Archiwum kategorii ‘Szkolenie w Polsce’
Zawsze jako trener zwracałem uwagę moim podopiecznym na to, aby grali otwarcia i warianty, które najlepiej znają i są zgodne z charakterem ich gry.
Wszelkie eksperymenty debiutowe są wskazane, ale nie w ważnych turniejach.
Ten temat był już wielokrotnie dyskutowany na tym blogu, np. Link.
Oglądam partie z mistrzostw Europy w Berlinie w szachach szybkich i jestem zaszokowany repertuarem debiutowym naszego młodego arcymistrza Dudy.
Chyba wszyscy wiemy, że Duda rozpoczyna normalnie partię ruchem 1.e4 i gra dynamiczne szachy. Tak powinien grać oczywiście w Berlinie. W szachach szybkich, przy ograniczonym limicie czasowym, powinno się grać szczególnie zgodnie z duchem swych umiejętności.
Tymczasem Jan Krzysztof Duda ćwiczy „oburęczność”, co mu nie wychodzi na dobre. Przedstawiona partia z 12 rundy wyraźnie wskazuje na to, że nasz arcymistrz nie czuje gambitu budapeszteńskiego.
Ciekawe kto mu doradził grać w Berlinie 1.d4?
Wczoraj w godzinach rannych otrzymałem od kilku Internautów wiadomość o problemach technicznych mojego bloga i portalu. Natychmiast skontaktowałem się z webmasterem, który szybko wyjaśnił sprawę. Okazało się, że został wczerpany limit transferu z uwagi na stale rosnącą liczbę gości. Trzeba było więc zmienić pewne parametry techniczne na serwerze i po godzinie funkcjonowanie bloga wróciło do normy.
Od dawna stwierdziłem rzeczywiście podwojenie ilości odwiedzających blog. Także w prywatnej korespondencji pisze do mnie coraz więcej osób z różnymi pytaniami odnośnie spraw szkoleniowych.
Po tym krótkim wstępie przechodzę do sedna sprawy. Otóż ostatnio pojawił się w korespondencji temat: monografie debiutowe. Padło pytanie, czy rzeczywiście jest sens kupowania takich książek, kiedy w momencie ukazania się ich na rynku mogą być już niezbyt aktualne.
Tym zagadnieniem zajmowałem się wielokrotnie w różnych publikacjach, także na blogu, np. link 1 lub link 2.
Oczywiście monografie o otwarciach są bardzo cennym ogniwem w procesie szkolenia szachisty, gdyż w istotny sposób przyśpieszają wiedzę o różnych debiutach. Szachista otrzymuje do rąk przygotowany materiał do dalszych studiów: plany strategiczno-taktyczne w poszczególnych wariantach, ogólny wgląd na rozwój gry w danym otwarciu, analizy teoretyczne, wskazówki metodyczne, zbiór ważnych partii wzorcowych itd.
Tej wiedzy młody i mało jeszcze doświadczony zawodnik nie jest w stanie sobie sam przygotować. Książki debiutowe są również niezwykle pomocne trenerom na etapie przygotowań do zajęć szkoleniowych.
Obecnie można kupić jedną lub nawet kilka monografii na temat interesującego nas wariantu i błyskawicznie rozeznać tajemnice danego otwarcia. W krótkim czasie istnieje więc możliwość wprowadzenia nowych elementów w naszej grze.
Co robić w przypadku kilku książek na interesujący nas temat? Jak dokonać wyboru? Kierować się tytułem czy rankingiem autora (autorów)? Sam zalecam moim podopiecznym korzystanie z szerokiego zakresu informacyjnego. Każdy autor, niezależnie od kategorii, ma swoje subiektywne spojrzenie na rozwój danego otwarcia, wariantu i przedstawia go na swój sposób. Warto więc poznać doświadczenia kilku teoretyków, aby potem na bazie zdobytej wiedzy wyciągnąć własne wnioski i następnie zastosować je w praktyce turniejowej. Im więcej ma się informacji, tym łatwiej potem jest znajdować plany w czasie gry!
Moja rada: kupować wszystko, co wzbogaci naszą wiedzę o interesującym nas otwarciu, wariantu itd. Ambitni zawodnicy powinni potem wzbogacać ją o studiowanie profesjonalnych wydawnictw, np. New in Chess czy Chess Base Magazin. Musimy wiedzieć tylko o jednym, że te publikacje zajmują się pojedyńczymi wariantami i nawet ruchami, nie kompleksowo debiutami. To jest więc literatura dla wysoko zaawansowanych szachistów!
Także bazy z partiami firmy Chess Base są przeznaczone dla zawodników o wysokich kwalifikacjach!
Na koniec jeszcze jedna bardzo istotna uwaga. Tak jak w edukacji szkolnej mamy do czynienia z literaturą fachową na szczeblu podstawowym, średnim i wyższym, podobnie jest w szachach. Trener musi polecać więc swoim podopiecznym książki odpowiadające ich klasie sportowej. Nie można więc zalecać np. 12-letniemu szachiście kupowanie periodyku Chess Base Magazin!
W języku polskim mamy bardzo mało książek dotyczących teorii debiutów i ten stan na pewno nie poprawi się w ciągu najbliższych 10 lat. Poleca się więc naukę angielskiego, aby potem mieć możliwość studiowania licznej tematycznie literatury w tym języku!
[tu znajdował się logotyp PZSzach, ale PZSzach nie zezwolił na publikację tutaj logotypu PZSzach]
[tu znajdowało się zdjęcie z facebook’a PZSzach, ale PZSzach nie zezwolił na publikację tutaj rzeczonego zdjęcia PZSzach]
Osoby legitymujące się minimum II kategorią szachową – potwierdzoną w Centralnym Rejestrze PZSzach lub posiadające wpis do legitymacji szachowej – mogą być zwolnione z części szachowej.
W numerze 5(53)2015 czasopisma MAT przeczytałem wywiad z am Krasenkowem.
Napisał to co Pan zawsze twierdził na swoim blogu, że na początku nauki szachów trzeba stosować zrównoważony rozwój, i że praca nad debiutami jest pracą ciągłą i niezbędną. To jest ok, ale jednocześnie am Krasenkow za bardzo przesuwa naukę debiutów na okres bycia dorosłym szachistą.
Pisał że to ma się odbywać w dorosłej karierze mistrzowskiej. A to już jest za późno na naukę debiutów. Juniorzy nie mogą przespać ich nauki.
Am Krasenkow podpiera się ideami radzieckiej szkoły szachowej. No dobrze, ale ona przynosiła efekty 40-50 lat temu, a wtedy były inne czasy szachowe. Obecnie w dobie internetu, programów szachowych, szachowych baz danych, wielkiej ilości turniejów, wszystko się zmienia.
Teraz są inne realia, wszystko przyspieszyło, w tym i opracowanie jakiś idei szachowych, szczególnie debiutów które szybko rozwijają się. A więc nauka szachów też musi się dostosować do czasów współczesnych. Dlatego nie można bezkrytycznie opierać się na szkole radzieckiej. Ona dobrze funkcjonowała w tamtych czasach. Ale teraz są inne czasy i inne wymagania szachowe, inne potrzeby i metody szkoleniowe. Trzeba się do nich dostosować i nadążać za nimi.
Ciekawe że przy okazji rozmowy o Młodzieżowej Akademii Szachowej, am Krasenkow wspomniał o postępach Kamila Draguna, ale jednocześnie zadał pytanie „A ile talentów zostało pogrzebanych?”. Czy chodziło w tym pytaniu o to, że to Akademia Młodzieżowa pogrzebała nasze talenty juniorskie?
Jako trener i publicysta szachowy od lat zwracam uwagę na istotę znajomości teorii debiutów.
Problem ten jest, niestety, piętą Achillesową wielu czołowych polskich szachistów. Pokazałem to na bazie mnóstwa partii, które opublikowałem w krajowych pismach fachowych oraz książkach.
