Krzysztof Kledzik - wpisy autora

sty
20

Polecam ciekawą stronę dla Internautów chcących poprawić swoje kwalifikacje w dziedzinie taktyki szachowej: Link.

New Picture (3)

New Picture (2)

 

 

sty
19

Zwrot „zwycięstwo na zamówienie” z pewnością jest dobrze znany szachistom, i oznacza konieczność zapewnienia sobie wygranej ze względu na specyfikę konkretnej sytuacji meczowej, bądź turniejowej. Przykłady można mnożyć. Jednak tytuł artykułu Michała Bartla „Złoto na zamówienie” w czasopiśmie MAT nr 8/2012 odnosi się do sytuacji innej, tym razem kontrowersyjnej, bo związanej z występem Dariusza Świercza na mistrzostwach świata do lat 18 w Mariborze. Co ciekawe, autor artykułu wcale nie zaprzecza iż złoto Świercza było zrealizowane „na zamówienie”, wręcz przeciwnie, przyznaje że jedyną oczekiwaną wygraną było zwycięstwo wyłącznie tego zawodnika. Trudno było spodziewać się czegoś innego, zważywszy na fakt iż nasz reprezentant został wysłany na turniej będący krokiem wstecz w jego rozwoju sportowym i twórczym. Dla przypomnienia, Dariusz jest zwycięzcą mistrzostw świata do lat 20 w Chennai. Trofeum to zdobył w wieku 17 lat, i wszyscy oczekiwali iż po tym wydarzeniu ambicją jego oraz PZSzach-u będzie udział w coraz silniejszych zawodach, a nie tych, cofających go w rozwoju i prestiżu. Dlatego słowa M. Bartla o „zdominowaniu rozgrywek, pewnym zdobyciu złotego medalu, świetnym przygotowaniu debiutowym”, są próbą zrekompensowania konsternacji jaki wzbudził występ naszego szachisty. Tezę o „świetnym przygotowaniu debiutowym”, warto zweryfikować po wysłaniu Dariusza na turniej rzeczywiście odpowiadający jego klasie gry. Takim miejscem jest grupa B w zawodach Tata Steel Chess. Natomiast propagandowe stwierdzenie autora artykułu o „wyraźniej dominacji [Świercza] nad resztą stawki” jest co najmniej nie na miejscu. Podobnie jak zdanie, iż „przy okazji w pięknym stylu pożegnał się z juniorskimi szachami”. Takie tendencyjne sformułowania jedynie wypaczają obraz Dariusza w oczach czytelników, ale tych słabo zorientowanych w realiach sportu szachowego. Natomiast osoby dłużej śledzące postępy Świercza z pewnością nie dadzą się nabrać na te patetyczne, ale puste słowa. Jest powszechnie wiadome, iż zawodnik ten rozstał się z szachami juniorskimi na wspomnianych mistrzostwach do lat 20, a obecnie te „piękne pożegnanie” co najwyżej mogło spowodować zwichnięcie jego kariery, cytując tu wypowiedź redaktora A. Filipowicza z Magazynu Szachista (nr 12/2012). Michał Bartel zaznaczył, iż występ Świercza wynikał z jego zobowiązania do zdobycia dla Polski jednego medalu. Dobrze że nasz zawodnik ma ambicje medalowe i chce przywieźć do kraju złote krążki. Ale warto aby sposób wykonania tego zobowiązania był na bieżąco weryfikowany i akceptowany przez zarząd związku, np. przez wiceprezesa ds. sportowych, Włodzimierza Schmidta, który powinien zadbać aby poprzeczka sportowa była odpowiednio wysoko ustawiona, a co za tym idzie, ranga złotego medalu była powodem do dumy, a nie konsternacji.

Krzysztof Kledzik

sty
17

Na blogu „Psychologia i Szachy”, jego autor Krzysztof Jopek zamieścił ciekawy artykuł poruszający aktualny, ważny i zarazem kontrowersyjny temat, jakim jest nieobecność naszych czołowych szachistów w superturnieju w Wijk aan Zee. Źródłowy artykuł jest dostępny tutaj: Link 

Turniej Tata Steel Chess jest jedynie wierzchołkiem góry lodowej i przykładem poważnej choroby toczącej nasze środowisko szachowe, której lekarstwem z pewnością nie są jednostkowe sukcesy np. w Aerofłocie.

