Archiwum kategorii ‘Polemiki’

gru
15

Kontynuacja odcinka 137

Ostatni wpis wywołał spore zainteresowanie wśród osób, które nie znały tego wydarzenia. Pisałem o tym już dawno obszernie w różnych publikacjach m.in. w piśmie Piotra Kaczorowskiego „Gorzka prawda” (Szachy/Chess 75/76-2002), Panoramie Szachowej oraz Magazynie Szachowym.

Przypomnę te moje propozycje, gdyż nie zostały one przychylnie przyjęte przez niektórych prezesów oraz osób (trenerów) związanych z działalnością Polskiego Związku Szachowego.

Poniższy tekst pochodzi częściowo z mojej książki „Szachy dla przyszłych mistrzów”. Te problemy były także poruszane na mojej stronie i tym blogu.

///////////////////////////////////////

Komputer stał się niezbędnym narzędziem w rękach szachistów wszystkich kategorii. Ułatwia nam pracę poprzez wyszukiwanie i gromadzenie informacji oraz następnie ich szybkie przetwarzanie.

Programy i bazy szachowe umożliwiają nam szybkie przygotowanie się do partii na poszczególnych przeciwników oraz analizę skomplikowanych pozycji.

Na turnieje nie zabieramy ze sobą stosu książek, jak to było kiedyś, lecz laptopy ze zbiorami partii i innymi materiałami.

Komputer ułatwia pracę trenerom w zbieraniu materiałów szkoleniowych i w przygotowaniach się do zajęć.

Internet umożliwia łatwy i szybki dostęp do bieżącej informacji na całym świecie oraz zwiedzanie turniejów szachowych bez konieczności opuszczania domu.

Nie ma więc żadnej wątpliwości, że bez komputerów i Internetu nie ma mowy o rozwoju współczesnych szachów!

Już w wywiadzie dla Panoramy Szachowej (styczeń 1999, strona 6) zwróciłem uwagę na nowe możliwości treningu szachowego drogą elektroniczną. W maju tegoż roku w trakcie spotkania z ówczesnym prezesem Polskiego Związku Szachowego Jackiem Żemantowskim wspomniałem o zaletach wirtualnego szkolenia i zaproponowałem włączenie tej nowej formy treningu do szkolenia kadry młodzieżowej. Pomysł mu się bardzo spodobał, ale mam to przedstawić nowemu prezesowi, gdyż on nie wystąpi już w kolejnych wyborach.

Na mojej pierwszej sesji Akademii Młodzieżowej w Zakopanem (październik 1999) przedstawiłem grupie obecnych trenerów oraz wiceprezesowi PZSzach Włodzimierzowi Schmidtowi korzyści nowoczesnego szkolenia.

Między innymi byłyby to konsultacje poprzez pocztę elektroniczną ze słuchaczami Akademii, aby łączność pomiędzy trenerem i zawodnikiem była systematyczna, a nie ograniczała się tylko do sporadycznych spotkań na sesjach stacjonarnych. Szczególnie takie kontakty byłyby bardzo pożyteczne dla zawodników z małych ośrodków szachowych i niemających możliwości regularnych treningów z trenerem.

Aby pokazać, jak to może funkcjonować w praktyce, zaproponowałem trening poprzez Internet czołowemu juniorowi kraju z Kwidzyna Radosławowi Wojtaszkowi. Udzielałem Radkowi bezinteresownie rady dotyczące jego repertuaru debiutowego i przygotowywałem różne materiały szkoleniowe. Ta nasza współpraca trwała w sumie cztery lata i dała znakomite efekty.

cdn

gru
12

Kontynuacja odcinka 136

Radosław Jedynak – prezes Polskiego Związku Szachowego: szachy kojarzą się z inteligencją!

/////////////////////////////////////

Wczoraj w czasie obrad sejmu prezes partii PiS Jarosław Kaczyński wtargnął na mównicę i słowami: „Wiem jedno, pan jest niemieckim agentem” zaatakował nowego premiera Donalda Tuska (źródło).

(fotografia z Internetu)

Okazuje się, że „wątek niemiecki” w różnych sytuacjach jest ciągle modny w Polsce. Pisałem kilkakrotnie w różnych publikacjach, także na tym blogu, że w 1999 roku z Zakopanem na sesji Młodzieżowej Akademii Szachowej zaproponowałem pewne reformy w szkoleniu młodzieży, które zostały odrzucone m.in. przez ówczesnego dyrektora MASZ Ryszarda Bernarda.

Dlatego opublikowałem w Magazynie Szachista artykuł pt. „Quo vadis polskie szachy?”, który spowodował w sierpniu 2003 roku na Forum Polskiego Związku Szachowego polemikę p.t. „Akademia Szachowa unowocześniać czy nie?”.

Wziąłem w niej udział, gdyż chciałem zademonstrować korzyści moich propozycji. Gospodarzem Forum był ówczesny prezes PZSzach Przemysław Gdański. Dyskusją sterował arcymistrz Bartłomiej Macieja, syn wiceprezesa PZSzach Jana.

Niestety większość forumowiczów została fałszywie ukierunkowana przez Bartłomieja Macieję i zamiast na problemie unowocześnienia Akademii, skoncentrowała się w głównej mierze na atakach personalnych. Arcymistrz dyrygował destrukcyjną dyskusją, próbując wszystkich przekonać m.in. o szkodliwości treningu za pomocą komputera, poczty elektronicznej i Internetu oraz mojej negatywnej roli w rozwoju polskich szachów!

