. Opowiem więc po kolei, jak się rzeczy miały. Kiedy dostałem artykuł Pana Sebastiana, dokładnie go przeczytałem i uznałem, że nie mogę go opublikować w Macie. Napisałem więc do autora dość długiego maila, w którym uczciwie wyłożyłem powody tej decyzji. Nie ma sensu go tutaj wklejać w całości; gdyby chciał to zrobić Pan Sebastian – nie widzę najmniejszych przeszkód. Powiem tylko w skrócie, że sposób ujęcia problemu odbiegał od mojego podejścia do szkoleniowych publikacji z zakresu teorii debiutów.

    Na zakończenie dodałem uwagę, która brzmiała następująco: „(…) w Pana artykule widać erudycję i duży nakład pracy. Wydaje mi się, że miałby Pan szanse na publikację w < >, która ma trochę inne kryteria doboru tekstów”. Jak napisał mi sam zainteresowany, dowodzi to, że po mojej stronie nie było złej woli.

    Efekt był pozytywny: Pan Sebastian zwrócił się do Pana Jerzego – którego znał jako współpracownika „Panoramy” – i dzięki temu artykuł został opublikowany w Panoramie. Panie Jerzy, wszyscy powinni być zadowoleni; nie ma powodu do wzajemnych zarzutów.

    Fakt, że ostatnio nie było u nas publikacji stricte debiutowych, nie jest wyrazem lekceważenia tej problematyki. Przeciwnie – brak stałej rubryki debiutowej to krwawiąca rana, którą staram się zaszyć. Mam przy tym dość szczegółowe kryteria, a znalezienie materiałów, które je spełniają, nie jest łatwe. Niemniej pierwsze efekty znajdziecie w numerze 1/2014 (w przyszłym tygodniu będzie w Empikach), gdzie zamieściliśmy duży artykuł debiutowy am. Adriana Michalczyszyna.

    Nie ma sensu tworzyć atmosfery wrogości między Matem i Panoramą. W przeszłości w Panoramie publikował zarówno Mateusz Bartel, jak i ja. Nie mówiąc o prezesach PZSzach – byłym (Tomasz Sielicki) i obecnym (Tomasz Delega). Nie mam pod ręką ostatniego numeru, ale zdaje się, że nadal jestem wymieniony w stopce Panoramy jako jej stały współpracownik i nie mam nic przeciwko temu. Inna sprawa, że nie mam czasu na redagowanie jednego czasopisma i pisanie w drugim. Dlatego traktuję tę wzmiankę jako sympatyczną pamiątkę po dawnych publikacjach w Panoramie.

    Nie ma co ukrywać, że oba magazyny funkcjonują na tym samym rynku i są dla siebie konkurencją. Dlatego nie reklamujemy Panoramy na łamach Mata. Ale kiedy tylko możemy, staramy się informować o innych przedsięwzięciach jej wydawcy, czyli wydawnictwa Penelopa. Dlatego sam ubłagałem mojego bliskiego kolegę Tomasza Olenderka, żeby napisał dla nas recenzję książki „Mistrz Przepiórka”. Bo wiedziałem, że Tomasz wyrażał się o niej bardzo pozytywnie. Nawiasem pisząc, Pan Jerzy był jej współautorem. W recenzji było trochę merytorycznej krytyki, ale całość była wręcz entuzjastyczna. Książka została uznana za najlepsze polskie opracowanie szachowe ostatnich lat.

    Krótko pisząc, życzę sukcesów Panu Jerzemu i Panoramie (a także „Magazynowi Szachista”!), ale politykę redakcyjną Mata prowadzę sam. Na pewno nie jest ona idealna, ale nie ma w niej cienia złej woli.

    Najlepsze pozdrowienia,
    Piotr Kaim

  • Piotr Kaim

    Przepraszam, coś mi ucięło dwa kluczowe słowa ze zdania, jakie skierowałem do Pana Sebastiana. Zdanie brzmiało:
    „(…) w Pana artykule widać erudycję i duży nakład pracy. Wydaje mi się, że miałby Pan szanse na publikację w Panoramie Szachowej, która ma trochę inne kryteria doboru tekstów”

  • Piotr Kaim

    Mam jeszcze jedną uwagę do Pana Jerzego. W pana wpisach przewija się rzekomy cytat z am. Michała Krasenkowa, który miał paść w wywiadzie-recenzji, jaki sam przeprowadziłem z arcymistrzem. Wywiad dotyczył Podręcznika końcówek Marka Dworeckiego. W Pana wersji cytat brzmi następująco: „Michał Krasenkow – trener kadry Polskiego Związku Szachowego (Pismo MAT 4-2013): Kładzenie nacisku na pracę nad debiutami jest śmiesznym podejściem.”

