Archiwum dla luty, 2013
lut
25

Na życzenie Internautów będę publikować na mojej stronie w zakładce „Wirtuozi szachów”  materiały dotyczące twórczości Roberta Fischera. Będzie to jednocześnie uzupełnienie do cyklu „Fenomen Roberta Fischera” na blogu.

Na początek polecam lekturę interesującego artykułu „Fischer – wielki samotnik” pióra byłego mistrza Polski Jerzego Kostry.

 

lut
24

W dniach 23-24 lutego odbyły się kolejne 9-10 rundy ligi niemieckiej.

Strona ligi

Wyniki 9 rundy

 

Wyniki 10 rundy

 

lut
24

Gambit jest otwarciem, w którym jedna ze stron poświęca materiał (pionki lub figury) w celu uzyskania określonych korzyści, np. ataku na króla, uzyskania przewagi rozwojowej, przejęcia inicjatywy itd.

Przedstawiam „Gambit krakowski”, który powstaje po posunięciach 1.e4 e5 2.Sf3 Sc6 3.Gc4 Gc5 4.c3 Sf6 5.d4 cxd4 6.cxd4 Gb4+ 7.Kf1!?

Komentarz Siegberta Tarrascha dotyczący ostatniego ruchu białych w książce „Die moderne Schachpartie”: Po raz pierwszy zastosował to posunięcie w 1883 roku angielski amator Lord w głównym turnieju Londyńskiego Kongresu. Wariant został nazwany „wariantem krakowskim”, ponieważ był on dokładnie przeanalizowany przez krakowskich szachistów.

////////////////////////

Ruchem 7.Kf1!? białe ofiarowują pionka po odpowiedzi 7…Sxe4. Dlatego moim zdaniem „Gambit krakowski” jest nazwą prawidłową. Zachęcam więc Krakusów do dalszych analiz gambitu, który prowadzi do bardzo ostrych i interesujących gier.

Piękny tematyczny przykład z książki Tarrascha:

Dalej »
lut
23

W miesięczniku „Magazyn Szachista” opublikowałem serię artykułów „Zapiski trenera”. Jeden z tematów brzmiał: O repertuarze debiutowym.

W numerze sierpień 2004 m.in. pisałem: Obrona królewsko-indyjska była w moim repertuarze stałym elementem, którą stosowałem czarnym kolorem z niezłym skutkiem.

W rozgrywkach I ligi w 1979 roku grałem w zespole Hutnika Warszawa na zmianę na 1 i 2 szachownicy. Zmuszało mnie to do pojedynków z zawodowcami. Zdawałem sobie sprawę, że moje ulubione otwarcie może być niewystarczające w grze przeciwko Włodzimierzowi Schmidtowi czy Janowi Adamskiemju, którzy akurat świetnie grali białym kolorem przeciwko schematom z rozwinięciem gońca na g7. Postanowiłem przygotować coś specjalnego, tak aby zaskoczyć moich partnerów. Wybor padł na rzadko stosowany wariant Alechina w obronie holenderskiej. Decyzja okazała się trafna, gdyż wytrzymalem na pierwszej desce natarcie Schmidta, J.Adamskiego, Schinzla oraz Ignacego Nowaka. Uzyskałem 6.5 p. z 11 partii, co dla amatora było wynikiem pozytywnym.

 

Nieco więcej o tym ciekawym wariancie jest na mojej stronie w dziale „Teoria i praktyka/Artykuły”:  Link

Dalej »
lut
23

Panorama1blog

Panorama2blog

Moje materiały w tym numerze: partia Weber-Meijers, Bad Zwesten 2013, kombinacje oraz artykuł o wariancie Laskera w gambicie hetmańskim.

Inne artykuły: „Spotkanie z Edwardem Pałłaszem”, „Magnus Carlsen wygrywa Tata Steel-cześć 1”, „Kamil Dragun zdobywa drugą normę”, „Metlife Amplico 2012”, „Arcymistrzowskie wpadki” itd.

lut
22

Pierwszy krążek olimpijski w szachach po II wojnie światowej zdobyła drużyna kobieca na Malcie w 1980 roku. Byłem szefem tej ekipy i wraz z zawodniczkami zostałem uhonorowany – za trzecie miejsce – brązowym medalem.

Olimpia1

Olimpia2blog

Już pisałem raz na blogu  o tym największym w moim życiu wydarzeniu, że jako trener kadry dokonałem wtedy niespodziewanego wyboru. Zamiast 54-letniej doświadczonej Anny Jurczyńskiej wstawiłem do składu 18-letnią Agnieszkę Brustman. Dla wielu była to superniespodzianka. Anna Jurczyńska była pięć razy mistrzynią Polski. Na olimpiadzie w Buenos Aires w 1978 roku zdobyła brązowy medal za indywidualny wynik na III szachownicy. Łącznie rozegrała 17 olimpijskich partii, w których zdobyła 12 punktów.

Panią Annę znałem od wielu lat. Przygotowałem ją w 1978 roku do meczu z Małgorzatą Wiese o mistrzostwo Polski. W czasie tego pojedynku byłem jej sekundantem. Anna Jurczyńska zdobyła kolejny tytuł mistrzyni kraju. A tutaj taka decyzja! Dla samej Jurczyńskiej był to szok. Była pewna, że Malta jest w jej zasięgu.

Nie było łatwo uzyskać uznania mojego postanowienia. Zostałem wezwany do ówczesnego prezesa Polskiego Związku Szachowego Czesława Wiśniewskiego. Zadał pytanie: Dlaczego Brustman a nie Jurczyńska? Odpowiedziałem: Agnieszka to jest nasza przyszłość i musimy stawiać na młodzież. Prezes ostatecznie poparł mnie i w ten sposób juniorka, która do tej pory miała na koncie tylko jeden sukces międzynarodowy – mistrzostwo Europy juniorek w 1980 roku – znalazła się w drużynie olimpijskiej.

Na Malcie okazało się, że moja decyzja była znakomita. Agnieszka zdobyła 8 z 11 partii. Pokonała m.in. drugą szachistkę świata Aleksandriję i uzyskała srebrny medal na swojej szachownicy! Natomiast w konkurencji drużynowej Polki zdobyły brązowy medal – pierwszy po II wojnie światowej medal olimpijski i pierwszy w konkurencji kobiet!

Anna Jurczyńska nigdy nie wybaczyła mojego kroku. Ignorowala mnie i nie reagowała na moje gesty powitalne. Na jednym zgrupowaniu kadry w grze korespondencyjnej w Warszawie w trakcie mojego wykładu na temat „Jak rodzi się nowinka debiutowa?” przeszkadzała zadawaniem jakiś pytań, które nie były związane z problematyką zajęć.

Rola trenera nie jest łatwa. Pod warunkiem, że podejmuje samodzielnie decyzje i nie daje sobą manipulować przez działaczy i zawodników. A są tacy, którzy dla „świętego spokoju” wolą się nie narażać i akceptują wszelkie dogodne dla siebie rozwiązania.

 

Dalej »
lut
21

Polski Związek Szachowy przekazał do wiadomości publicznej protokół z zebrania Zarządu z dnia 19 stycznia 2013 roku. Z ciekawością zapoznałem się z jego treścią, bo szukałem w nim informacji o deklarowanym przez am Schmidta nadzorze nad przygotowaniem debiutowym naszej czołówki szachowej. Zagadnienie to związane z ważnym, ale zaniedbanym aspektem polskiego szkolenia szachowego, zostało przedstawione w cyklu artykułów pt. „Odkrycie Włodzimierza Schmidta” (2012/11/17/ i następne). Niestety, w obecnie przedstawionym protokole brak jest jakiejkolwiek wzmianki o realizacji tego zobowiązania. Jakie są tego przyczyny? Czy na razie sprawa „jest rozwojowa”,  i w najbliższym czasie dowiemy się o konkretnych postanowieniach wiceprezesa ds. sportowych, czy może wręcz przeciwnie, pomysł upadł i został odłożony ad acta? Miejmy nadzieję, że am Schmidt wykaże się zaangażowaniem i wytrwałością w realizacji swojego ambitnego, choć niestety mocno spóźnionego zamierzenia.

Moją uwagę przykuły też inne zagadnienia, wymienione w protokole PZSzach-u. Jednym z nich jest uwaga Agnieszki Fornal-Urban, będąca sprostowaniem jej wypowiedzi, zaprotokołowanej w analogicznym dokumencie z dnia 27 października 2012 roku. W tamtym protokole jej wypowiedź brzmiała: „Agnieszka Fornal-Urban wyraziła opinię, że szkolenie kobiet prowadzone jest w stopniu wysoce niezadowalającym”. Obecnie pani Fornal-Urban zamieściła prostowanie, iż „w poprzednim protokole została nieprecyzyjnie zapisana jej wypowiedź, która dotyczyła niewłaściwej organizacji szkolenia kobiet, a nie jego jakości, jak zostało zapisane”. Niewłaściwe szkolenie (w sensie jego jakości) a niewłaściwa organizacja szkolenia, to dwa całkiem odmienne zagadnienia i dziwne jest, jak można je pomylić w trakcie protokołowania. Przecież dyskusja o tych problemach ma całkiem odmienny charakter, i porusza się w niej diametralnie inne sprawy. Warto zauważyć, iż zagadnienie niewłaściwej organizacji jest sprawą techniczną o mniejszej wadze, natomiast problem złej jakości szkolenia to już rzecz o dużym „ciężarze gatunkowym”, mająca bezpośredni wpływ na rezultaty osiągane przez nasze czołowe zawodniczki. W tym miejscu pragnę polecić uwadze Czytelników kwestię braku większych sukcesów naszych pań, trenowanych przez Marka Matlaka. Poza epizodycznymi wygranymi ze światową czołówką, nasze zawodniczki nie liczą się w świecie i zajmują dalekie miejsca na liście rankingowej FIDE (honor kraju ratuje Monika Soćko). Czy zatem Agnieszka Fornal-Urban ma wystarczające podstawy aby być zadowoloną z jakości, a co za tym idzie, (nie)skuteczności szkolenia naszej kobiecej drużyny?

W akapicie poświęconym strategii organizacyjnej, am Schmidt wyraził następującą opinię: „Należy zoptymalizować działania PZSzach, dla osiągnięcia przez nasze zespoły najlepszych rezultatów. Aby osiągnąć ten cel należy wyłonić najlepsze składy drużyn (co w dużym stopniu umożliwia Regulamin Kadry Narodowej) i zapewnić zawodnikom optymalne przygotowanie do tych mistrzostw. Potrzebne więc będą odpowiednio wysokie nakłady finansowe i działania organizacyjne. Należy więc się liczyć z tym, że może być wskazane zmniejszenie środków finansowych na szachy juniorskie i solving”. Aby nasze zespoły osiągnęły najlepsze rezultaty potrzebna jest reorganizacja i unowocześnienie systemu szkolenia szachowego, wciąż opartego na dawnych i mało efektywnych metodach. Natomiast Regulamin Kadry Narodowej jest tak skonstruowany, że umożliwia powołanie tych zawodników, którzy go stworzyli. Zatem nie można tu oczekiwać jakiś spektakularnych posunięć w doborze składu naszych reprezentantów. Natomiast czy te składy są najlepsze? Przy obecnym regulaminie powołania do kadry oraz systemie szkolenia, te składy są najlepsze, bo są jedyne, innych nie będzie.

Mam poważne wątpliwości, czy wpompowanie kolejnych środków pieniężnych w naszą kadrę narodową rzeczywiście przyczyni się do osiągnięcia przez nią najlepszych rezultatów. Czy pieniądze przekazane przez sponsorów oraz specjalne laptopy ofiarowane przez firmę HP rzeczywiście umożliwiły podniesienie poziomu szachowego i sportowego naszych reprezentantów? Jeśli tak, to w jaki sposób i w czym się to przejawia? Obecny poziom szachów juniorskich z pewnością nie jest taki, jakiego wszyscy oczekują. Niestety jest znacznie niższy niż kilka – kilkanaście lat temu. Obawiam się, że zapowiadane zmniejszenie finansowania juniorów negatywnie odbije się na rozwoju i funkcjonowaniu tej gałęzi szachów w Polsce.