Wyśmiewano się z moich tekstów i obrażano mnie, do czego dopuścił prezes PZSzach, który nie próbował nawet ostudzić emocji pewnych „dyskutantów”. Nie sprzeciwił się także temu, gdy jeden z krewkich oponentów nazwał mnie „Volksdeutschem”. To jest  największa obraza jaka mnie (oraz moją rodzinę) spotkała w moim życiu!

Ta osoba zajmuje nadal czołową pozycję we władzach Polskiego Związku Szachowego!

cdn

 

 

lis
10

Kontynuacja odcinka 134

Współredaktor bloga EDITOR przedstawił w swoich wpisach

Szachy w moim życiu.: DME 2023 (3) (konikowski.net)

Szachy w moim życiu.: DME 2023 (2) (konikowski.net)

Szachy w moim życiu.: Szachy kobiece (8) (konikowski.net)

konflikt na linii trener reprezentacji Polski kobiet i zawodniczki GM Klaudii Kulon.

(zdjęcie z Internetu)

Z oświadczeniem trenera kadry GM Marcina Dziuby można zapoznać się również na stronie Polskiego Związku Szachowego.

Oświadczenie Trenera Kadry Narodowej Kobiet GM Marcina Dziuby PZSzach

////////////////////////////////////////////////

Rola trenera nie jest łatwa. Pod warunkiem, że podejmuje samodzielnie decyzje i nie daje sobą manipulować przez działaczy i zawodników. A są tacy, którzy dla „świętego spokoju” wolą się nie narażać i akceptują wszelkie dogodne dla siebie rozwiązania.

////////////////////////////////////////////////

Marcin Dziuba postąpił zatem zgodnie z zasadą „prawa i obowiązków każdego trenera sportowego” i do tego nie ma żadnych wątpliwości.

Sam miałem w swojej wieloletniej działalności szkoleniowca kilka takich przypadków, o których pisałem w różnych publikacjach, także na tym blogu. Przypominam wydarzenie: „Malta 1980”.

////////////////////////////////////////////////

Nieudany występ naszych zawodniczek na turnieju strefowym w węgierskim Zalaegerszeg 1979 uświadomił mnie, że trzeba dokonać korekty podstawowego składu kadry kobiet. Pozycje Hanny Ereńskiej-Radzewskiej, Grażyny Szmacińskiej oraz Małgorzaty Wiese były pewne. Natomiast nie widziałem już miejsca w drużynie olimpijskiej dla Anny Jurczyńskiej (rocznik 1926).

Padło pytanie: kto ma ją zastąpić?

W grę wchodziła doświadczona Bożena Pytel (r.1945). Mistrzyni Polski 1970 i dwukrotna brązowa medalistka (Istebna 1976 oraz Piotrków Trybunalski 1979).

Jednakże największe szanse dawałem juniorce Bożenie Sikorze (r.1960).

Dotychczasowe znaczące wyniki:

Mistrzostwa kobiet

Wrocław 1975, VIII miejsce
Istebna 1976, IV miejsce
Elbląg 1978, XIII miejsce
Piotrków Trybunalski 1979, IV miejsce

Mistrzostwa Europy juniorek do lat 20

Nowy Sad 1977, złoty medal
Kikinda 1978, IX miejsce

Kierownik wyszkolenia PZSzach Zbigniew Czajka zareklamował utalentowaną juniorkę Agnieszkę Brustman. Skontaktowałem się z jej ojcem Janem, który m.in. trenował córkę. Poinformował mnie, że szkoli Agnieszkę w zakresie końcówek oraz analizuje z nią ciekawe partie arcymistrzów. Nie zajmuje się natomiast debiutami.

W trakcie spotkań w Warszawie z Agnieszką zwróciłem uwagę na istotę przygotowania repertuaru debiutowego. Pożyczyłem jej nawet moje notatki debiutowe. Jednocześnie powołałem ją na obóz szkoleniowy do Zakopanego.

Na wycieczce w czasie zgrupowania kadry kobiet i juniorek w Zakopanem (15-30 czerwca 1979 roku). Od lewej strony: Szmacińska, Pinkas (trener), Konikowski (trener). Drugi rząd: H.Jagodzińska, Sosnowska, Brustman. Trzeci rząd: Maziarka, Grabczyńska i Czajka (kierownik zgrupowania).

Zacząłem bacznie przyglądać się Agnieszce Brustman. Na zgrupowaniach kadry i spotkaniach w Warszawie zrobiła na mnie pozytywne wrażenie. Przyznałem rację Zbigniewowi Czajce, że mamy do czynienia z wielkim talentem szachowym.

Obóz kadry juniorek w Zakopanem (15-30 czerwca 1980). Pierwsza z lewej strony Agnieszka Brustman, następnie Hanna Jagodzińska, Halina Maziarka, trenerzy Karol Pinkas i Jerzy Konikowski, przewodnik, Elżbieta Sosnowska, kierownik zgrupowania Zbigniew Czajka oraz Hanna Grabczyńska.

Jednakże nie było żadnych konkretnych atutów, aby powołać Agnieszkę do kadry olimpijskiej. Na szczęście dla nas obojga 18-letnia juniorka w mistrzostwach kobiet w Częstochowie 1980 zajęła drugie miejsce z 9.5 punktami z 13 partii oraz w indywidualnych mistrzostwach Europy juniorek do 20 lat (Senta 1980) zdobyła złoty medal.

Dzięki tym wynikom zostały wyeliminowane wszelkie konkurentki, ale pozostała jeszcze na placu boju Anna Jurczyńska, która była pięć razy mistrzynią Polski. Na olimpiadzie w Buenos Aires w 1978 roku zdobyła brązowy medal za indywidualny wynik na III szachownicy. Łącznie rozegrała 17 olimpijskich partii, w których zdobyła 12 punktów.

Byłem świadomy tego, że czeka mnie wielka rozprawa z działaczami PZSzach w momencie akceptacji składu na olimpiadę!”. Zebranie zarządu Polskiego Związku Szachowego w sprawie ustalenia ostatecznych składów ekip na olimpiadę odbyło się w sierpniu 1980 r. bez udziału prezesa Czesława Wiśniewskiego, który był w tym czasie na urlopie.

Najpierw Andrzej Filipowicz podał nazwiska zawodników swojej drużyny, co zostało przyjęte bez dyskusji. Oczekiwano, że podobnie będzie też z reprezentacją kobiet. Tymczasem po mojej propozycji: Hanna Ereńska-Radzewska, Grażyna Szmacińska, Małgorzata Wiese i Agnieszka Brustman, nastąpiła krótka konsternacja, po czym padło pytanie: „A co z Jurczyńską?”.

Oczywiście byłem na to przygotowany. Nastąpiło uzasadnienie mojej decyzji. Podzieliłem się osobistymi doświadczeniami z pracy z mistrzynią. Przede wszystkim zwróciłem uwagę na wiek Anny Jurczyńskiej (54), co miało istotne znaczenie w jej grze.

„Myli warianty i zmienia często nasze wspólne analizy. Tymczasem Agnieszka jest młoda i utalentowana. To jest nasza przyszłość. Musimy stawiać na młodość”.

Gdy skończyłem, usłyszałem głośny szept kogoś z zebranych: „koń zwariował”. Po czym rozpoczęła się ożywiona dyskusja: „Moja decyzja jest ryzykowna i w razie niepowodzenia mogę się liczyć nawet z utratą stanowiska”. Nie dałem się tym zastraszyć i twardo trzymałem się mojej wersji. W końcu ustalono, że w tej sprawie powinien wypowiedzieć się prezes. Ostateczny skład kobiet ustali się zatem po jego powrocie z urlopu.

Tak też nastąpiło. Zostałem zaproszony na rozmowę. Czesław Wiśniewski uważnie wysłuchał  argumentów i ostatecznie zaakceptował moją propozycję.

W ten sposób 18-letnia juniorka, tylko z jednym sukcesem międzynarodowym, znalazła się w drużynie olimpijskiej!

Jestem przekonany, że gdyby prezesem PZSzach w tym czasie byłby ktoś z naszego środowiska, to nie dopuściłby do takiej sytuacji. Anna Jurczyńska miała wielkie zasługi dla polskich szachów. Czesław Wiśniewski został nam przydzielony z urzędu przez partię. Miał jednak podobne, jak ja spojrzenie na rozwój naszej dyscypliny: stawianie na młodzież!

Agnieszka Brustman nie zawiodła mnie, o czym pisałem już w poprzednich odcinkach, np. tutaj.

Jako trener selekcjoner i zarazem kapitan olimpijskiej drużyny odniosłem też wielki sukces. Ponieważ tylko dzięki mojej determinacji i odważnej decyzyji udało mi się zmontować optymalny zespół, który wywalczył brązowy medal, pierwszy w konkurencji kobiet. Następny brązowy krążek zdobyły nasze panie dopiero w 2002 roku w Bledzie”. 

Krótko przypomnę jeszcze indywidualne wyniki naszych zawodniczek.

1 szachownica: Hanna Ereńska-Radzewska 9 z 13 (indywidualnie brązowy medal)

Aktualna mistrzyni Polski – w konfrontacji z czołówką świata – znakomicie wytrzymała ciężar pierwszej szachownicy. Wynik 9 z 13 partii był wielkim osiągnięciem Hani!

2 szachownica: Grażyna Szmacińska 3 z 7

Grażyna była bez formy, ale to może się każdemu przydarzyć. Jednakże walczyła w każdej partii bardzo ambitnie!

2-3 szachownica: Małgorzata Wiese 6.5 z 11

Małgosia grała większość partii na drugiej szachownicy i to czarnym kolorem. Uzyskała świetny rezultat!

szachownica rezerwowa: Agnieszka Brustman 8 z 11 (indywidualnie srebrny medal).

Najmłodsza zawodniczka w drużynie grała rewelacyjnie i uzyskała fantastyczny wynik. Nie pomyliłem się w swojej ocenie, że warto postawić na młodość!

////////////////////////////////////////////////

Życzę Marcinowi Dziubie dalszych odważnie podejmowanych orzeczeń oraz sukcesów w roli trenera!

paź
17

Kontynuacja odcinka 133

Radosław Jedynak – prezes Polskiego Związku Szachowego: szachy kojarzą się z inteligencją!

//////////////////////////////////////////////

Zadaniem dziennikarzy jest przekazywanie rzetelnych i bezstronnych informacji!  

//////////////////////////////////////////////

Od ostatniego wpisu minęło już dość sporo czasu, ale w tym okresie nie próżnowałem. Nawiązałem bowiem kontakty z osobami, które wprawdzie od dawna wycofały się z czynnego życia turniejowego, ale nadal interesują się wynikami imprez naszej dyscypliny w kraju i świecie.

Przedstawiłem także problem osobom nie związanych bezpośrednio ze sportem szachowym i poprosiłem ich o opinię. Tutaj dyskutanci byli szczególnie zaskoczeni tym wydarzeniem, gdyż szachy kojarzą się z czymś szczególnym:

Jest to bowiem dział sportu, który początkowo był przede wszystkim grą królewską, stał się z czasem jednym z najpopularniejszych rozgrywek strategicznych cywilizowanego świata. Wpływ szachów na kulturę i naukę jest bezcenne, a ich rozwój przebiega nieustannie do dziś.

Szachy to coś szlachetnego, a jak ogólnie się uważa – kojarzą się z wielką osobistą klasą ich entuzjastów m.in. w głoszeniu prawdy, niezależnie od poglądów na różne kwestie.  

Te zaszczytne cechy naszej dyscypliny są jednak obce autorom książki „Moja szachowa wspinaczka”, w której zmanipulowano mój wkład w zdobyciu przez Polki na Malcie 1980r. pierwszego medalu olimpijskiego po 1945 roku!

cdn

lip
23

Kontynuacja odcinka 131

Obowiązkiem każdego publicysty jest przestrzeganie zasad etyki dziennikarskiej, czyli przekazywanie rzetelnych i bezstronnych informacji!

///////////////////////////////////

Osoby, które pisały do mnie w korespondencji prywatnej, są zgodne z ogólną opinią, że Agnieszka Brustman dokonała w swej książce wielkiej mistyfikacji, jeśli chodzi o przedstawienie olimpiady kobiet na Malcie 1980.

Uważa się, że ten przypadek wymaga dalszego omówienia, aby przestrzeć w przyszłości potencjalnych publicystów przed fałszowaniem historii polskich szachów!

Ostatnio zająłem się lekturą tematycznej książki elektronicznej, w której autor obiektywnie opisał olimpiadę na Malcie 1980. Otrzymałem zgodę na wykorzystanie interesujących mnie fragmentów.

cdn

 

 

cze
13

Kontynuacja odcinka 130

Gość napisał: Z dużą uwagą przeczytałem cykl artykułów 1-41 w temacie Nasze największe sukcesy! 

Zainteresowało mnie zdjęcie w odcinku 29.

z Pana komentarzem „W książce „Moja szachowa wspinaczka” jest prawie takie same zdjęcie. Duet autorski Brustman/Bernard jednak mnie tam nie „zauważył”!

Pan to bardzo „delikatnie” ujął. A to jest zwykłe fałszerstwo w stylu „Komuny”. Historia fotografii zna wiele wypadków manipulowania zdjęciami, by zmienić „rzeczywistość”, którą przedstawiają. Tak komuniści zmieniali historię na swoją korzyść i takich fotografii jest bardzo dużo do obejrzenia w sieci. Załączam przykład w motywem szachowym.

Ze zdjęcia wyretuszowano Pieszkowa (podpadł władzy) i kolano kobiety

Agnieszka Brustman (a może Ryszard Bernard) wprawdzie nie wyretuszowała Pana, ale wybrała technicznie słabe zdjęcie, na którym Pana prawie nie widać. A były przecież lepsze fotki. Dla Brustman ważniejszy był jakiś Campomanes od trenera selekcjonera i kapitana medalowej drużyny. Ciekawe w czym Pan podpadł, że tak haniebnie potraktowano Pana?

Uważam, że to wielki skandal w stylu systemów totalitarnych. W PRL retuszerzy nie potrzebowali Photoshopa, by tworzyć „rzeczywistość”. Ludzie znikali z prawdziwego życia, z oficjalnych przekazów i ze zdjęć…

////////////////////////////////////

To jest fragment emaila Internauty. Podobnych komentarzy otrzymałem więcej.

cdn.

cze
01

Kontynuacja odcinka 129

W swojej książce duet autorski Brustman/Bernard opublikował na stronie 40 to samo zdjęcie. Podano źródło, ale bez komentarza Pawła Dudzińskiego.

Kilka osób zadało mi już dawno pytanie, jak to się stało, że zawodniczki zostały same sfotografowane, choć mnie widać z tyłu?

Zaraz po wylądowaniu na Okęciu zorganizowano szybką konferencję prasową. Wiceprezes Polskiego Związku Szachowego Krzysztof Kulesza określił kolejność relacji: kierownik ekipy Kazimierz Wasilewski opowiedział w kilku słowach o organizacji olimpiady oraz wspaniałej atmosferze panującej w naszej ekipie, co odbiło się na świetnych wynikach obu zespołów. Następnie Andrzej Filipowicz przedstawił rezultat mężczyzn i ja miałem „pochwalić” zawodniczki za brązowy medal. Andrzej jednak „zapędził się” w swoim obszernym opowiadaniu i dla mnie nie było już czasu.

Po zakończeniu podszedł do mnie Zbigniew Czajka: „Jurek idź przed budynek, gdyż jest fotograf i powinieneś być na zdjęciu razem z zawodniczkami”. Nie zdążyłem …!

Ciekawa historia: Hanna Ereńska-Radzewska (obecnie Barlo) oraz Paweł Dudziński zauważyli mnie na tym zdjęciu. Natomiast Agnieszka Brustman i jej były trener Ryszard Bernard NIE!

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

maj
08

Kontynuacja odcinka 128

Jest to drugi materiał dotyczący olimpiady na Malcie 1980 r. nadesłany przez Gościa po ukazaniu się wpisu EDITORA Nasze największe sukcesy! (40).

///////////////////////////////////

To jest tekst Pawła Dudzińskiego:

Ciekawe, że błędnie opisano znajdujące się na zdjęciu szachistki, myląc Grażynę Szmacińską z 18-letnią zaledwie wówczas Agnieszką Brustman. Agnieszka Brustman, późniejsza dwukrotna uczestniczka turnieju pretendentek do tytułu mistrzyni świata, decyzją kapitana drużyny, Jerzego Konikowskiego, zastąpiła wtedy w kadrze doświadczoną Annę Jurczyńską. Decyzja okazała się korzystna, gdyż wywalczyła ona również srebrny medal indywidualnie. Druga ciekawostka jest taka, że posiadam w swoich zbiorach także fotografie pochodzące ze zbiorów nieżyjącej już 5-krotnej indywidualnej mistrzyni Polski Anny Jurczyńskiej.

Od lewej – brązowe medalistki Olimpiady na Malcie: Agnieszka Brustman, Małgorzata Wiese, Hanna Ereńska-Radzewska (ob. Ereńska-Barlo) i Grażyna Szmacińska. Pomiędzy Agnieszką Brustman i Małgorzatą Wiese widoczny jest stojący z tyłu Jerzy Konikowski. Warszawa, lotnisko Okęcie, 8 grudnia 1980 r.

Źródło https://www.centrumszachowe.pl/index.php/12-artykuly-historia-szachow

///////////////////////////////////

Ta fotografia została opublikowana na stronie 40 w książce „Moja szachowa wspinaczka” autorstwa Brustman/Bernard z adnotacją: Archiwum Pawła Dudzińskiego. Tymczasem pod zdjęciem nie ma podanego mojego nazwiska.

A o tym pisała Hanna Ereńska-Barlo w emailu do mnie. Dla przypomnienia:

Nasze największe sukcesy! (1)

Jurku,

dzisiaj, tj. 6 grudnia przypada 40-ta rocznica zdobycia medali olimpijskich w La Valletta!

Po latach ponownie dziękuję Tobie, trenerowi naszej reprezentacji, za poprowadzenie nas do tego sukcesu!

Nasza drużyna, grająca w składzie: Hanna Ereńska-Radzewska, Grażyna Szmacińska, Małgorzata Wiese, Agnieszka Brustman, jak pamiętasz, zdobyła nie tylko drużynowy brązowy medal, lecz również medale za wyniki indywidualne.

Debiutantka Agnieszka Brustman, zdobyła srebrny medal na szachownicy rezerwowej (8 z 11), a ja brązowy medal na I-szj szachownicy(9 z 13).

Może byłoby interesujące przypomnieć Twoim czytelnikom, o naszym wspólnym sukcesie!

Serdecznie pozdrawiam

Hanna Ereńska- Barlo (dawniej H.Ereńska-Radzewska)

P.S. dołączam zdjęcie z powitania nas na lotnisku w Warszawie 9.12.1980 roku

///////////////////////////////////

Dla przypomnienia wypowiedź Agnieszki Brustman:  wywiad arcymistrzyni. 

kw.
24

Kontynuacja odcinka 127

Po ukazaniu się wpisu EDITORA Nasze największe sukcesy! (40).
otrzymałem od Gościa dwa ciekawe artykuły.

Publikuję najpierw felieton Tomasza Lissowskiego. Autor potwierdza, że pod moim kierownictwem Polki zdobyły brązowy medal na olimpiadzie na Malcie 1980. To jest miłe dla mnie, gdyż Agnieszka Brustman wraz z Ryszardem Bernardem w książce „Moja szachowa wspinaczka” całkowicie zataili ten fakt.

Ale nie mogę się zgodziać ze stwierdzeniem autora: ” W końcu lat 1970-tych działacz Związku Zbigniew Czajka opracowuje i wdraża system szkolenia młodzieży”. Do tej kwestii wrócę później, gdyż wymaga większego omówienia.

Obecnie kontynuuję temat „Malta 1980”, a zainteresowanie nim jest nadal duże, co świadczy ilość osób oglądających wywiad arcymistrzyni. 

///////////////////////////////////////////////////

Z KART HISTORII PZSZACH

W kwietniu br. przypada 80 rocznica założenia Polskiego Związku Szachowego. Rocznica „okrągła”, ale nieco „gorsza” do stulecia lub półwiecza. Ponieważ nic nam nie wiadomo, czy Związek (przeciążony bieżącymi obowiązkami związanymi z realizacją kalendarza i dopinaniem budżetu) zna historię Związku w dostatecznym stopniu, postanowiliśmy przypomnieć ważniejsze wydarzenia minionych lat.
„Vistula”

Statut Polskiego Związku Szachowego stwierdza, iż celem jego istnienia jest „popularyzacja sportu szachowego, organizacja współzawodnictwa sportowego, koordynacja działań wojewódzkich związków szachowych ze szczególnym uwzględnieniem wyczynu sportowego w grze bezpośredniej, korespondencyjnej i kompozycji szachowej”.

Od kiedy Związek istnieje? Jakie były koleje jego losu? Jakie osoby lub stowarzyszenia przyczyniły się do jego powstania oraz pracy na szachowej niwie? Wyczerpująca odpowiedź na powyższe pytania wymagałaby napisania dłuższego referatu, jeśli nie książki, dlatego ograniczymy się w tym miejscu do podania najważniejszych tylko dat, nazwisk i wydarzeń, z konieczności uciekając się do opuszczeń i uproszczeń.

Jakkolwiek pierwsze stowarzyszenia szachowe na terenach dawnej Rzeczypospolitej istniały jeszcze pod zaborami (klub w Poznaniu powstał w latach trzydziestych XIX wieku, Krakowski Klub Szachistów – w 1893 roku), to dopiero po odzyskaniu niepodległości w 1918 roku powstały warunki sprzyjające powołaniu organizacji, która ujęłaby ruch szachowy całej Polski w jednolite ramy. Powstania śląskie, plebiscyty, wojna z bolszewikami oraz bolesny proces formowania nowej polskiej waluty spowodowały, że nie nastąpiło to od razu. Dopiero 11 kwietnia 1926 roku, w przeddzień pierwszych szachowych Mistrzostw Polski, w Warszawie przy ul. Wierzbowej 8, w siedzibie Warszawskiego Towarzystwa Zwolenników Gry Szachowej zgromadzili sie delegaci klubów szachowych z Białegostoku, Gdańska, Katowic, Krakowa, Lwowa, Łodzi, Poznania, Warszawy i kilku mniejszych ośrodków, podejmując uchwałę o powołaniu Polskiego Związku Szachowego. Pierwszym prezesem został wybrany warszawski prawnik Józef Żabiński, jego zastępcą – mistrz Dawid Przepiórka, sekretarzem generalnym – Bogdan Domosławski. W 1927 roku PZSzach został przyjęty do światowej federacji szachowej FIDE. Począwszy od roku 1928 reprezentacja Polski brała udział w olimpiadach szachowych.

W owych czasach, gdy sport był jeszcze na dobra sprawę w powijakach, gdy rodziły się dopiero takie zjawiska jak sportowe zawodowstwo oraz mecenat, zakres działania PZSzach był naturalnie znacznie skromniejszy od tego, jaki obserwujemy dziś. Inne (mniejsze) były oczekiwania społeczne i potrzeby, mniejsze środki, jakimi organizacja dysponowała. Warto pamiętać, że szachy były wtedy zajęciem dorosłych mężczyzn, kobiety grających w szachy oraz juniorów w wieku przedmaturalnym dawało się policzyć na palcach jednej ręki. Tym niemniej PZSzach, aż do 1939 roku kierowany faktycznie przez wymienionego już Dawida Przepiórkę oraz wpływowego pułkownika Mariana Steifera, który w Związku pełnił przez szereg lat funkcję kapitana sportowego, miał szereg niebagatelnych osiągnięć. Zdołano zorganizować cztery turnieje o mistrzostwo Polski (Warszawa 1926, Łódź 1927, Warszawa 1935 oraz Jurata 1937 – w obsadzie międzynarodowej) oraz dwukrotnie – drużynowe mistrzostwa kraju. Reprezentacja Polski, począwszy od Olimpiady Szachowej w Hadze 1928, była stałym uczestnikiem Turnieju Narodów i tylko raz (Folkestone 1933) znalazła się poza podium dla medalistów. Podczas olimpiady w Hamburgu w 1930 r. polski zespół w składzie: Rubinstein, Tartakower, P. Frydman, Przepiórka, Makarczyk wywalczył złote medale. Tylko Stany Zjednoczone miały w tym czasie osiągnięcia olimpijskie bardziej znaczące od polskich. Nasz kraj był ponadto gospodarzem olimpiady w 1935 roku i zdaniem zagranicznych gości impreza warszawska była niezwykle udana. W odbywającym się równolegle indywidualnym turnieju kobiet Polka Regina Gerlecka wywalczyła tytuł wicemistrzyni świata, pozwalając się wyprzedzić tylko legendarnej Verze Menchik. Warto nadmienić, że szachy cieszyły się wsparciem dostojników państwowych, zaś działacze Związku mieli dostęp do gabinetów marszałka Józefa Piłsudskiego, generała Kazimierza Sosnkowskiego i prezydenta Ignacego Mościckiego.

Wybuch II wojny światowej zakończył „złotą erę”. Po zakończeniu okupacji okazało się, że cały gmach o nazwie Polskie Szachy jest w ruinie. 90% polskiej kadry mistrzowskiej zginęło bądź znalazło się na emigracji. W związku ze zmianami granic znikły silne ośrodki we Lwowie i Wilnie, nie odrodziło się nigdy Łódzkie Towarzystwo Zwolenników Gry Szachowej, najbardziej prężny i zasobny w finanse klub na ziemiach polskich. Brakowało prawie wszystkiego: kadr, literatury, sprzętu i pieniędzy. Na szczęście nie zabrakło entuzjazmu i chęci do pracy?
Do wąskiego grona osób, które w 1946 roku odrodziło Polski Związek Szachowy, należeli Tadeusz Czarnecki, Stanisław Gawlikowski oraz Zbigniew Miller. Ten ostatni, w późniejszych latach wysokiej rangi urzędnik w kilku ministerstwach, objął funkcję prezesa Związku. Udaje się zorganizować pierwsze powojenne mistrzostwa Polski w Sopocie, gdzie złoty medal zdobywa nieznany na szerszym forum krakowianin Bogdan Śliwa. W 1947 roku ster Związku trafia w ręce Stanisława Wojnarowicza, dyrektora warszawskich wodociągów. W Warszawie odbywa się turniej międzynarodowy z udziałem m. in. Gligorića, Smysłowa i Bolesławskiego, zaś przebieg imprezy relacjonuje powołany niewiele wcześniej do życia oficjalny organ PZSzach czyli miesięcznik „Szachy”. Ukazuje się „Kodeks szachowy” (Czarnecki, Gawlikowski, Wojnarowicz) oraz kilka podręczników. Szachiści łączą wielkie nadzieje z perspektywami mecenatu państwowego, który tak świetne rezultaty przyniósł w ZSRR.