    Chciałbym zaznaczyć, że arcymistrz nic takiego nie powiedział. Oto fragment wywiadu, do którego – jak sądzę – pije powyższy (mocno zmodyfikowany) cytat:

    Michał Krasenkow: „Jest taka teoria, że studiowanie końcówek teoretycznych jest nieopłacalne, bo – statystycznie rzecz biorąc – rzadko mamy z nimi do czynienia w praktycznych partiach. Mówi się zatem, że lepiej pracować nad debiutami. Moim zdaniem ta teoria jest trochę śmieszna, ale czasem można się z nią zetknąć.”

    Piotr Kaim: „Jak się zdaje, potwierdzeniem tej teorii są wypowiedzi wybitnych arcymistrzów. Mówią oni, że w swojej pracy kładą nacisk przede wszystkim na debiuty.”

    Michał Krasenkow: „Problem polega na tym, że teoria debiutów rozrosła się w sposób niesamowity. Wobec tego – żeby nie wpaść w tarapaty w początkowej fazie partii – trzeba nad debiutami dużo pracować, dużo analizować, a także przypominać sobie własne analizy. Musimy jednak pamiętać, że są to potrzeby graczy ze światowej czołówki. To nie są problemy, z którymi styka się zwykły gracz z pierwszą kategorią czy kandydat na mistrza. Swoją drogą gracze czołówki mogą się poświęcić szlifowaniu debiutów, bo wiedzę końcówkową posiedli wcześniej – zanim do tej czołówki dotarli…”

    Krótko pisząc, arcymistrz nie namawia nikogo do lekceważenia debiutów. Skrytykował jedynie teorię, wedle której szachista powinien studiować debiuty PRZY JEDNOCZESNYM lekceważeniu końcówek. Jestem żywym dowodem na to, że ta teoria jest chybiona, bo jako junior studiowałem prawie wyłącznie debiuty i dlatego nigdy na serio nie przekroczyłem poziomu 2300.

    Widziałem też u Pana wpisy sugerujące, że arcymistrz Krasenkow – przez rekomendowanie Podręcznika końcówek – wprowadza „dezorientację”. Jak dobrze wiemy sam Pan napisał niejedną książkę o końcówkach, więc – idąc tym tropem – dołożył się Pan do tej „dezorientacji” bardzo solidnie. Sam rekomendowałem pewnemu juniorowi książkę „Sprawdź się w końcówkach pionowych”. Uważam, że po jej przestudiowaniu junior ten będzie lepszym szachistą.

    Najlepsze pozdrowienia,
    PK

  • Krzysztof Kledzik

    O ile pierwsza część wypowiedzi Piotra Kaima jest wyważona i przemyślana, tak druga (według mnie) dowodzi niezrozumienia zagadnienia problemu nauki debiutów i końcówek (a także ich wzajemnych proporcji, oraz tego kto z jaką kategorią ma się ich uczyć) przez pana PK.
    Dziwne jest to, bo problem ten był wielokrotnie tłumaczony i dyskutowany na tutejszym blogu. Nie wiem czy warto przytaczać teraz konkretne linki do odpowiednich wpisów, ale warto zwrócić uwagę na te (oraz właściwe komentarze), w których była mowa o zrównoważonej nauce szachów z uwzględnieniem wszystkich faz gry, bez pomijania żadnej z nich. A więc oczywiście chodzi o naukę i debiutów, i gry środkowej, i końcówek. W zagadnieniu debiutów mamy jeszcze pewien szczególny aspekt dodatkowy, określony przeze mnie tutaj jako „Pole position”.
    Obawiam się, że Piotr Kaim wypaczył sens wypowiedzi am Krasenkowa i przez to też sens swojej. Nikt na tym blogu nie lekceważy znaczenia końcówek, co więcej, zawsze podkreślaliśmy ich wagę zarówno w procesie nauki szachów, jak i w zagadnieniach gry praktycznej. Dlatego pan Jerzy rekomenduje także tą fazę gry jako niezbędną dla każdego szachisty, na wszystkich stopniach zaawansowania.

  • Piotr Kaim

    Chciałbym zauważyć, że ja wypowiedź am. Krasenkowa – po prostu – zacytowałem. Trudno więc o „wypaczenie”.