Z pewnością nie ma prostego wytłumaczenia tego niekorzystnego dla nas zjawiska. Autor cytowanego artykułu próbuje wyjaśnić jego przyczynę brakiem przebojowości naszych kadrowiczów czyli „nie pokazywaniem się w świecie”, brakiem działalności w zakresie publicystyki szachowej oraz kulejącym systemem promocji naszych zawodników.

Dobrze że ten poważny problem naszych sportowców jest dostrzegany przez coraz większą grupę entuzjastów szachów, którzy nie boją się mówić o tym otwarcie i bez osłonek.

 Krzysztof Kledzik

sty
06

Przeglądając książki poświęcone twórczości dwóch wybitnych szachistów, czyli Karpowa i Kasparowa, natknąłem się na krótkie ale interesujące wzmianki dotyczące ich przygotowań debiutowych. Na przykład w pierwszym tomie książki „Wielikoje protiwostojanie” Kasparow wspominał, iż praca nad debiutami była jednym z priorytetów przygotowań do jego pierwszego meczu o mistrzostwo świata, w 1984 roku. Jednocześnie zaznaczył że jego zespół nie osiągnął pełni sukcesu, co przejawiało się np. w błędnie przyjętym założeniu iż oponent podczas gry białym kolorem nastawi się głównie na ruch 1.e4, oraz w generalnej klęsce swojej ulubionej Obrony Tarrascha. Dodał też, że zbyt wąski repertuar debiutowy przyczynił się do późniejszej porażki w meczu z Kramnikiem w 2000 roku.

Zagadnienie porażki Karpowa odniesionej w drugim meczu z Kasparowem w 1985 roku, zainteresowało Tibora Károlyi, który w swojej książce pt. „Karpov’s Strategic Wins 1. The Making of a Champion” pokusił się o krótką analizę tego zagadnienia. Przyczyny klęski ówczesnego mistrza świata miały zapewne wiele źródeł, chociażby niedostateczne zregenerowanie sił psychofizycznych po morderczym pierwszym meczu, ale Károlyi wskazał na jeszcze inną ciekawą przyczynę, mianowicie na niedostateczne przygotowanie debiutowe Karpowa. Może wydawać się dziwne, że szachista tej klasy nie traktował przygotowania debiutowego do meczu jako priorytetu, ale według autora książki, Karpow być może uważał że ta forma przygotowań nie musi być pierwszoplanowa. Károlyi słusznie zauważył, iż w czasach przed pierwszym meczem pomiędzy panami „K”, Karpow przewyższał o głowę pozostałych graczy z ekstraklasy światowej. Swoją przewagę nad nimi łatwo realizował w oparciu o znakomitą grę środkową i równie wspaniale rozgrywane końcówki, których był wirtuozem. W tych fazach gry osiągał decydującą dominację nad przeciwnikami, zatem nie musiał, a raczej nie chciał, przykładać aż tak dużej wagi do przygotowań debiutowych.

Zbytnie zaufanie Karpowa pokładane w grze środkowej oraz końcówkach i wynikające stąd pewne zaniedbanie pracy nad debiutami, stało się przyczyną utraty tytułu na rzecz Kasparowa. W poprzednich meczach i turniejach taka filozofia przygotowań do rozgrywek sprawdzała się w zupełności, natomiast okazała się niewystarczająca przy zetknięciu się z przedstawicielem nowej szkoły szachowej, prezentującym inny sposób myślenia o przygotowaniach do meczów. Kasparow położył nacisk na pracę nad debiutami, aby uzyskać przewagę nad przeciwnikami już w tej fazie partii. Strategia nowej szkoły szachowej sprawdziła się podczas drugiego meczu o mistrzostwo świata, doprowadzając np. do zdecydowanej porażki Karpowa w Obronie Nimzowischa. Od tamtych czasów idee nowej szkoły czyli intensywnej pracy nad debiutami stały się obowiązujące dla liczących się szachistów z czołówki listy rankingowej.

W związku z problemem Karpowa nasuwa się tu pewna analogia z metodami szkoleniowymi stosowanymi przez obecnych trenerów PZSzach-u. Czyż nie wydaje się, iż praktykują oni nadal idee starej szkoły szachowej, kładąc nacisk na szkolenie w zakresie końcówek i gry środkowej, a pomijając dogłębne przygotowania debiutowe?