Nie ulega żadnych wątpliwości, że Mateusz Bartel jest utalentowanym szachistą i ma na swoim koncie wiele sukcesów. Jestem przekonany, że mógłby osiągnąć jeszcze lepsze wyniki, gdyby zajął się solidnie swoim bardzo skromnym repertuarem debiutowym. Tę kwestię poruszyłem już kilkakrotnie na blogu.
W tegorocznym turnieju w Bielu nasz arcymistrz w pojedynku przeciwko Sutovskiemu zagrał wariant, który od dawna ma złą reputację. Teoria debiutów stawia przy ruchu 6…0-0 znak zapytania i o tym powinien wiedzieć Mateusz Bartel.
Ta wiedza była mnie znana już 50 lat temu! Oto moja partia z 1965 roku: link.
W odcinku 44 podałem tytuły książek testowych, które ukazały się w Niemczech. Ich treścią były głównie materiały szkoleniowe opracowane w trakcie mojej pracy trenerskiej w latach 1971 – 1981 z dziećmi i młodzieżą w Krakowie, w punkcie szkoleniowym w Częstochowie oraz w ramach mojej działalności na stanowisku trenera kadry Polskiego Związku Szachowego.
W czasach PRL-u wydać książkę szachową mogły tylko osoby mające jakieś specjalne względy. Ja takich nie miałem. Pierwsza książka testowa mojego autorstwa „Sprawdź swoją siłę w końcówkach taktycznych” ukazała się już w wolnej Polsce w 1994 roku. Wydawnictwo ma w planie jeszcze w tym roku trzecią i poprawioną wersję książki.
Mój wkład w publikacjach książek testowych w Polsce jest dość skromny:
3. Końcówki wieżowe oraz uzupełniająca pozycja
W swojej pracy trenerskiej doszedłem do wniosku, na bazie wieloletnich obserwacji, że młodzi podopieczni szybko się nudzą w trakcie analizy skomplikowanych końcówek.
Dlatego przygotowałem sobie zbiór pouczających pozycji, ale w lekkiej formie. Okazało się, że trafiłem w „10-tkę”. Moi uczniowie z ochotą poznawali podstawy najważniejszych końcówek i nie potrzebowali do tego jakiś trudnych arcymistrzowskich analiz, których jest pełno w różnych podręcznikach z gry końcowej. Formą uzupełniającą w ćwiczeniu techniki były oczywiście książki testowe.
Te własne doświadczenia i materiały szkoleniowe postanowiłem przekazać polskiej młodzieży. W wydawnictwie „Penelopa” ukazała się w 2002 roku pierwsza pozycja z zaplanowej serii „Szybki kurs końcówek” o końcówkach elementarnych i pionkowych.
Składa się z trzech rozdziałów:
1. Końcówki elementarne: mat samotnemu królowi
2. Podstawy końcówek pionkowych
3. 50 ćwiczeń w celu pogłebięnia zdobytch wiadomości.
Miałem w planie komplet podobnych książek w zakresie wszystkich typów końcówek. Zamiar nie został jednak zrealizowany i z pewnością nie będzie!
W poprzednim odcinku pisałem, że w mojej działalności trenerskiej starałem się prowadzić aktywne zajęcia, aby zmobilizować podopiecznych do samodzielnej pracy. Moim zdaniem jest to jedyny sposób na szybkie zrozumienie przez uczniów istoty poruszonych problemów. Szczególnie w trakcie studiowaniu końcówek zostanie osiągnięty większy efekt szkoleniowy, jeśli podopieczny sam znajdzie właściwą drogę.
W tym celu przygotowałem przez lata pracy trenerskiej w Polsce zbiór pouczających pozycji z różnych faz partii do samodzielnych ćwiczeń.
Na początku 1985 zadebiutowałem książeczką w największym wydawnictwie książek szachowych w strefie języka niemieckiego Joachim Beyer Verlag. Zaraz potem wziąłem udział w większym projekcie o grze końcowej.
W 1985 roku spotkałem się z wydawcą na Międzynarodowej Wystawie Książki we Frankfurcie nad Menem. Zaproponowałem mu serię książek o końcówkach w formie testów. Joachim Beyer zgodził się i w ten sposób moje materiały szkoleniowe zostały udostępnione szerszej publice.
Zainteresowanie tymi książkami jest bardzo duże. Niektóre pozycje osiągnęły kilkutysięczne nakłady. W ostatnich czasach, z uwagi na różne programy komputerowe, sprzedaż wprawdzie zmalała, ale mimo tego wydawnictwo wznawia systematycznie publikacje poszczególnych tytułów.
W zakresie gry końcowej opublikowałem prawie cały komplet tematyczny. Brakuje tylko samodzielnej książki o końcówkach hetmańskich, choć zostały one wyczerpująco omówione w innych pozycjach. Dla przypomnienia lista wszystkich publikacji:
4 książki zostały przetłumaczone na obce języki:
Holandia: Link
Hiszpania: Link 1, Link 2 i Link 3
Trener szachowy powinien być wszechstronnie wykształcony. Nie wyobrażam sobie szkoleniowca, który specjalizuje się np. tylko w grze końcowej, a o innych fazach gry nie ma większego pojęcia. A takich „pedagogów” spotkałem sporo w moim życiu.
Mnie kiedyś przyczepiono naklejkę „Debiuty”, co nie jest zgodne z prawdą. Oczywiście od dawna głoszę tezę, że „Otwarcia są fundamentem partii”, ale zawsze, jako trener, zwracałem także uwagę na istotę gry środkowej i końcowej.
Podobnie w pracy publicystycznej zajmowałem się wszystkimi częściami partii.
Jako początkujący trener próbowałem różnych metod szkoleniowych, aby moje zajęcia były interesujące i efektywne. Literatury fachowej na ten temat właściwie nie było. Trzeba było więc wypracować własne sposoby treningowe.
W latach 1966 i 1967 uczestniczyłem w zgrupowaniach kadry juniorów Polskiego Związku Szachowego. Metody prowadzenia tamtych zajęć nie przypadły mi do gustu. Było za dużo gadania i mało praktyki. Niewiele zostało w pamięci!
Dlatego w swoich zajęciach główny nacisk kładłem na zajęcia praktyczne. Tablica demonstracyjna służyła mi przede wszystkim do wyjaśnienia problematyki. „Prawdę” na szachownicy musieli znaleźć moi podopieczni, których dzieliłem na małe grupki (najlepiej dwuosobowe). Np.
W tej pozycji zadawałem pytanie uczniom: ile potrzebują białe wykonać ruchów w celu szybkiego zamatowania czarnego króla?
- 17 ruchów?
- 6 ruchów?
- 12 ruchów?
Nawet dzieci stosunkowo szybko potrafiły znaleźć właściwą drogę.
W treningu z końcówkami również stosowałem podobną metodę. Np.
Pytanie: mogą białe, będące na ruchu, wygrać tę pionkówkę? A jak przedstawia się sprawa przy ruchu czarnych?
Podopieczni w trakcie analizy znaleźli właściwe rozwiązanie i sposób prowadzenia gry, co zostało na długo w głowie (może i na całe życie).
Przeprowadziłem eksperymenty z różnymi pozycjami z dziećmi i młodzieżą. Najpierw pokazywałem sam drogę realizacji przewagi na tablicy demonstracyjnej. Na następnych zajęciach sprawdzałem stopień zapamiętania rozwiązania. Nie wszyscy potrafili to powtórzyć. Potem wypróbowałem te same sytuacje w treningu praktycznym. Wyniki były oszałamiające. Przerobiony materiał nie „uleciał w siną dal”!
Dlatego w mojej działalności szkoleniowej trening praktyczny stał zawsze na pierwszym planie i ten sposób prowadzenia zajęć polecam wszystkim trenerom!