  • Krzysztof Kledzik

    Niezupełnie. Pod koniec swojego komentarza, tam gdzie użył Pan dużych liter, dokonał Pan interpretacji wypowiedzi am. Krasenkowa, błędnie twierdząc, że chodzi o lekceważenie końcówek, co nigdy nie miało miejsca.

  • Piotr Kaim

    Fakt, dokonałem interpretacji. Ale wcześniej zamieściłem cytat. Moim zdaniem interpretacja jest zgodna z cytatem. Ale najważniejsze: cytat jest wierny – w przeciwieństwie do Państwa cytatu, który był „niewierny”. Powinien być mi Pan wdzięczny za korektę.

  • Krzysztof Kledzik

    Pana interpretacja sugeruje rzeczy, które nie miały miejsca. Nie jesteśmy „antykońcówkowi”, a wręcz przeciwnie, zawsze podkreślamy ich niebagatelne znaczenie. Błędna interpretacja słów am Krasenkowa stawia nas w fałszywym świetle. Propagujemy tu zrównoważoną naukę szachów, z uwzględnieniem wszystkich faz gry, przy czym podkreślamy rolę fazy debiutowej. Nie ma sensu abym od początku to wyjaśniał, bo było to już robione wielokrotnie na tym blogu

  • Krystian

    Michał Krasenkow: „Problem polega na tym, że teoria debiutów rozrosła się w sposób niesamowity. Wobec tego – żeby nie wpaść w tarapaty w początkowej fazie partii – trzeba nad debiutami dużo pracować, dużo analizować, a także przypominać sobie własne analizy. Musimy jednak pamiętać, że są to potrzeby graczy ze światowej czołówki. To nie są problemy, z którymi styka się zwykły gracz z pierwszą kategorią czy kandydat na mistrza. Swoją drogą gracze czołówki mogą się poświęcić szlifowaniu debiutów, bo wiedzę końcówkową posiedli wcześniej – zanim do tej czołówki dotarli…”

    —————-

    Z tej wypowiedzi Krasenkowa jasno wynika, że poleca uczenie debiutów tylko graczom ze światowej czołówki. Problem studiowania debiutów nie dotyczy zawodników z pierwszą kategorią i kandydatów na mistrza. Piotr Kaim twierdzi, że sam na swoim przykładzie nie doszedł do czołówki krajowej ucząc się debiutów. Może Piotr Kaim bez zrozumienia uczył się tych debiutów a może po prostu brakowało mu talentu szachowego, bo talent też jest bardzo ważny w osiągnięciu sukcesu.

  • Piotr Kaim

    Panie Krzysztofie, am. Krasenkow nic o Was nie mówił. Powiedział jedynie o „pewnej teorii”, która mówi: nauka końcówek teoretycznych jest niepotrzebna, lepiej się uczyć debiutów. Skoro Pan się z nią nie utożsamia, to po co kontynuujemy ten spór?

    Panie Krystianie, Pana interpretacja jest chybiona. Am. Krasenkow nie twierdzi, że „Problem studiowania debiutów nie dotyczy zawodników z pierwszą kategorią i kandydatów na mistrza”. Niech Pan sięgnie do cytatu, który sam Pan powołał.

    Problem, o którym mówi am. Krasenkow jest inny: „żeby nie wpaść w tarapaty w początkowej fazie partii – trzeba nad debiutami dużo pracować, dużo analizować, a także przypominać sobie własne analizy.” I ten problem rzeczywiście nie dotyczy graczy z I kategorią czy kandydatów. Bo oni – w przeciwieństwie do czołówki – bardzo rzadko grają z przeciwnikami, którzy są na tyle wymagający, że brak „dużej pracy” nad debiutami automatycznie prowadzi do „tarapatów w początkowej fazie partii”.

    Fakt: mój talent nie jest olśniewający. A jednak wydaje mi się, że to nie brak talentu przeszkodził mi w solidnym, trwałym przekroczeniu bariery 2300. O dotarciu do czołówki nie wspominałem.

    Najlepsze pozdrowienia,
    Piotr Kaim

  • Krystian

    1.Michał Krasenkow: „Problem polega na tym, że teoria debiutów rozrosła się w sposób niesamowity. Wobec tego – żeby nie wpaść w tarapaty w początkowej fazie partii – trzeba nad debiutami dużo pracować, dużo analizować, a także przypominać sobie własne analizy.