Krzysztof Kledzik

Dalej »
gru
30

Od wielkich sportowców oczekuje się sukcesów, przy czym im wyższa klasa zawodnika, tym te oczekiwania są, a przynajmniej powinny być większe. Warto zapoznać się tu z pierwszym, wytłuszczonym akapitem artykułu zamieszczonego w Gazecie Wyborczej z dnia 28 grudnia br.

Link

Podkreślono w nim, iż „…po wycofaniu się Marit Bjoergen każdy inny wynik niż czwarte zwycięstwo z rzędu będzie dla liderki Pucharu Świata [Justyny Kowalczyk] porażką – nawet bez najwyższej formy”. Oczekiwania autora artykułu mogą wydawać się spore, ale pani Justyna jest zawodniczką klasy światowej i walczy o najwyższe trofea. Taka powinna być postawa sportowca z najwyższej półki – ambicja bycia najlepszym zawodnikiem, zdobywającym medale. Zawodnikiem, przed którym drżą przeciwnicy reprezentujący barwy innych państw. Justyny Kowalczyk nie zadowalają nagrody pocieszenia, nie mówiąc o czwartym miejscu w tabeli wyników. Warto przypomnieć tu krótką dyskusję nad tym zagadnieniem, zamieszczoną na niniejszym blogu: Link 

W komentarzach do wspomnianego wpisu zwraca uwagę celna wypowiedź Andrzeja Niklasa, który poddał krytyce próbę nobilitacji czwartego miejsca zajętego przez am Wojtaszka w turnieju w Kalkucie: Link

Dla naszego zawodnika lansowanego przez PZSzach jako superarcymistrza, zajęte czwarte miejsce może być traktowane tylko jako porażka. Jeżeli Radosław Wojtaszek ma ambicje stać się sportowcem klasy światowej, to oczekiwania w stosunku do niego a także ocena osiągniętych rezultatów powinny być podobne jak te, wysuwane pod adresem Justyny Kowalczyk.

Krzysztof Kledzik

gru
18

Mój wieloletni dobry znajomy, dr Tomasz Pluciński z Wydziału Chemii Uniwersytetu Gdańskiego, niedawno otrzymał prestiżowe wyróżnienie za popularyzowanie nauki. Nagroda ta słusznie należała mu się, bo wbrew biernemu oporowi „środowiska” przez wiele lat starał się przekonać młode osoby do chemii, posługując się organizowanymi przez siebie cyklicznymi pokazami nietypowych i ciekawych eksperymentów. Wyróżnienie to stało się przyczynkiem do przeprowadzenia wywiadu dla czasopisma „Chemik”

Link

w którym dr Pluciński ustosunkował się do zagadnienia popularyzowania nauki, oraz w ogólności do zapaści wartości intelektualnych w naszym kraju. Oprócz wątków naukowych stanowiących trzon wypowiedzi, moją uwagę zwrócił akapit mogący stanowić analogię do pewnego ważnego zagadnienia związanego z treningiem szachowym: „Wygłaszany jest teatralny pogląd, że dobrym wykładowcą może być tylko dobry naukowiec. Trudno o większy fałsz. Wszystko zależy od poziomu przekazu. Ja mogę być tego przykładem. Oceniliście Państwo mnie jako dobrego dydaktyka, a badań naukowych nie prowadzę…” oraz „Wielu zapalonych naukowców nie ma predyspozycji dydaktycznych. Dlaczego zmuszać ich do tego? Nie wykonają dobrze ani jednego, ani drugiego”.

