W I rundzie odbywających się obecnie w Warszawie mistrzostw Polski, nadzieja naszych szachów Jan Krzysztof Duda rozegrał interesującą partię, w której pokazał duże umiejętności taktyczne.
Polecam jej obejrzenie i wnikliwą analizę.
W I rundzie odbywających się obecnie w Warszawie mistrzostw Polski, nadzieja naszych szachów Jan Krzysztof Duda rozegrał interesującą partię, w której pokazał duże umiejętności taktyczne.
Polecam jej obejrzenie i wnikliwą analizę.
Film dotyczy ostatnich mistrzostw Polski niewidomych i słabowidzących w szachach i nagrał go jeden z uczestników turnieju.
Sędzią głównym był mój brat Ulrich Jahr.
Artykuł polemiczny – wizerunek Polskich szachów
Oprócz podejmowanych na tym blogu szczegółowych propozycji skupiających się na problematyce szkolenia i treningu, warto zwrócić uwagę na ogólną pozycję szachów jako dyscypliny, oczami szachowego amatora. Wydaje się to istotne choćby w kontekście dyskusji na temat wyboru drogi życiowej i warunkom poświęceniu się zawodowym szachom. Młodzi obiecujący zawodnicy muszą mieć ” motywację do wyczynowego uprawiania szachów” cytując Pana Konikowskiego, niestety tu cieniem kładzie się nieudolność działań PZSZACH. Jak postrzegani są szachiści ? Jaki jest prestiż naszej dyscypliny? Na jakie korzyści i profity może liczyć nastolatek podejmując decyzję by związać swoja przyszłość z zawodowym uprawianiem szachów? To niełatwe pytania, bilansując potencjalne korzyści z włożonym wysiłkiem ( ciężką stałą pracą nawet po 8-10 godz. dziennie ) dojdziemy do wniosku że jest to wyjątkowo niełatwa droga.
W dodatku moim zdaniem, związek robi naprawdę niewiele, ani samodzielnie ani nie mobilizuje związków terenowych w kierunku działań propagujących szachy, zwiększających masowość i popularność królewskiej gry.
Gdzie działania dla rozwoju szachów amatorskich np. symultany z „mistrzem” rozgrywane w małych miejscowościach, gdzie jakaś oferta pomocy w organizacji (nie turniejów) ale imprez promocyjnych dla małych klubów w dogorywających szachowo miejscowościach?
Przecież tylko zwiększając masowość i popularność można przyciągnąć sponsorów, wprowadzić większe zainteresowanie szachami a poprzez to zapewnić możliwość utrzymywania siebie i rodziny przez czołowych zawodników. W stosunku do wyrzeczeń, nakładu pracy itp. efekty finansowe czołówki są niekonkurencyjne ze średnio-przeciętnymi regionalnymi „kopaczami” a nawet w porównaniu do stabilnej pracy naukowej na uczelni.
To jest głównie powodem tego że czołowi szachiści dorabiaja nie tylko trenowaniem i konsulacjami ale innymi dostępnymi im zajęciami np. pracą w związku, wydawnictwach itp. To właśnie finanse są powodem zainteresowania wielu dobrych zawodników pokerem sportowym któremu poświęcają więcej czasu niż szachom, w kuluarach powszechnie wiadomo że poważny to problem którego oficjalnie się nie zauważa.
Niestety realnie szachy to wciąż w Polsce niszowa dyscyplina, zawodowy szachista nie ma nawet szans na sportowa emeryturę jaka dostanie każdy medalista olimpijski w zaryzykuję-jednak mniej popularnych dyscyplinach jak strzelectwo, pchnięcie kulą lub gimnastyczne ćwiczenia na koniu z łękami. Poważne ograniczenie rozwojowe stanowi to iż szachy obok brydża stanowią najmniej „telewizyjny” sport, na szczęście internet z transmisjami na żywo i interaktywnymi serwisami daję nadzieję na lepsze perspektywy.
Niezwykle istotny (także wizerunkowo) a rzadko podejmowany publicznie jest problem sędziowania i środowiska sędziowskiego w szachach. W ramach naszego związku PZSZACH-u każdy sędzia może prowadzić własną „politykę” i samodzielne „postrzeganie” przepisów, słynne są forumowe spory sędziów w sprawach interpretacji poszczególnych paragrafów i wykładni przepisów dotyczącej nawet spraw podstawych jak reklamacji remisu w niedoczasie.
Kontrowersje sędziowskie w wielu turniejach, szczególnie niższej rangi prowadzą do kłótni i sporów a temu przyglądaja się dzieci i ich rodzice czy lokalni decydenci.
Pomyślał ktoś w związku jak to wpływa na wizerunek dyscypliny ?
Nie ma otwartych szkoleń i wykładów dla szeregowych sędziów, wprowadzania do zmian w kodeksie, praktycznie nie działają wojewódzkie kolegia sędziowskie, nie wydaję się jednolitych wytycznych ani sposobów postępowania w sprawach spornych ale powtarzających się sytuacji( takiej oficjalnej ściągi dla zawodników i sędziów ) a nieprzewidywalność decyzji sędziowskich źle wpływa na atmosferę zawodów i poziom agresji na sali gry. To temat rzeka. Widoczny jest brak możliwości samooczyszczania tegoż środowiska, nawet po rozpatrzonych pozytywnie protestach ( które to złożone na piśmie stanowią może promil sytuacji gdzie gracze bywają skrzywdzeni przez sędziów ) przy poważnych naruszaniach przepisów i konsekwencje dla sędziów są wręcz symboliczne.
W końcu dochodzą ciągłe zmiany w przepisach gry – nowe przepisy często doprowadzają do powstawania spornych trudnych do oceny nawet przez najlepszych sędziów sytuacji.
Takie rozwiązania znów prowadzą do gry nieeleganckiej z naruszeniem zasad fair ( przykładem skutków modyfikacji przepisów w szachach błyskawicznych były incydenty z łapaniem za rękę rywala stawiającego mata w FINAŁACH mistrzostw polski).
Wszytko to świadczy o bezradności, braku wpływu i realnych działań wspomagających szachy masowe oraz braku prawidłowej koncepcji rozwoju szachów. PZSZACH skupia się na reprezentacjach, zaniedbując całą resztę podstawy – piramidy zawodników, na forach szachowych przewijaja się tematy o drenażu finasowym małych klubów i osób grających dla przyjemności dla których związek nie robi nic, amatorszczyźnie i błędach (przełom roku 13/14 komunikaty klasyfikacyjne i finansowe, problemy z prawidłowym działaniem oficjalnego programu związkowego chessarbiter itp).
Na szczęście istnieje inicjatywa oddolna, jest wielu szachowych zapaleńców idących własną drogą. Z powodu braku akceptacji działań związku coraz częściej powstają samodzielne ligi i rozgrywki niezależne od oficjalnych struktur. Ale to już odrębny temat.
Tomasz Pańczak
Anatoli Karpow – mistrz świata w latach 1975-1985 oraz 1993-1999: Każda faza partii, otwarcie, gra środkowa i końcówka ma duże znaczenie. Jeżeli na początku gry, któraś ze stron uzyska przewagę materialną lub pozycyjną, to zniwelować ją w grze środkowej będzie bardzo trudno. W tej sytuacji do końcówki może w ogóle nie dojść. Bez poprawnej gry w debiucie, nie można więc myśleć o sukcesach w szachach.
////////////////////////////////////////////////////////////////////////////
Piotr Kaim napisał w swoim komentarzu: Krótko pisząc, arcymistrz nie namawia nikogo do lekceważenia debiutów. Skrytykował jedynie teorię, wedle której szachista powinien studiować debiuty PRZY JEDNOCZESNYM lekceważeniu końcówek. Jestem żywym dowodem na to, że ta teoria jest chybiona, bo jako junior studiowałem prawie wyłącznie debiuty i dlatego nigdy na serio nie przekroczyłem poziomu 2300.
////////////////////////////////////////////////////////////////////////////
Osobiście znam wiele przypadków, że szachiści po gruntownym studium fazy debiutowej szybko podnieśli swój poziom szachowy. Być może, że Piotr Kaim pracował w niewłaściwym kierunku. Może miał niedostosowany repertuar debiutowy do swojego stylu gry. Może korzystał z niewłaściwej literatury szachowej. Przyczynę słabego progresu redaktora „MAT-a” mógły ocenić tylko doświadczony trener.
Nigdy nie twierdziłem, że nie należy zajmować się końcówkami. Napisałem przecież wiele książek na ten temat. To tej kwestii zresztą jeszcze wrócę. Twierdziłem natomiast, że szachista z ambicjami sportowymi musi mieć dobrze opracowaną początkową fazę partii. Bez tego nie ma żadnych szans na uzyskiwanie znaczących sukcesów na arenie międzynarodowej.
Tak traktują ten problem czołowi szachiści świata i o tym była już wielokrotnie mowa na blogu. Nam jeszcze bardzo daleko do tej klasy i to zarówno w konkurencji kobiet, jak i mężczyzn. Ale nieraz jesteśmy świadkami większych niespodzianek i to nas cieszy. Ale chyba nie na tym polega rzecz. Wszyscy szachiści w kraju chcieliby widzieć naszych asów w renomowanych turniejach i to na czołowych miejscach. Podobnie wzrosłaby ranga szachów w Polsce w przypadku włączenia się naszych kadr do walki o mistrzostwo świata!
Ale jesteśmy wszyscy realistami. Takich emocji w najbliższych latach nie oczekujemy. Trening szachisty wymaga kolosalnej pracy i to około 8-10 godzin dziennie. Po grze naszej czołówki i poziomu rozgrywanych przez nich partii nie widać takiego zaangażowania treningowego!
Ale powracam do moich doświadczeń. Opisałem moje początki w wspomnieniach: link.
Dzięki mojemu zdrowemu rozsądkowi nie posłuchałem rad niektórych starszych klubowych kolegów o studiowanie szachów „od tyłu” i rozpocząłem intensywne studia nad otwarciami, czyli początkową fazą partii. Dzięki temu w szybkim tempie doszedłem do ścisłej czołówki Polski juniorów. Potem – jeszcze jako junior – stałem się czołowym szachistą Pomorza w kategorii seniorów.
Na karierę szachisty zawodowego nigdy się nie zdecydowałem. Wybrałem rolę trenera. W pracy szkoleniowej zwracałem uwagę na studiowanie debiutów oraz przygotowanie optymalnego repertuaru debiutowego.
Dla przypomnienia moje najważniejsze sukcesy na tym polu:
1. Pierwsze doświadczenia w treningu Lidii Fentzel: link
2. Punkt szkoleniowy w Częstochowie w latach 1977-1981: link 1 i link 2.
3. Trener kadry 1978-1981. W swojej działalności p0dkreślałem problem uczenia się debiutów na bazie całych partii: link
Największy sukces to brązowy medal wraz z drużyną kobiet na olimpiadzie na Malcie: link
4. Praca z Arkadim Naiditschem 1997: link
5. Współpraca z Radosławem Wojtaszkiem 1999-2003: link
6. W punkcie szkoleniowym w Essen 1983-1998 uczęszczali na moje zajęcia z teorii debiutów m.in. dwaj olimpijczycy: Christopher Lutz oraz Detlev Heinbuch.
7. W latach 2005-2011 byłem trenerem kadry niemieckiej głuchoniemych: link
W wydawnictwie Polskiego Związku Szachowego „Wybrane zagadnienia teorii i praktyki szachowej” (Warszawa 2002) omówiłem temat: Zasady pracy szkoleniowej nad debiutami.
W wieloletniej pracy trenerskiej zwracałem uwagę na wszystkie fazy w partii ze szczególnym uwzględnieniem znaczenia otwarć oraz przygotowaniem dobrze opracowanego do stylu gry repertuaru debiutowego!
Fundacja AVIVA ogłosiła konkurs na ciekawy pomysł.
Ma on dotyczyć pomocy rodzicom w zapewnieniu wolnego czasu dla ich dzieci.
Działacze z sekcji szachowej klubu MLKS Ostródzianka Ostródy zgłosili projekt pod nazwą „Naucz dzieci grać w szachy a o ich przyszłość możesz się nie martwić”.
Okazało się, że pomysł został zaakceptowany.
Utworzona jest specjalna strona, gdzie można oddawać głosy na poszczególne projekty.
Do dalszego etapu przechodzi 20, które uzyskają największą liczbę głosów.
Do zakończenia I etapu zostały 2 dni – ostateczny termin to 28 marzec.
Szachiści po zapoznaniu się z projektem proszeni są o oddanie swego głosu – link
Jest to jedyny pomysł związany z szachami na ok. 300 już zgłoszonych.
Fundacja umieściła pomysł z szachami w poniedziałek, więc liczba oddanych głosów na szachy jest na razie mała.
Poniżej skrót regulaminu dotyczący głosowania:
Głosując, pamiętaj z jednego IP w ciągu doby można oddać maksymalnie 4 głosy, każdy z innego adresu e-mail. Celem tego zabezpieczenia jest zwiększenie wiarygodności i przejrzystości głosowania.