    2. Musimy jednak pamiętać, że są to potrzeby graczy ze światowej czołówki. To nie są problemy, z którymi styka się zwykły gracz z pierwszą kategorią czy kandydat na mistrza. Swoją drogą gracze czołówki mogą się poświęcić szlifowaniu debiutów, bo wiedzę końcówkową posiedli wcześniej – zanim do tej czołówki dotarli…”

    ————

    Może Pan bronić wypowiedzi Krasenkowa na swój sposób. Dla mnie to,co powiedział w punkcie drugim jest jasne i oczywiste. Mnie uczono gry w szachy od debiutu a nie od końcówki. I właśnie Pańskie przekonywanie, że moja interpretacja jest chybiona jest arogancją.

  • Krzysztof Kledzik

    Panie Piotrze, w swojej ostatniej wypowiedzi zagmatwał Pan sprawę do końca. Namieszał Pan tak, że trudno się zorientować kto co powiedział i dlaczego. Może zacytuję Pana wypowiedź dotycząca am Krasenkowa:
    „MK: „Problem polega na tym, że teoria debiutów rozrosła się w sposób niesamowity. Wobec tego – żeby nie wpaść w tarapaty w początkowej fazie partii – trzeba nad debiutami dużo pracować, dużo analizować, a także przypominać sobie własne analizy. Musimy jednak pamiętać, że są to potrzeby graczy ze światowej czołówki. To nie są problemy, z którymi styka się zwykły gracz z pierwszą kategorią czy kandydat na mistrza.”
    Tutaj leży problem, bo ta wypowiedź jest w pewien sposób antydebiutowa w odniesieniu do szachistów o kategorii niższej niż arcymistrz. Dawno zwracałem uwagę czytelników na ten problem. A parcie na nauczanie gry od końcówek zwykle kończy się zaparciem, co widać po stanie naszych polskich szachów.

  • Piotr Kaim

    Panie Krzysztofie, pozwolę sobie podsumować. Uznam za swój sukces, jeśli w dalszych publikacjach na tym blogu nie będą Panowie powielać „cytatu”, który brzmi następująco: „Michał Krasenkow – trener kadry Polskiego Związku Szachowego (Pismo MAT 4-2013): Kładzenie nacisku na pracę nad debiutami jest śmiesznym podejściem.”

    Zdaje się, że to Pan był jego autorem, a potem pojawił się w trzydziestu kilku wpisach Pana Jerzego. Chciałbym powtórzyć wszystkim czytelnikom bloga: ten „cytat” nie ma żadnego związku z wypowiedzią am. Krasenkowa.

    Najlepsze pozdrowienia,
    PK

  • Krzysztof Kledzik

    Nawet jeżeli powyższa sprawa („śmiesznego podejścia”) dotyczy tego, że powstała w wyniku lapsusu językowego am Krasenkowa, to i tak nie zmienia to faktu że MK neguje znaczenie debiutów w szkoleniu szachistów na niższym poziomie niż arcymistrzowskim. A przecież nikt nie chce zmuszać ich do analiz o takim stopniu zaawansowania jak robi to Anand, Kramnik czy Aronian. Na tym blogu pisałem o właściwym dostosowaniu poziomu analiz do poziomu zaawansowania danego szachisty, i to na każdym etapie jego rozwoju.

  • Tomasz71

    Pan Krzysztof pisze „Nawet jeżeli powyższa sprawa („śmiesznego podejścia”) dotyczy tego, że powstała w wyniku lapsusu językowego am Krasenkowa, to i tak nie zmienia to faktu….. „.
    Mam odmienne zdanie – uważam że to poważna mająca duży wpływ na ocenę wiarygodności i rzetelności wypowiedzi. Albo zdanie jest cytatem albo nie. Jeśli jakaś wypowiedz cytatem nie jest – została w jakiś sposób zmienione a jest jako cytat przedstawiana w celu poparcia własnej tezy, każde takie działanie uznaję za naganne i moralnie niedopuszczalne.
    Dlatego proszę o rzetelne wyjaśnienie wątpliwości jakie powstały po wypowiedzi pana.Kaima mianowicie
    „W pana wpisach przewija się rzekomy cytat z am. Michała Krasenkowa, który miał paść w wywiadzie-recenzji, jaki sam przeprowadziłem z arcymistrzem….” i dalej „Chciałbym zaznaczyć, że arcymistrz nic takiego nie powiedział”.

    2.Druga sprawa do pana Krystiana, moim zdaniem trudno upierać się przy „lepszej” interpretacji jakiejś wypowiedzi – od jej autora :).