Te oczekiwania nie spełniły się niestety, być może dlatego, że w najwyższych kręgach władzy Związek nie znalazł żadnego możnego protektora – towarzysz Bolesław Bierut miał do szachów stosunek całkowicie obojętny. Na domiar złego w 1951 roku Polski Związek Szachowy został rozwiązany, zaś jego funkcje przejął państwowy urząd czyli Sekcja Szachów w strukturze Głównego Komitetu Kultury Fizycznej – ówczesnego ministerstwa sportu, upolitycznionego i zbiurokratyzowanego jak wszystkie inne organy w państwie budującym socjalizm.

Okres do 1957 roku, kiedy to na fali przemian popaździernikowych Polski Związek Szachowy został odtworzony, nie był czasem zupełnie straconym. Powstała sieć klubów kolejarskich, fabrycznych, związkowych, wojskowych i milicyjnych. Regularnie rozgrywano turnieje o mistrzostwo Polski, poprzedzane półfinałami. Pojawiły się mistrzostwa Polski kobiet i rozgrywki dla juniorów. Drużynowe mistrzostwa Polski, organizowane początkowo na poziomie miast, rychło przekształciły się zawody międzyklubowe zwane potocznie ligą, która stopniowo stała się wielopiętrową strukturą, porządkującą całe krajowe szachy wyczynowe. Doskonałe wyniki notował Bogdan Śliwa, awansując w 1955 roku do turnieju międzystrefowego. Swoje osiągnięcia mieli szachiści korespondencyjni, kompozytorzy i szachiści – inwalidzi. Polska reprezentacja była obecna – z niewielkimi przerwami – na olimpiadach, choć o powrocie do strefy medalowej oczywiście nie mogło być mowy.

Po 1957 roku Polski Związek Szachowy był w teorii organizacją samorządną, ale w istocie najwyższe stanowiska związkowe należały do tzw. nomenklatury, toteż nie wszyscy prezesi, niekiedy przynoszeni w przysłowiowej „teczce” na zebrania wyborcze, należeli do znawców problematyki szachowej. Na szczęście kondycja polskich szachów zależała nie tylko od wysokości dotacji państwowej, ale też od pracy, najczęściej bezinteresownej, ogromnej rzeszy działaczy – terenowych, klubowych i szeregowych członków zarządu Związku. Warto w tym miejscu wymienić takie wydarzenia jak zapoczątkowanie turniejów pamięci A. Rubinsteina w Polanicy (1963 r.), Drużynowe Akademickie Mistrzostwa Świata (Kraków 1964) i Olimpiadę Kobiecą (Lublin 1969 r.).

W epoce Gierka czyli w okresie 1970-1980 szachy dostają impuls do rozwoju. Pojawia się wiele turniejów otwartych, również w małych ośrodkach. Najlepsi szachiści mają szanse poświęcić się wyłącznie uprawianiu swej dyscypliny – pojawia sie szachowe zawodowstwo. W 1976 roku Włodzimierz Schmidt uzyskuje pierwszy po wojnie tytuł arcymistrza. W końcu lat 1970-tych działacz Związku Zbigniew Czajka opracowuje i wdraża system szkolenia młodzieży. W 1980 roku polska drużyna kobieca (H. Ereńska – Radzewska, M. Wiese, G. Szmacińska, A. Brustman) pod wodza trenera Jerzego Konikowskiego przywozi brązowe medale z olimpiady na Malcie. Następuje eksplozja talentu Adama Kuligowskiego, który wkrótce zdobywa dla Polski drugi tytuł arcymistrzowski.

W latach 1980-tych polskie szachy męskie notują regres. Coraz częściej natomiast z mistrzostw świata z medalami wracają do kraju nasze juniorki i juniorzy (m. in. Monika Bobrowska, Marcin Kamiński, Jacek Gdański). Arcymistrzyni Agnieszka Brustman dwukrotnie (lata 1985 i 1988) awansuje do turnieju pretendentek, dwukrotnie zajmując znakomita szóstą lokatę.

Zmiana ustroju politycznego w 1989 roku zastaje Polski Związek Szachowy pod prezesurą Jacka Żemantowskiego, wybitnego dziennikarza, jedynego prezesa Związku na przestrzeni trzech kadencji. Jacek rzuca pomysł zorganizowania Akademii Szachowej, wciela go w życie i zostaje pierwszym dyrektorem tej pożytecznej placówki.
Przemiany ekonomiczne rychło poczynają wywierać wpływ na mapę sportową kraju. Znika wiele potężnych dotąd klubów szachowych (np. Legion Warszawa, Maraton Warszawa, Kolejarz Katowice), w barwach polskich klubów zaczynają występować obcokrajowcy.