Te dwa fragmenty są analogią do równie kuriozalnej tezy, jakoby dobrym trenerem szachowym mogła być tylko osoba z dużym dorobkiem turniejowym i wysokim rankingiem, możliwie z tytułem arcymistrza. Fałszywość takiego poglądu została już udowodniona. Podobnie jest z tezą dotyczącą naukowców-nauczycieli akademickich. W bardzo wielu przypadkach osoby które legitymują się znaczącymi osiągnięciami naukowymi zwykle o zasięgu międzynarodowym, są kiepskimi dydaktykami potrafiącymi jedynie zniechęcić studentów do wykładanej przez siebie dziedziny. Takim naukowcom brakuje dydaktycznego polotu, nie potrafią nikogo zainteresować swoim wykładem. Ich domeną jest nauka której potrafią się poświęcić, mając z tego korzyści w postaci np. publikacji czy patentów. Niewątpliwie w swojej dziedzinie mogą być naprawdę dobrymi fachowcami, ale dydaktyka czyli przekazywanie wiedzy rządzi się własnymi, odrębnymi prawami, którym nie każdy potrafi sprostać. Sposób przekazywania wiedzy nie polega wyłącznie na „odklepaniu” wykładu i zgaszeniu światła po jego zakończeniu. Ilu wykładowców-wspaniałych naukowców wygłasza swoje wykłady mamrocząc coś do ściany, czasami w ogóle nie odwracając się do studentów, i przez to nie mając z nimi jakiegokolwiek kontaktu, nawet wzrokowego? Aby dobrze przekazywać informacje trzeba umieć „trafić” do słuchaczy, zainteresować ich i później odpowiednio egzekwować ich wiedzę. Problem jest jeszcze bardziej wyrazisty w przypadku małych grup słuchaczy, np. osób wykonujących prace magisterskie. W takich sytuacjach do swoich podopiecznych należy podchodzić indywidualnie, obserwując ich słabe i silne strony, i na tej podstawie odpowiednio kierować procesem kształcenia. Ale ta sztuka nie jest łatwa i nie ma nic wspólnego z mniej czy bardziej wspaniałą karierą naukową nauczyciela akademickiego. Zresztą w wielu przypadkach takie osoby skupiają się na swoim rozwoju naukowym, świadomie ignorując i zaniedbując problem właściwego nauczania studentów.

Natomiast zadanie dobrego dydaktyka jest inne – powinien umieć obserwować swoich podopiecznych i właściwie kierować ich nauką i rozwojem. Nie jest to możliwe bez umiejętności dostrzeżenia słabych i silnych stron uczniów czy studentów i wskazania jak należy likwidować te pierwsze, a wzmacniać te drugie cechy. Dobry dydaktyk powinien wskazywać drogę postępowania swojego ucznia, pokazując mu kierunki rozwoju i nauki, podsuwając pomysły oraz środki do ich realizacji, a także kontrolując osiągane postępy. Powinien właściwie analizować źródła porażek aby móc je wyeliminować oraz racjonalnie oceniać sukcesy, by w przyszłości były jeszcze okazalsze. Przy czym nie musi być przysłowiową naukową „alfą i omegą” w danej dziedzinie wiedzy, z wielkimi osiągnięciami publikacyjnymi. Jego zadanie jest inne, ma wskazać właściwą drogę postępowania na wybranym polu nauki. Znam wiele osób, które nie miały praktycznie żadnych osiągnięć (naukowych, publikacyjnych) w jakiejś dziedzinie, a jednak będąc dobrymi dydaktykami potrafiły właściwie pokierować swoimi podopiecznymi tak, aby ci osiągnęli w nich sukces.

Na przykład jedna ze znakomitszych znanych mi dydaktyków (nie zrobiła kariery naukowej) nauczyła swoją magistrantkę pracy z komputerowymi bazami danych. Nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie fakt, iż nauczycielka ta (obecnie emerytowana pracowniczka uczelni wyższej) wcześniej nie miała do czynienia z żadnymi bazami danych, co więcej, nie potrafiła obsługiwać komputera! Dlaczego zatem doskonale przygotowała swoją podopieczną do pracy z bazami danych? Brak znajomości programów ani komputera nie był tu przeszkodą, gdyż osoba ta potrafiła wskazać (i wpoić swojej podopiecznej) odpowiednią metodę postępowania posługując się analogiami do innych form pracy z danymi eksperymentalnymi oraz posiłkując się doświadczeniem dydaktycznym wypracowanym przez lata pracy ze studentami i magistrantami.

Krzysztof Kledzik

Dalej »
gru
14

Po ostatnim nieudanym występie naszego czołowego szachisty am Radosława Wojtaszka, na stronie ChessBrains.pl użytkownik podpisujący się admin2 zamieścił artykuł pt. „Wojtaszek IV w Kalkucie”. Tekst jest dostępny na stronie: Link

Admin2 zauważył, iż „nasz arcymistrz rozstawiony jest z turniejową jedynką i na pewno będzie mu się ciężko grało w roli faworyta. Z drugiej strony pokazanie się w turnieju o formule otwartej oznacza, że Radek czuje się naprawdę silnie”. Gdy ktoś decyduje się na przyjęcie na siebie roli faworyta, nawet „pewniaka”, to ciąży na nim pewnego rodzaju obowiązek wygrania tej rywalizacji, bądź zajęcia w miarę wysokiego miejsca na podium. Wszelkie inne rozwiązania należy traktować jako porażkę. Oczywiście mówimy tu o sporcie zawodowym, zarezerwowanym (przynajmniej teoretycznie) dla zawodników naprawdę liczących się w świecie, o wyrobionej „marce” i nazwisku. Niestety, ta kwestia w przypadku naszego reprezentanta ciągle jest sprawą otwartą, żeby nie powiedzieć, dyskusyjną. Teza o silnej pozycji czy woli Wojtaszka powinna być regularnie weryfikowana poprzez grę w mocnych i liczących się turniejach. Trudno wyrabiać sobie markę na peryferyjnych rozgrywkach. Skoro nasz arcymistrz czuje się pewny swojej pozycji, to już czas najwyższy aby pokazał czołowym szachistom, na co go stać. Dotychczasowe pojedyncze wygrane z liczącymi się zawodnikami były dobrą zapowiedzią, ale jedna czy dwie jaskółki wiosny nie czynią.

Natomiast wprawił mnie w kompletne zdumienie, a nawet w konsternację, akapit w którym Admin2 wypowiada myśl, iż „dlatego wyrobienie w sobie automatyzmu wygrywania z niżej notowanymi przeciwnikami pozwoli mu [Wojtaszkowi] wkroczyć do pierwszej piętnastki, co spowoduje, że będzie zapraszany za superturnieje”. Jest dla mnie co najmniej zaskoczeniem stwierdzenie, że jedną z przepustek do ścisłej czołówki światowej oraz paszportem na superturnieje ma być bicie szachistów o klasie przeciętnego silnego gracza i zdecydowanie niższym rankingu. Rozumiem, że trzeba umieć wygrywać partie z osobami słabszymi, ale to jest zrozumiałe samo przez się, i wydaje mi się że to nie jest powód do specjalnego podkreślania. Taka umiejętność powinna być wyrabiana w trakcie standardowej pracy nad szachami jako element niezbędny w każdej grze. Ale trudno legitymować się nią przy aplikowaniu do superturniejów. Dlaczego np. Anish Giri nie jeździ na takie openy i nie bije niżej notowanych szachistów aby wyćwiczyć zdolność ogrywania słabszych? Przecież jemu taka umiejętność też jest potrzebna. Ale pomiędzy oboma szachistami istnieje pewnie taka różnica, że Giri i jego trenerzy wiedzą, że wspomnianą postawą nie uzyska należnego mu splendoru, co najwyżej wymijającą notatkę na jakimś lokalnym portalu szachowym i konsternację jego fanów. Przepustkę do pierwszej piętnastki szachistów na liście rankingowej oraz zaproszenia na superturnieje, am Wojtaszek powinien wypracować w przyzwoitych turniejach, walcząc z klasowymi zawodnikami. Przecież chyba istnieje coś takiego jak etos sportowca.

Krzysztof Kledzik

Dalej »
gru
12

W dodatku „Trójmiasto” do wydania „Gazety Wyborczej” z dnia 11 grudnia 2012 roku zamieszczono artykuł o małej frekwencji kibiców na meczach rozgrywanych w nowo wybudowanej, gdańskiej PGE Arenie. Analizowano przyczynę takiego stanu rzeczy, przy czym w poniżej zaprezentowanym komentarzu redaktora Michała Jamroża wskazano, że głównie jest nią słaby poziom gry drużyny Lechii Gdańsk. W naszym kraju piłka nożna jest na piedestale sportowym, a pomimo to redaktor Jamroż nie zawahał się nazwać problemu po imieniu, wytykając niski poziom sportowy rozgrywek, złą postawę zawodników Lechii oraz sugerując trenerowi aby zastanowił się nad swoją drużyną i podjął odpowiednie kroki szkoleniowe. Dlaczego więc można krytycznie wypowiadać się o rozgrywkach ligowych oraz jednej ze sztandarowych drużyn z Pomorza, podczas gdy większość podobnych wypowiedzi pod kątem słabo grających polskich szachistów spotyka się z, delikatnie mówiąc, wrogim przyjęciem? Przecież zarówno wypowiedź redaktora Jamroża jak i artykuły oraz komentarze publikowane na niniejszym blogu mają podobny cel, czyli naświetlenie problemów polskiego sportu, nakłonienie kibiców do przemyśleń, a zawodników oraz ich trenerów do efektywnego działania. Skoro bolączki polskiej piłki nożnej nie są tematem tabu, to i te nurtujące nasze szachy też nie powinny być nietykalne.

Krzysztof Kledzik

Dalej »
lis
28

Na znanym portalu informacyjnym przeczytałem ciekawy artykuł o „zakręceniu kurka” drużynie piłki nożnej Warta Poznań: Link.

Trudno się dziwić Izabeli Łukomskiej-Pyżalskiej, że nie chce wciąż inwestować pieniędzy w drużynę nie rokującą większych nadziei. Być może piłkarze przyzwyczaili się do tego, że bez względu na to jak słabo będą grali, to i tak „nic się nie stało”

Link 1 

Link 2

i nadal będą pobierać wysokie honoraria i korzystać z innych oferowanych im dobrodziejstw. Chyba jednak przeliczyli się. Pani Izabela daje pieniądze, ale wymaga konkretnych rezultatów z górnej półki. Nie ma ich – nie ma pieniędzy. Dla fanów piłki nożnej przyzwyczajonych do gloryfikowania naszych kiepskich drużyn, takie podejście może wydawać się niezrozumiałe (patrz komentarz internauty podpisującego się awacss), ale trudno nie zgodzić się że dając pieniądze komuś-na coś, należy oczekiwać pozytywnych rezultatów na miarę zainwestowanych środków. Może sponsorzy naszych szachistów powinni lepiej przyglądnąć się ich wynikom, i naciskać na grę obiecujących zawodników na renomowanych turniejach?

Krzysztof Kledzik

lis
26

Pozycja Saavedry

Link 1

Link 2

Link 3

Dodatkowe filmy omawiające te pozycje są dostępne na YouTube w playliście: Link 

 

  • Szukaj:
  • Nadchodzące wydarzenia

    lip
    5
    sob.
    2025
    całodniowy Puchar Świata Kobiet Batumi
    Puchar Świata Kobiet Batumi
    lip 5 – lip 29 całodniowy
    W czasie 5-29.07.2025 w Batumi (Gruzja) odbywa się Puchar Świata Kobiet. Polskę reprezentują Alina Kaszlińska, Klaudia Kulon, Aleksandra Malczewska, Oliwia Kiołbasa i Alicja Śliwicka. Strona mistrzostw Wyniki Więcej informacji na stronie CBNews Paniom życzymy sukcesów! CBChess News:[...]
    lip
    11
    pt.
    2025
    całodniowy 58. Internationales Schachfestiv...
    58. Internationales Schachfestiv...
    lip 11 – lip 25 całodniowy
    W głównym turnieju tegorocznego festiwalu zagra Radosław Wojtaszek. Informacja na ChessBase News Strona turnieju Info na ChessBase News (1)  
    sie
    15
    pt.
    2025
    całodniowy Memoriał Rubinsteina
    Memoriał Rubinsteina
    sie 15 – sie 24 całodniowy
    Więcej informacji na stronie imprezy. Uczestnicy głównego turnieju.  
    paź
    10
    pt.
    2025
    całodniowy European Individual Championship
    European Individual Championship
    paź 10 – paź 19 całodniowy
    5th IPCA European Individual Chess Championship 2025
  • Odnośniki

  • Skąd przychodzą

    Free counters! Licznik działa od 29.02.2012
  • Ranking FIDE na żywo

  • Codzienne zadania

    Play Computer
  • Zaprenumeruj ten blog przez e-mail

    Wprowadź swój adres email aby zaprenumerować ten blog i otrzymywać powiadomienia o nowych wpisach przez email.