  • Krzysztof Kledzik

    To zdanie o treści:
    „Michał Krasenkow wyraził opinię, iż kładzenie nacisku na pracę nad debiutami jest śmiesznym podejściem.”
    pochodzi z mojego wpisu
    http://www.blog.konikowski.net/2013/08/06/polemika-z-mat-em-4/
    w którym opisałem rozmowę Piotra Kaima z am Krasenkowem (MAT 4(36) 2013). Am Krasenkow w udzielonym wywiadzie wyraził się (tak to zrozumiałem), że praca nad debitami jest śmieszna (vide wcześniejszy obszerny komentarz Piotra Kaima z właśnie tym cytatem z M.Krasenkowa). Nie mam podstaw aby sądzić, że to określenie miało coś wspólnego z końcówkami teoretycznymi.

  • Tomasz71

    teraz rozumiem czyli okazuje się że jednak nie był to cytat a Krasenkowa czyżby pan Jerzy dał się „wpuścić w maliny” ?

    powtarzając jak mantrę wytłuszczonym drukiem we stępie każdego wpisu z serii problemy szkoleniowe polskich szachów:
    ” Michał Krasenkow – trener kadry Polskiego Związku Szachowego (Pismo MAT 4-2013): Kładzenie nacisku na pracę nad debiutami jest śmiesznym podejściem. ”

    Jestem zszokowany, jeśli ja napisze że moim zdaniem bo wolno mi zinterpretować po swojemu każdą wypowiedz np . z tego gdzie pojawiło się coś o Anandzie, mogę sobie skomentować- Pan Krzysztof twierdzi że np.Anand od zawsze gra słabo w szachy a sukcesy zawdzięczał zatrudnionym analitykom i kupie szczęścia , a ktoś napisze cykl na tej podstawie, podając w tytule: Krzysztof Kledzik twierdzi – Carlen od zawsze gra słabo w szachy – podając jako żródło Pana publikację to wszytko jest w porzadku ?.

  • Krzysztof Kledzik

    Po pierwsze, pan Jerzy nie jest dzieckiem i nie dał się wpuścić w maliny. W nagłówkach swoich wpisów przekazywał w skrócie myśl am Krasenkowa.
    Po drugie, jeżeli Pan zinterpretuje moją wypowiedź (i napisze artykuł o tym) w ten sposób że Anand gra słabo, bo bo sukces zawdzięczał analitykom i kupie szczęścia, to ma Pan prawo do tego. W końcu jest wolność wypowiedzi i choć pewne osoby domagały się np. ode mnie całkowitego zaprzestania wypowiadania się na tematy szachowe, to jednak nie mieszkamy w Korei Północnej, gdzie za pewne wypowiedzi znika się nie wiadomo gdzie, i to na zawsze. Jeżeli stwierdzę że w swoim (hipotetycznym) wpisie na mój temat, dokonał Pan błędnej interpretacji mojej wypowiedzi (np. przenosząc sprawę Ananda na Carlsena), to napiszę kontr-artykuł, w którym wyjaśnię tą sprawę z mojego punktu widzenia. I wszystko będzie OK.

Dodaj komentarz

Musisz sięzalogować aby móc komentować.

  • Szukaj:
  • Nadchodzące wydarzenia

    kw.
    5
    pt.
    2024
    całodniowy Turniej kandydatów
    Turniej kandydatów
    kw. 5 – kw. 23 całodniowy
    Impreza w kategorii kobiet i mężczyzn odbędzie się w Toronto w dniach 5-24 kwietnia 2024. Uczestniczki: Lei Tingjie, Lagno, Goryachkina, Salimova, Muzuchuk A., Vaishali, Tan Zhongyi, Koneru Uczestnicy: Nepomniachtchi, Praggnanandhaa, Caruana, Abasov, Vidit, Nakamura, Firouzja, Gukesh Więcej[...]
    kw.
    18
    czw.
    2024
    całodniowy IMEK Rodos
    IMEK Rodos
    kw. 18 – kw. 30 całodniowy
    W dniach 18-30.04.2024 roku na Rodos (Grecja) odbędą się Indywidualne Mistrzostwa Europy Kobiet z licznym udziałem Polek. Strona Lista startowa
  • Odnośniki

  • Skąd przychodzą

    Free counters! Licznik działa od 29.02.2012
  • Ranking FIDE na żywo

  • Codzienne zadania

    Play Computer
  • Zaprenumeruj ten blog przez e-mail

    Wprowadź swój adres email aby zaprenumerować ten blog i otrzymywać powiadomienia o nowych wpisach przez email.

%d bloggers like this: