Jak pisałem w poprzednim odcinku, na kolejnych sesjach nie udało mi sie przeprowadzić praktycznych ćwiczeń z powodu braku zegarów oraz odpowiedniego pomieszczenia.
O tych problemach pisałem w różnych publikacjach, także obszernie na mojej stronie.
Jak pisałem w poprzednim odcinku, na kolejnych sesjach nie udało mi sie przeprowadzić praktycznych ćwiczeń z powodu braku zegarów oraz odpowiedniego pomieszczenia.
O tych problemach pisałem w różnych publikacjach, także obszernie na mojej stronie.
Oczywiście Duda nic nowego nie powiedział, ale należy pochwalić jego zaangażowanie się w udzielaniu pożytecznych rad.
Stosowanie młodym szachistom ruchu 1.e4 zalecała najlepsza w świecie Szkoła Szachowa Związku Radzieckiego i dlatego tę teorię, jako trener i autor, polecałem moim podopiecznym, np. w poradniku dla młodzieży Szachy dla przyszłych mistrzów:
Natomiast problematyce partii włoskiej poświęciłem książkę:
Po ukazaniu się ostatniego odcinka i komentarza
26 stycznia 2024 o godz. 17:59
Myślałem że już zaprzestano promowania takiego szkodliwego podejścia, że szachy to końcówki. Może końcówki uczyły szachów 100 lat temu, ale teraz mamy XXI wiek, i wszystkie dziedziny sportowe (oprócz polskich szachów) zauważyły że aby być na topie, trzeba rozwijać się i poszukiwać nowych rozwiązań. A skoro polskie szachy mentalnie uparcie tkwią w erze Capablanki, to nie dziwmy się że poza JKD nie mamy nikogo w czołówce. Nie rozumiem skąd ten upór aby siły pchać w naukę końcówek, a nie w naukę nowoczesnych szachów, takich szachów które promuje czołówka światowa. Temat był przez lata omawiany na tym blogu. Argumentów było mnóstwo. Czasami myślę że te wszystkie wypowiedzi dyskredytujące nowoczesne podejście do szachów i z uporem maniaka tłuczenie ludziom do głowy że niby końcówki zrobią z nas superszachistów, to jest jakaś akcja sabotażowa, aby polscy zawodnicy nie liczyli się w czołówce światowej, i aby polskie szachy za bardzo nie wyróżniały się w świecie.
//////////////////////////////
otrzymałem sporo uwag od Internautów. Korespondenci potwierdzili, że niestety taka jest ogólna tendencja w polskich szachach w szkoleniu młodzieży. Trenerzy zajmują się przede wszystkim problemami gry środkowej i końcowej. Otwarcia są przeważnie marginalnie traktowane i kwestia repertuaru debiutowego jest pozostawiona do indywidualnej decyzji podopiecznych.
Młodzież potrzebuje tymczasem fachowych porad doświadczonych szkoleniowców. O tych problemach często dyskutowaliśmy na blogu i tę kwestię poruszyłem również w książce „Szachy dla przyszłych mistrzów”.
Kilka osób zainteresowało się komentarzem: Jeden z czołowych polskich szkoleniowców nawet w swojej książce dla młodzieży powtarza absurd Gerzadowicza.
Padło pytanie: W jakiej książce? Zdradzam tytuł: „Myśl-działaj-zwyciężaj! Autorem tej publikacji jest Jan Przewoźnik (1957-2023), który na początku swego poradnika m.in. pisze:
„Słowa wdzięczności kieruję do organizatorów, trenerów i uczestników Młodzieżowej Akademii Szachowej. Nasze spotkania były przecież często okazją do inspirujących odkryć!”
Po otrzymaniu książki napisałem email do autora z zapytaniem, czy rzeczywiście w to wierzy? Odpowiedzi nie było. Wkrótce dowiedziałem się o śmierci Janka.
Przypominam, że już w 2003 roku zaproponowałem ówczesnemu prezesowi PZSzach Przemysławowi Gdańskiemu spotkanie przy okrągłym stole czołowych krajowych trenerów w celu uzgodnienia jednolitego programu szkolenia młodzieży.
Nic takiego nie nastąpiło. Tymczasem nasze utalentowane kadry dalej błądzą i popełniają błędy w swej pracy samoszkoleniowej!
Wyniki na arenie międzynarodowej są niezbyt optymistyczne. Przypominam ranking luty 2024:
20.Jan Krzysztof Duda 2732
65.Radosław Wojtaszek 2666
Wśród kobiet Alina Kaszlińska zajmuje 17 miejsce (2468).
Jan Klimkowski posiada 2531 punkty na liście juniorów i został sklasyfikowany na 28 miejscu.
Wśród juniorek najlepszą Polką jest Martyna Wikar, która z 2214 punktami zajmuje 42 miejsce.
cdn
Start wielu młodych szachistów mojego pokolenia nie był łatwy. Nie było trenerów oraz odpowiedniej literatury. Każdy musiał radzić sobie na swój sposób.
Podobnie było ze mną. Studiowałem dostępną mi literaturę fachową oraz korzystałem z rad starszych kolegów klubowych. Byli to kandydaci na mistrza: Jerzy Bratoszewski, Edward Wiśniewski, Waldemar Jagodziński oraz zawodnik I kategorii Feliks Chybicki. Dzięki temu w szybkim tempie zdobyłem odpowiednią wiedzę szachową i wkrótce prześcignąłem nawet swoich nauczycieli w rywalizacji sportowej!
Teraz to może śmieszyć współczesną młodzież. Takie niskie kategorie: co oni mogli mnie nauczyć? Taka panuje obecnie ogólna „filozofia szachowa”. Teraz tylko arcymistrz może może być dobrym trenerem!
Przed laty pozwoliłem sobie udzielić radę pewnemu talentowi. Natychmiast otrzymałem kilka listów od Internautów. „Jak pan może doradzać mistrzowi świata i do tego arcymistrzowi”. A ten młodzieniec miał wtedy dopiero 18 lat…!
Ten problem przedstawiałem w przeszłości w wielu publikacjach, także na blogu, np:
Wielkim paradoksem w polskich szachach jest to, że nie rozumie się kwestii: „Siła gry zawodnika i wiedza trenera”. Jak można porównywać wiedzę szachową np. 25-letniego arcymistrza z rankingiem nawet 2650 i trenera z 30-40 stażem pracy szkoleniowej?
Tak długo, jak to będzie fałszywie pojmowane, tak długo będzie się słuchać absurdalnej teorii naszych czołowych zawodników. Nie sprzyja to prawidłowemu kszałtowaniu się kadry trenerskiej i tym samym dynamicznemu rozwojowi wyczynowego sportu szachowego w Polsce!
Na początku mojej przygody z szachami znałem nazwiska wszystkich arcymistrzów oraz mistrzów międzynarodowych. Było ich tak mało, gdyż te tytuły można było uzyskać tylko w silnych turniejach międzynarodowych. Natomiast teraz można je zdobywać nawet w przeciętnych imprezach, także w krajowych.
Obecnie mamy w Polsce więcej arcymistrzów, niż mistrzów krajowych za moich młodzieńczych czasów. To jest skutek złagocenia przez FIDE norm w zdobywaniu kategorii. W efekcie tego jest obniżenie ogólnego poziomu wykształcenia szachistów z najwyższymi tytułami.
Wczoraj były mistrz świata Anatolij Karpow (zdjęcie z Internetu) wypowiedział się tej sprawie:
Wcześniej 80% arcymistrzów miało wyższe wykształcenie (Раньше 80% гроссмейстеров имели высшее образование)
Zanim przypomnę problemy MASZ (Młodzieżowa Akademia Szachowa) z własnych doświadczeń, najpierw wrócę do pewnych spraw, które już dawno omawiałem na blogu. Jest jednak sens tego, gdyż zaglądają tutaj ciągle nowe osoby, które zadają mi różne pytania. Dlaczego mam zatem odpowiadać tylko indywidualnie, kiedy mogę się tymi szkoleniowymi kwestiami podzielić (albo przypomnieć) w szerszej przestrzeni!
Pisałem już w przeszłości, że jako początkujący trener miałem kilka marzeń, m.in. wyjaśnienie problemu: dlaczego nie mamy szachistów (szachistek) światowego formatu i dlaczego jesteśmy najsłabsi w obozie tzw. krajów socjalistycznych (Związek Radziecki, Czechosłowacja, NRD, Rumunia, Bułgaria, Węgry oraz Jugosławia).
To wyjaśniłem już dawno i o tym pisałem w różnych publikacjach. To nie była kwestia inteligencji zawodników (zawodniczek), tylko braku logicznego programu szkolenia! I w tym był szkopuł, że ustępowaliśmy wyszkoleniem i wynikami innym krajom. A potencjał był, co wskazywały pewne sukcesy. Przecież Polacy (Polki) nie są głupszym narodem np. od Rosjan (Rosjanek).
My potrafimy też grać w szachy na światowym poziomie, co pokazały wcześniejsze wyniki Radosława Wojtaszka i ostatnio Jana Krzysztofa Dudy!
Nie jestem jedynym trenerem-marzycielem. Kilka lat temu pisałem, że oglądałem w programie Dzień Dobry TVN wystąpienie sławnego trenera piłkarskiego Jacka Gmocha, który m.in. reklamował książkę:
Najlepszy trener na świecie. Wywiad rzeka z Jackiem Gmochem.
Tytuł książki uzasadnił on tezą: Trenerzy muszą marzyć, że są najlepszymi w świecie. Inaczej nie nadają się na trenera.
Takich „mocno ambitnych” marzeń oczywiście nigdy nie miałem, ale zawsze starałem się być solidnym szkoleniowcem i przekazywać swoim podopiecznym wiedzę, którą zdobyłem w trakcie wieloletnich studiów nad szachami. Czyniłem to, także dalej, w swoich licznych publikacjach (książki i artykuły)!
link
źr. „Szachista” 6-1993
Każda faza gry i każdy element gry jest ważny i istotny
– pisze o tym od wielu lat pan Jerzy Konikowski – redaktor naczelny tego bloga:
„To kiedy nasza młodzież ma studiować debiuty i opracować sobie indywidualny repertuar debiutowy, jest odpowiedź: Muszą najpierw nauczyć się szachów! Z tym zgadzam się” link
„Oczywiście polecam studiowanie otwarć szachowych i szybkie opracowanie repertuaru debiutowego, ale dopiero po zapoznaniu się z elementarnymi zasadami królewskiej gry!” link
Kwestia „Debiuty” była wielokrotnie dyskutowana na tym blogu. Ostatnio dylemat ten został znowu poruszony w wpisie: Lider polskich szachów 28.
Przypomnę ten problem na bazie własnych doświadczeń.
Na przełomie września i października 1961 r. odbyły się w lokalu klubu OKO Caissa przy ulicy Dwernickiego w Bydgoszczy mistrzostwa okręgu juniorów. Nie miałem żadnej kategorii, ale miejsce w turnieju dostałem z puli organizatora. To były moje pierwsze zawody w życiu. Mimo braku doświadczenia 4 partie wygrałem, 4 przegrałem i jedną zremisowałem.
Grałem bardzo bojowo. Nie miałem większego pojęcia o grze pozycyjnej i końcówkach. W każdej partii grałem na mata, co nie zawsze mi się jednak udawało. Np. zwycięzcy mistrzostw Fabianowskiemu nie dałem go w trzech ruchach! Natomiast z Kwiecińskim mając dwa pionki więcej sam przeoczyłem mata w jednym ruchu. Ostatecznie zająłem piąte miejsce, za co otrzymałem IV kategorię. Zostałem nieoficjalnie mistrzem Bydgoszczy i najsilniejszym juniorem klubu.
Był to mój duży sukces biorąc pod uwagę to, że zasady gry poznałem dopiero pod koniec lutego 1961 roku, a w maju zapisałem się do klubu. Pozytywny rezultat zawdzięczałem odpowiedniemu samoszkoleniu. Jak już pisałem wcześniej w różnych publikacjach, trenowałem wbrew rad starszych kolegów klubowych i propagowanej przez nich „Teorii Capablanki”.
Już wtedy – w wieku 14 lat jako początkujący szachista – doszedłem do wniosku, że podstawą szachów musi być silny debiut!
Końcowe wyniki:
Wyprzedziłem wszystkich doświadczonych juniorów klubu tylko dlatego, że ja trenowałem otwarcia, tymczasem oni końcówki!
W tym gronie znalazł się także Jerzy Lewi, jeden z największych talentów w historii naszej dyscypliny. Był on rzeczywiście znakomity w grze końcowej, natomiast słaby w początkowej fazie partii. Podzielił w turnieju 8-9 miejsce.
Repertuar debiutowy Jurka był bardzo skromny i ograniczał się praktycznie do 3-4 debiutów: białymi grał podobne schematy po 1.g3 lub 1.Sf3, czasami 1.c4. Czarnymi po 1.e4 odpowiadał symetrycznie 1…e5, natomiast po 1.d4 grał układy „Benoni”, rzadko obronę Grünfelda.
To ułatwiło mi przygotowanie się do pojedynku.
Ukazał się kolejny wykład Piotra Kaczorowskiego o ważnej roli króla w końcówkach na bazie partii Miśta-Duda (liga niemiecka 2015).
Źródło: Szachy dla przyszłych mistrzów
Przedstawiam Państwu bardzo ciekawą stronę, która omawia szerokie spektrum wiedzy o szachach. Każdy znajdzie tutaj istotne informacje z teorii debiutów, gry środkowej, końcówek, omówienie sylwetek znakomitych szachistów itd.
Uniwersytet prowadzi doświadczony trener szachowy oraz publicysta Piotr Kaczorowski.
Z Panem Piotrem współpracowaliśmy intensywnie w przeszłości. W jego wydawnictwie ukazały się moje dwie książki: „Jak grasz wieżówki” (1998) oraz „Gram 1. e4!” (1999). Pisałem też artykuły dla pisma Szachy-Chess, którego był wydawcą i redaktorem naczelnym.
Ostatnio wznowiliśmy nasze kontakty, co zaowocowało dwoma artykułami. Kolejne są w opracowaniu.