W podpunkcie dotyczącym omówienia występów naszych reprezentantów zanotowano, iż: „Starty w Indiach nie były udane dla Radosława Wojtaszka. Arcymistrz wystartował w dwóch turniejach: openie w Kalkucie oraz turnieju kołowym w New Delhi. Niestety, w obydwu turniejach zanotował straty na rankingu. Jak przyznał sam zawodnik, tak długi wyjazd nie służy dobrze na grę i wynik sportowy”. Nie chcę używać zbyt dosadnych słów, ale powyższe tłumaczenie w ustach zawodowego sportowca jest niepoważne. Taką wypowiedź ma prawo przedstawić amator szachowy, nie przyzwyczajony do podróży i udziału w zawodach w dalekich krajach. Ale zawodowi sportowcy odbywają przygotowania psychofizyczne, które umożliwiają szybką aklimatyzację po podróży i odbudowanie swojego potencjału sportowego. W związku z przyjętym przez zarząd tłumaczeniem przyczyny niepowodzeń Radosława można liczyć się z tym, że każdy odleglejszy turniej zakończy się niepowodzeniem am Wojtaszka, usprawiedliwianym przez niego zbyt długim wyjazdem. Czyżby w takim razie do dyspozycji naszego czołowego szachisty pozostawały jedynie krótkotrwałe turnieje wyłącznie w krajach sąsiadujących z Polską?

Krzysztof Kledzik

Dalej »
lut
21

Królewska gra jest pełna przeróżnych „teorii”, które stworzono już bardzo dawno i zostały przez niektórych szkoleniowców przyjęte bezwarunkowo i niepodlegające podważaniu. Hamuje to twórczy rozwój tych szachistów, którzy szkoleni przez mało elastycznych i nieoświeconych trenerów przejmują te nauki za pewnik.

Jedno jest pewne. Takich trenerów trzeba uświadamiać, że  królewska gra uległa od lat dużemu rozwojowi i obecnie gra się w inne szachy, niż to było 100 lat temu. W tej sytuacji jasne jest, że pewne dawne dogmaty straciły na swej pierwotniej „wartości”.

Kilka lat temu uczestniczyłem w zgrupowaniu szkoleniowym niemieckich trenerów. Ówczesny trener niemieckiej kadry arcymistrz Klaus Darga pokazał pewną swoją partię z młodości. W krytycznej sytuacji miał duży problem z wykonaniem posunięcia. Rozważał ruch skoczkiem na skraj szachownicy, lecz był do tego stopnia „skażony” wskazaniem Siegberta Tarrascha – skoczek na bandzie to hańba szachów – że tego posunięcia ostatecznie nie wykonał. A był to najlepszy ruch, który dawał mu wielką przewagę.

Szef niemieckich trenerów na koniec swojego wykładu dał nam radę: „Koledzy, nie dajcie się omamić dogmatami, których w szachach jest wiele. Bądźcie elastyczni i w takim duchu trenujcie swoich podopiecznych”!

W nowoczesnej teorii otwarć jest wiele przypadków, kiedy skoczek idzie na na skraj szachownicy, ponieważ jest to najlepsze lub nawet jedyne rozwiązanie w danej sytuacji. Znając dobrze teorię debiutów unikamy jakiś absurdalnych przykazań przeszłości!

Inne wskazanie dla początkujących szachistów jest: „Szybko rozwijaj wszystkie figury i zabezpiecz króla”. Tutaj trzeba także wyjaśnić swym podopiecznym, że to jest ogólna zasada. Tymczasem nie zawsze trzeba  tak fanatycznie podchodzić do tej kwestii. Są bowiem otwarcia i warianty, gdzie jedna strona zostawia króla w centrum i atakuje skromnymi środkami bojowymi. Trzeba więc młodych adeptów szachów uczulać na te problemy, że gra królewska jest bardzo bogata w twórcze możliwości i nie wolno ją traktować w sposób doktrynerski!

Przy tej okazji pewna historyjka opowiedziana przez Kazimierza Makarczyka na jednym obozie kadry juniorów z moim udziałem. Zapewniał nas, że jest ona prawdziwa. Mistrz Dawid Przepiórka był fanatykiem szybkiego wykonania roszady. Nawet jeśli pozycja tego nie wymagała, on zabezpieczał najpierw swego monarchę. Pewnego razu koledzy postanowili mu zrobić kawał. Ustawiono dość skomplikowaną pozycję i wszyscy udawali, że jest ona obiektem ich wspólnej analizy. Do klubu wszedł Dawid Przepiórka i z miejsca się tym zainteresował. „Mistrzu, co by pan zaproponował białym w tej pozycji?” – zapytał jeden z uczestników analizy. „Roszada jest możliwa do wykonania?” – wolał się upewnić  Przepiórka. „Tak jest” – padła odpowiedź. „No to panowie, nie ma się co zastanawiać” – i mistrz wykonał roszadę. W tym momencie wszyscy wybuchnęli gromkim śmiechem i ktoś wyjaśnił takie zachowanie. „Mistrzu nam się wydaje, że białe w tej pozycji matują w dwóch ruchach!”.

Oczywiście Dawid Przepiórka ze zrozumieniem przyjął  żart kolegów. Ale ten przykład świadczy, że w szachach naprawdę nie ma miejsca na jakieś dogmatyczne przyzwyczajenia. Szachista musi być szkolony wszechstronnie!

Jeszcze jedna doktryna: „Nie wprowadzaj za szybko do gry hetmana. Najpierw rozwijaj lekkie figury”. W obecnych czasach jest to absurdalna teoria. Jest bowiem wiele debiutów, gdzie do boju wkracza szybko nasza najsilniejsza figura i to ściśle jest związane z danym otwarciem czy wariantem.

Jako początkujący szachista przygotowałem białym  kolorem „Debiut centralny” po ruchach 1.e4 e5 2.d4 exd4 3.Hxd4 Sc6 4.He3 z następnym Gc1-d2, 0-0-0 i szybkim atakiem na partnera. Dla mało doświadczonego zawodnika było to idealne otwarcie, w którym strategia gry była prosta. Tym otwarciem odniosłem wiele zwycięstw.

W części 1 nowej serii Ciekawostki Debiutowe” wydawnictwa Penelopy zaproponowałem dwa interesujące otwarcia dla młodych i jeszcze mało doświadczonych graczy z łatwym do zrozumienia planem gry: 1.e4 c5 2.d4 cxd4 3.Hxd4 Sc6 4. He3 (lub 4.Ha4) z następnym Gc1-d2 i 0-0-0  oraz 1. e4 c6 2.Sc3 d5 3.Hf3  również z szybką roszadą w długą stronę.

W wprowadzeniu napisałem:” W obu grach biały hetman bardzo wcześnie wchodzi do akcji, co jest właściwie zaprzeczeniem ogólnych zasad w szachach, które zalecają włączenie najsilniejszej figury do działania dopiero w późniejszej fazie partii.

Współczesna teoria szachowa elastycznie podchodzi do tych problemów i wyklucza dogmatyczne traktowanie różnych otwarć. Są systemy, w których zaleca się właśnie szybką aktywizację hetmana, aby w ten sposób już na początku partii wkroczył do gry i wziął udział w bezpośrednim ataku na nieprzyjacielskiego króla.

Włączając do swego repertuaru debiutowego oba omawiane systemy – można ominąć bogato rozpracowane i bardzo znane główne warianty. W grę wchodzi jeszcze jeden ważny aspekt: zaskoczenie! Nawet, mało doświadczeni zawodnicy, mogą z powodzeniem wykorzystać ten motyw w swych pojedynkach. Przeciwnik, nawet silniejszy, z braku odpowiedniej wiedzy może się pogubić w zawiłych niuansach tych mało jeszcze znanych wariantów i wybrać słabsze rozwiązania. To są więc dodatkowe atuty młodych graczy, którzy mogą dzięki temu toczyć równorzędną walkę, nawet przeciwko silnym mistrzom…”. 

Dalej »
  • Szukaj:
  • Nadchodzące wydarzenia

  • Odnośniki

  • Skąd przychodzą

    Free counters! Licznik działa od 29.02.2012
  • Ranking FIDE na żywo

  • Codzienne zadania

    Play Computer
  • Zaprenumeruj ten blog przez e-mail

    Wprowadź swój adres email aby zaprenumerować ten blog i otrzymywać powiadomienia o nowych wpisach przez email.