W 1994 roku Włodzimierz Schmidt po raz siódmy zdobywa tytuł mistrza Polski, bijąc rekord B. Śliwy. Poznański arcymistrz 14 razy reprezentuje nasz kraj na szachowych olimpiadach. Kontynuowane są podyplomowe studia trenerskie w specjalności szachy. Młodzież nie przestaje „łowić” medali na mistrzostwach Europy i świata juniorów. Bartłomiej Macieja trzy razy pod rząd kwalifikuje się do mistrzostw świata FIDE, zaś w roku 2002 zostaje mistrzem Europy. W przeciągu czterech lat drużyna warszawskiej Polonii zajmuje drugie miejsce w Klubowym Pucharze Europy, budząc wielką irytację konkurentów z Rosji, Serbii i innych szachowych potęg. Na Olimpiadzie w Bled (2002 r.) polskie szachistki (I. Radziewicz, M. Bobrowska – Soćko, J. Dworakowska i B. Kądziołka, trener Marek Matlak) zajmują trzecie miejsce za Chinkami i Rosjankami. Działa Akademia Szachowa, a wśród jej wykładowców widzimy nazwiska arcymistrzów o światowej renomie. Patronem Mistrzostw Polski na rok 2003 jest prezydent Rzeczypospolitej Aleksander Kwaśniewski.

W roku 2005 odbywają się w Polsce (Warszawa/Zegrze) Indywidualne Mistrzostwa Europy. W tym samym roku Drużynowe Mistrzostwa Europy w Goeteborgu przynoszą polskim szachom dawno oczekiwane laury – kobieca reprezentacja Polski w składzie J. Dworakowska, I. Radziewicz, M. Soćko, J. Zawadzka i M. Zielińska, trenerzy M. Matlak i P. Murdzia, zajęła pierwsze miejsce, zaś nasza męska reprezentacja, mimo porażki w ostatniej rundzie, znalazła się na doskonałym szóstym miejscu. Szkoda tylko, że nie mający precedensu w powojennej historii polskich szachów sukces nie został należycie wykorzystany do propagandy „królewskiej gry”. Nie było wywiadów telewizyjnych, artykułów w gazetach i w „kolorowych” tygodnikach.

Polski Związek Szachowy kontynuuje swą misję rozpoczętą w kwietniu 1926 roku. Nie działa w próżni; choć wydostał się z uwarunkowań politycznych, to jest uzależniony i od kondycji gospodarki państwa i od ludzi, którzy zechcą działać w jego strukturach. Ale ponieważ prawdziwych pasjonatów „królewskiej gry” w Polsce nigdy nie brakowało, wypada mieć nadzieję, że nasze szachistki i szachiści jeszcze nie raz nawiążą do „złotych” tradycji Rubinsteina, Tartakowera, Makarczyka, Najdorfa i Regedzińskiego.

Tomasz Lissowski

Źródło http://szachowavistula.pl/vistula/pzszach_z_kart_historii.htm

///////////////////////////////////////////////////

Od lewej strony: Jerzy Moraś (wydawca Penelopy) i Tomasz Lissowski.

Zdjęcie z archiwum Jerzego Morasia.

 

 

 

kw.
04

Kontynuacja odcinka 126

Czytelnik naszego bloga z Warszawy tak zareagował na ostatni wpis: Bardzo dobrze, że poruszył Pan ten problem. Ponieważ widziałem artykuły, w których porównywano Agnieszkę Brustman z Beth Harmon. Nie ma żadnych logicznych przesłanek, aby powtarzać takie porównania. Dlatego zgadzam się, że pierwowzorem fikcyjnej bohaterki serialu była Vera Mencik.

Załączam fotkę

Vera Menchik facing Géza Maróczy, side by side with Alexander Alekhine and Sultan Khan, at the start of the London International Tournament on February 1, 1932.

///////////////////////////////////////////////////////

Agnieszka Brustman miała wielkie sukcesy w konkurencji kobiet i co do tego nie ma żadnych wątpliwości. Ale też jest prawdą, że nie miała żadnych osiągnięć w walce z mężczyznami.

Wniosek jest jeden: Pierwszą kobietą, z którą musieli liczyć się szachiści przeszłości była Vera Menchik, dopiero potem Nona Gaprindaschwili i następnie Maja Cziburdzanidze.   

Obecnie kobiety mogą z sukcesami konkurować z mężczyznami i kilka takich partii zamieściliśmy już na blogu.

Kilka dni temu o umiejętnościach szachowych płci pięknej przekonał się czołowy szachista Polski GM Grzegorz Gajewski na turnieju w Reykjaviku. Jego pogromczynią okazała się Dina Belenkaya.

 

 

 

  • Szukaj:
  • Nadchodzące wydarzenia

    sie
    17
    sob.
    2024
    całodniowy Polanica Zdrój
    Polanica Zdrój
    sie 17 – sie 25 całodniowy
    Więcej informacji na stronie PZSzach: https://pzszach.pl/2024/07/17/jubileuszowy-festiwal-w-polanicy-zdroju/    
    wrz
    10
    wt.
    2024
    całodniowy Olimpiada w Budapeszcie
    Olimpiada w Budapeszcie
    wrz 10 – wrz 23 całodniowy
    Tegoroczna olimpiada szachowa odbędzie sie w Budapeszcie.
    lis
    20
    śr.
    2024
    całodniowy FIDE World Championship 2024
    FIDE World Championship 2024
    lis 20 – gru 15 całodniowy
    Mecz o  mistrzostwo świata: Ding Liren – Gukesh D Więcej informacji: Szachy w moim życiu.: Mistrzostwa Świata odbędą się w Singapurze! (konikowski.net)    
  • Odnośniki

  • Skąd przychodzą

    Free counters! Licznik działa od 29.02.2012
  • Ranking FIDE na żywo

  • Codzienne zadania

    Play Computer
  • Zaprenumeruj ten blog przez e-mail

    Wprowadź swój adres email aby zaprenumerować ten blog i otrzymywać powiadomienia o nowych wpisach przez email.