lis
05

Literatura szachowa w Polsce

Nikogo z szachistów nie trzeba zapewniać o tym, jak ważna dla ich rozwoju jest znajomość literatury szachowej. Obecnie dostępnych jest wiele podręczników, zarówno w formie elektronicznej (np. najróżniejsze pozycje z wydawnictwa ChessBase) jak i tradycyjnej, książkowej. W Polsce można zakupić dużo tytułów szachowych, obejmujących różnorodną tematykę, czyli debiuty, grę środkową, końcówki, analizy partii oraz wybranych pozycji, elementy treningu szachowego, itd. Każdy z nas znajdzie dla siebie interesujące i wartościowe książki szachowe, co nie jest trudne, gdyż wystarczy zaglądnąć na strony internetowe wydawnictw i sklepów szachowych. Myślę że sztandarowym przykładem są wydawnictwa Penelopa oraz RM. Firmy te wydają książki zarówno autorów polskich jak i dzieła tłumaczone z języków obcych. Zaznaczam że oferta chociażby tylko tych dwóch wydawnictw jest bogata zarówno pod względem jakości jak i ilości wydanych tytułów. Dzięki niej każdy z nas może skompletować bibliotekę szachową z tytułami naprawdę z górnej półki.

Natomiast z niemałym zdziwieniem przeczytałem uwagi Krzysztofa Jopka o polskiej literaturze szachowej: link, której ilość wspomniany bloger określa „jak na lekarstwo”, a jej jakość do „pustyni”. Pomijam interesującą konstrukcję artystyczną cytowanej wypowiedzi, jednak nie ukryje ona faktu iż autor artykułu wydaje co najmniej niezrozumiałą i kontrowersyjną (a mówiąc wprost, krzywdzącą) ocenę jakości i ilości dostępnej w Polsce literatury szachowej. Spośród nazwisk autorów postponowanych przez KJ muszę wymienić: Bielawskiego, Bronsteina, Dworeckiego, Euwego, Jusupowa, Karpowa, Konikowskiego, Kotowa, Szereszewskiego… Czy mam wyliczać dalej tuzów literatury szachowej dostępnej w Polsce, czy lepiej opuścić zasłonę milczenia na dziwaczną wypowiedź znajomego blogera?

Krzysztof Kledzik

Dodatkowe informacje

Link 1

Link 2

Link 3

 

 

URL Trackback

Trackback - notka

Komentarzy: 14

  • Krystian

    Krzysztof Jopek to pasjonat szachów, ale chyba nie posiadający dużej wiedzy szachowej. Dlatego to co pisze nie można brać na poważnie, ponieważ w niektórych sprawach nie ma pojęcia, ale za to nadrabia te braki swoją filozofią. Czytając te jego bajki mam czasami takie wrażenie, jak gdyby za wszelką cenę chciał zaistnieć w necie, to tak jak niektórzy w programie Ewy Drzyzgi. Wątpliwa jest również jego moralność, gdyż jak można chwalić się na swoim blogu, który może czyta i młodzież, że w czasie pobytu na Ukrainie znalazł pieniądze i nie oddał na policji, lecz sobie je przywłaszczył. Za to kupił sobie koszulę i buty….
    Uważam, że to co zrobił, to jest mega kompromitacja i skandal.
    A oto fragment jego poezji:

    Następny dzień, spędziłem zwiedzając wszystkie ważniejsze miejsca Odessy. Najbardziej zaskakiwały mnie rozrzucone w różnych częściach miasta małe pomniki w skali 1:1. Obejrzałem Pałac Woroncowa wraz z Rotundą, XIX w. Synagogę oraz Sobór Przemienienia Pańskiego. Oczywiście musiałem zejść i wejść po „znaku firmowym” Odessy – Schodach Potiomkinowskich. W porcie spotkała mnie kolejna niespodzianka (Nie ostatnia!). Otóż, wchodząc przez główne drzwi, zauważyłem leżące na chodniku dwa banknoty, które szybko podniosłem. Okazało się, że znalazłem 150 hrywien, które w tym czasie było kwotą znaczną. W samym porcie przysiadłem na ławce z wrażenia. Taka niespodziewana regeneracja sakiewki wiele zmieniała. Za znalezisko kupiłem sobie nową koszulę i buty, stare zaś wyrzuciłem (Generalnie w czasie podróży jestem maniakiem redukowania ciężaru plecaka poprzez wyrzucanie rzeczy zbędnych), kupiłem bilet do Muzeum Archeologicznego, zjadłem obiad oraz nabyłem bilet na nocny pociąg do Lwowa…

  • Pustynia to to nie jest ale i oaza też nie.
    W wydawnictwie RM trwa „posucha” od 2009 roku, bodajże ich ostatnia publikacja to „Moi wielcy poprzednicy” Kasparova.
    Dużo lepiej jest w Penelopie tutaj ukazuje się w roku kilka nowości. Ja w zupełności rozumiem obydwa wydawnictwa. Polski rynek książki szachowej jest dość trudny i bardzo ciężko jest na nim zarobić. A jeżeli chodzi o publikacje elektroniczne tutaj dopiero jest wielka pustynia. Kilka lat temu rozmawiałem z wydawcą programu „Fritz & Czesław” o możliwości publikacji kolejnych części tej serii dla dzieci i młodzieży. Wydawca był chętny ale poszukiwał wsparcia finansowego. Poleciłem mu wtedy by zwrócił się do PZSzach’u. Jak widać do dnia dzisiejszego nie ukazała się żadna kolejna część „Fritz & Czesław”.

  • Krzysztof Kledzik

    Owszem, pod względem wydawnictw elektronicznych ustępujemy firmie ChessBase. Wydawnictwa szachowe może nie sprzedają się tak jak ciepłe bułki i dlatego wydawnictwo RM nie zarzuca nas co kilka miesięcy nowościami. Ale książki które mają w ofercie są bardzo wartościowymi pozycjami szachowymi. Proszę też zaglądnąć na stronę wydawnictwa Penelopy. Jest tam dużo świetnych książek szachowych.

  • Dobrych książek szachowych po polsku mamy wiele. Dlatego wypowiedź Krzysztofa Jopka jest po prostu skandaliczna. Do tego tematu wkrótce wrócę. Chyba ostatnią pozycją w RM była moja książka „Szybkie zwycięstwa” http://www.blog.konikowski.net/2011/12/11/szybkie-zwyciestwa/
    Sprzedaż – jak na polskie warunki – nie jest tak zła: przeszło 1200 sprzedanych egz. Ogólnie pozycje szachowe w Polsce sprzedają się nie najlepiej i dlatego RM na razie robi przerwę w temacie „Szachy”.
    Natomiast zupełnie nieopłacalna jest produkcja w Polsce książek elektronicznych. To są pozycje przede wszystkim przeznaczone dla zaawansowanych i można je bez problemu kupić w firmie ChessBase.

  • raj777

    „Pochodził z zamożnej kupieckiej rodziny, miał dziewięciu braci. Studiował prawo, lecz studiów nie ukończył z konieczności zajęcia się rodzinnym interesem. Jako młodzieniec lubił odwiedzać warszawskie kawiarnie, w których zawsze można było spotkać chętnego do partii szachów. Na początku lat sześćdziesiątych był już jednym z najsilniejszych szachistów w Warszawie. Był zupełnym amatorem. Twierdził, że nie przeczytał ani jednej książki szachowej.” ….
    „Według retrospektywnego systemu Chessmetrics, najwyżej sklasyfikowany był w lipcu 1878 r., zajmował wówczas 2. miejsce (za Louisem Paulsenem) na świecie[1].”

    http://pl.wikipedia.org/wiki/Szymon_Winawer

    http://www.blog.konikowski.net/2013/02/11/byl-polakiem-gdy-polski-nie-bylo-na-mapie/

    Zaintrygowało mnie szczególnie to zdanie:”Twierdził, że nie przeczytał ani jednej książki szachowej.” Czy w takim razie szachistów można było by podzielić ogólnie na cztery grupy: szachiści, którzy dużo czytają i dobrze grają; szachiści, kórzy dużo czytają i słabo grają; szachiści, którzy mało czytają i dobrze grają; szachiści, którzy mało czytają i słabo grają? Jakie były by tutaj proporcje?

  • W tamtych czasach teoria debiutów była dopiero w powijakach. Sam Winawer jest autorem wielu nowinek teoretycznych. Wtedy głównie liczyła się gra środkowa i końcówki. Obecnie debiuty stały się najważniejszą fazą partii, co potwierdzają czołowi szachiści świata. Winawer mógł rzeczywiście nie przestudiować żadnej książki szachowej i grać dobrze. Teraz to jest niemożliwe. Ale w polskich szachach teoria o małym znaczeniu debiutów jest bardzo popularna i dlatego mamy to, co mamy.
    O ilości przestudiowanych książek szachowych decyduje w głównej mierze talent. Ktoś bez talentu może przestudiować setki książek i nic z tego nie wyniknie.

  • raj777

    Rozumiem, a więc w tym problemie jest zarówno aspekt historyczny jak i psychologiczny.

  • Można to i tak tłumaczyć!

  • Krzysztof Kledzik

    Pragnę tutaj zwrócić uwagę na bardzo ważny zwrot, którego użył pan Jerzy. Mianowicie na „przestudiowane książek”. Książek szachowych się nie czyta, je należy studiować, „główkując” nad zawartymi w nich problemami i diagramami szachowymi. Jeżeli ktoś będzie się chwalić że przeczytał 100 książek szachowych, a ktoś inny powie skromnie że przestudiował dwie książki szachowe, to odpowiem że ta druga osoba bardziej zna się na szachach niż pierwsza.

  • raj777

    Tak, jak najbardziej słuszna uwaga, ja też miałem na myśli aktywne czytanie – studiowanie,a nie tylko bierne czytanie. Trochę nieprecyzyjnie wcześniej napisałem.

  • Krzysztof Kledzik

    Ach nie, Raju777, to nie był ani zarzut ani krytyczna uwaga w stosunku do Twojej wcześniejszej wypowiedzi. Wiem że chodziło Ci o czytanie w sensie dogłębnego studiowania. Jedynie chciałem uwypuklić też ważny aspekt aby zwrócić na niego uwagę wszystkich Czytelników tego blogu.

  • Mat

    Były prezes Tomasz Sielicki w wywiadzie dla Panoramy nr 4/2009 między innymi powiedział:
    Gdy dolar był po 2 złote kupiłem w sklepie Amazon 300 książek szachowych i czytam do poduszki.
    Gdyby Tomasz Sielicki studiował te książki to myślę, że napewno grałby o wiele silniej i mógłby nawet nawiązać równą walkę z niejednym przeciętnym krajowym arcymistrzem.
    Morał z tego taki, że książki szachowe należy studiować a nie czytać.

  • Krzysztof Kledzik

    „Gdy dolar był po dwa złote” – to brzmi jak dawna rozmowa cinkciarzy spod Pewexu albo turystów jadących kiedyś do Turcji po dżinsy i kożuchy. 😉
    Od czytania do poduszki zasypia się, a nie rozwija umiejętności szachowe.

Dodaj komentarz

Musisz sięzalogować aby móc komentować.

  • Szukaj:
  • Nadchodzące wydarzenia

    kw.
    18
    czw.
    2024
    całodniowy IMEK Rodos
    IMEK Rodos
    kw. 18 – kw. 30 całodniowy
    W dniach 18-30.04.2024 roku na Rodos (Grecja) odbędą się Indywidualne Mistrzostwa Europy Kobiet z licznym udziałem Polek. Strona Lista startowa
  • Odnośniki

  • Skąd przychodzą

    Free counters! Licznik działa od 29.02.2012
  • Ranking FIDE na żywo

  • Codzienne zadania

    Play Computer
  • Zaprenumeruj ten blog przez e-mail

    Wprowadź swój adres email aby zaprenumerować ten blog i otrzymywać powiadomienia o nowych wpisach przez email.

%d bloggers like this: